La Mer The Renewal Oil Regenerujący olejek

Na początku zaznaczam, że nie jestem wielką entuzjastką stosowania olejków na twarz. Na ciało (zwłaszcza piersi i dłonie owszem, chociaż wyłącznie suchych olejków, bo nienawidzę gdy coś mi się maze czy klei). Jednocześnie kocham kosmetyki La Mer. Jestem zdania, że rzeczywiście "każdy słoiczek skrywa miłosną historię". W produktach tej marki jest magia sprawiająca, iż używając ich dosłownie otulamy się miłością, a ona wydobywa z nas to, co najlepsze. Olejek La Mer kupiłam kilka miesięcy temu, później dostałam także kilka mniejszych próbek do innych zakupów. Z początku próbowałam używać go alternatywnie do kremu, jednak ta forma nie do końca mi odpowiadała. Nie chciałam jednak z niego zrezygnować gdyż bardzo szybko dostrzegłam jego ujędrniające działanie. Wreszcie znalazłam na niego swój sposób: stosuję 3-4 krople rano na oczyszczoną twarz, czekam chwilę aby się wchłonął, a następnie nakładam makijaż. Olejek nawilża skórę, ułatwia aplikację podkładu, rozświetla cerę, a dlugofalowo pielęgnuje i ujędrnia skórę. Jestem z niego bardzo zadowolona i nie mogę się doczekać kiedy wypróbuję go na moich wysokoporowatych włosach :) Jedyny minus, o którym muszę wspomnieć to nie najlepiej spasowana nakrętka, z którą każdorazowo muszę walczyć, żeby dobrze dokręcić kosmetyk. Zaznaczam, że kupiłam go na stronie producenta, więc wątpię żebym miała do czynienia z podróbkami. Za taką cenę również kwestia opakowania powinna być moim zdaniem dopracowana do perfekcji.

Bardzo obawiałam się zakupu kosmetyku z La Mer , nie byłam do końca przekonana czy w przypadku tej firmy chodzi o marketing czy faktycznie działanie jest takie spektakularne. Miałam kupić krem ale pomyślałam że olejek wystarczy mi na dłużej z resztą jestem zwolenniczką olejków/ serum niż kremów są bardziej skoncentrowane i działają lepiej- oczywiście na nakładanie olejku każdy ma swój sposób- pełne zrozumienie. Kto wie o naszej własnej cerze więcej niż my ? Nie ma przecież recenzji która skusi na 100% o wszystkim trzeba przekonać się na własnej skórze :) Moja cera jest mieszana i bardzo kapryśna , jeśli jej porządnie nie nawilżę wydziela mi dwa razy więcej sebum niż zwykle. Dodatkowo z racji przekroczenia 30-tki mam leciutkie zmarszczki mimiczne pod powieką , czasem borykam się z efektem zmęczonej leciutko zszarzałej skóry. Olejków mam sporo i z różnych półek cenowych- znam nawet świetne do 40 zł , nie zawsze cena świadczy o jakości jednak olejek La Mer...toż to jest istna magia w buteleczce :) Opakowanie proste , ascetyczne szklane z pipetą no i super- po co udziwniać olejki ? Zapach lekko słodki , wakacyjny z nutką kwiatowego olejku do opalania. Konsystencja wiadomo olejku ( eureka:D) A teraz o efektach : Serum stosuje od okolicy grudnia zeszłego roku. Olejek zawsze aplikuje na krem w ilości nie większej niż 4 krople- mojej cerze tyle wystarczy :) Pierwsze efekty-wiem , że zabrzmi to jak z ulotki PR ale naprawdę zobaczyłam już po pierwszej nocy- skóra była idealnie nawilżona ale nie lepka , miękka i delikatnie błyszcząca. Zaczęłam stosować go więc aż 4 razy w tygodniu i robię tak do tej pory- raz na dzień raz na noc różnie :) Moja skóra jest bardziej jędrna , promienista , drobne linie mimiczne są delikatnie spłycone , koloryt wyrównany , no po prostu dostałam efekt zdrowej skóry którego zupełnie się nie spodziewałam. Dodatkowo nie zapchał porów , nie uczulił i nie podrażnił Czy to nie jest magia ? Bezapelacyjne KWC warte każdej złotówki- chyba się od niego uzależniłam :)