-jako posiadaczka wszystkich czekoladek nie mogłam nie kupić kolejnej, nie mogę też zrozumieć, jak jej jakość może aż tak odbiegać od pozostałych,
-brak jakiegokolwiek szumu medialnego wydaje się być w tym przypadku uzasadniony,
-ta paleta to bardzo słaba paleta, niezależnie od tego, ile kosztuje i jakiej jest marki, jakby kosztowała 2zł to też bym napisała, że jest tragiczna,
-rzadko kiedy kosmetyki kolorowe w takich cenach aż tak mnie zawodzą,
-jakość cieni nie może się równać z cieniami Too Faced, a nawet Makeup Revolution czy Catrice,
-myślałam, że poza tymi dwoma ciemniejszymi cieniami po prawej Cake Batter będzie nasycony i widoczny, niestety, zero, na powiece go nie widać,
-swatche tej palety to jakiś kosmos, 12 kolorów z 16 na powiece praktycznie wcale nie widać,
-Frosted Apricot wygląda bardziej na róż, na oku podbija czerwień białka, nie wygląda to dobrze,
-zielony, lawendowy i szary na oku są ledwo widoczne, a do tego zwyczajnie paskudne, one mają jakieś dziwne szare, chłodne podtony i na oku wygląda to tragicznie, jak szara plama,
-próbowałam zrobić makijaż wszystkimi kolorami, niestety, większości z nich nie widać na powiecie, a wszystko co widać rozciera się do szarej, bardzo jasnej plamy,
-osypują się znacznie bardziej niż inne palety Too Faced,
-w ogóle szata graficzna tej palety średnio mi się podoba,
-tym razem pomiędzy cieniami jest złote lustro, ono normalnie odbija naszą twarz, mnie to utrudnia pracę, trudniej się skupić,
-lusterka nie używam, ale nawet jakbym chciała to jest beznadziejnie schowane za napisem,
-te 3 błyszczące cienie, na które tak liczyłam są okropne, brzydkie, tylko Pearl Candy jakoś tam widać na oku, te dwa pozostałe są bardziej jak toppery brokatowe,
-nawet do rozświetlania kącika są średnie,
-nie rozumiem zamysłu tej palety,
-za wysoka cena,
-pachnie czekoladą, ok, ale podczas osypywania się, cienie wpadają trochę do buzi, to normalne i jest to okropnie słodkie,
-cienie są suche jak pieprz,
-ciężko je przyczepić do pędzla, najlepiej sprawdzą się takie do korektora, sztywne i zbite, o tych do cieni raczej można zapomnieć,
-o dokładaniu, budowaniu koloru też można zapomnieć i to już na wstępie,
-są inne palety pastelowe, którymi da się wykonać ładny makijaż, więc to nie kwestia kolorów, to jest po prostu bubel,
-dobrze dostępna online, gorzej stacjonarnie, kupiłam ostatnią sztukę i to dopiero w drugiej Sephorze,
-niewydajne, przy tym osypie skończą się w trymiga, zwłaszcza, że ciągle się dokłada i dokłada tego koloru,
-cienie w ciągu dnia bledną, a tego się nie spodziewałam, nawet w tanich firmach mi się to nie zdarza,
+są w palecie dwa kolory, którymi można przyciemnić oko w zewnętrznym kąciku, Smoked Sea Salt (brąz, który na oku wygląda na wyjątkowo ładny szary) i Chocolate Syrup, który jest moim zdaniem bardzo oryginalnym kolorem (nazwałabym go różowym zgaszonym brązem), oba mają świetną jakość, taką jak z reguły ma Too Faced, dobrze się blendują, są widoczne, śliczne są (ale dla nich nie warto przecież kupować całej palety),
+piękny zapach czekolady,
+porządne metalowe pudełko,
+bardzo fajny czarny cień, ładnie przyciemnia linię rzęs, da się nim także wyrysować kreskę, ale wtedy jest już szara, dla blondynek nieźle,
+bez problemu się zmywają,
+no ok, ma się to poczucie używania luksusowego produktu, ale jak widać, nie łączy się to z jakością,
+beżowego cienia bazowego jest baaaardzo dużo
Odnoszę wrażenie, że taki sam efekt dałyby kredki do malowania papieru.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie