Chyba jeszcze nigdy nie miałam aż takich problemów z napisaniem recenzji, bo tak naprawdę nie mam temu kosmetykowi kompletnie nic do zarzucenia, poza tym, że go po prostu ...jakoś nie lubię ;-) I to sama nie wiem dlaczego?
Ale odkładając na bok irracjonalną niechęć muszę uczciwie napisać, że nie odradzam nikomu, bo to dobry miejski krem ochronny, do tłustej cery naczynkowej.
Przez cały okres jego używania moja skłonna do zaczerwienień, wrażliwa i alergiczna skóra trzymała fason - żadnych wybuchów rumienia, podrażnień (no, może raz, przy niemal 40 stopniowym upale, pod przyłbicą zrobiła się bardziej czerwona). Krem nieźle nawilża sam - wystarczająco dla tłustej cery - a gdyby to komuś nie wystarczało, dobrze współpracuje z innymi kremami.
Nad składem nie będę się rozwodzić, bo najważniejsze rzeczy umieściłam już w zgłoszeniu samego produktu. Wolę się skupić na konsystencji i efekcie wizualnym. A konsystencja jest świetna. Naprawdę im się udała - jest taka, że praktycznie sama wymusza nałożenie ilości właściwej dla osiągnięcia deklarowanej ochrony SPF30. I ta ilość, o dziwo, bez problemów się wchłania, nie rozpycha porów, nie zostawia tłustej warstwy, tylko gładką skórę. Po kilku godzinach od nałożenia również wygląda bardzo dobrze - krem szczęśliwie zawiera tylko stabilne lub stabilizowane filtry chemiczne*, więc nie ma po nim tego paskudnego efektu srebrzystej cery, wyglądającej jak tłusta, spocona i umęczona, charakterystycznego dla dwutlenku tytanu.
Drażni mnie jego zapach (chociaż nie wiem dlaczego - nie jest nieprzyjemny, może tylko zbyt mocny) i jasno-różowy kolor. Opakowanie - tuba z malutkim otworkiem - dobrze zaprojektowane, precyzyjne i higieniczne.
Moim ulubionym miejskim filtrem pozostanie Aknicare Sun, ale Roseliane niewiele mu ustępuje i ma tę zaletę, że bez problemu daje się dosmarować w kilku warstwach bez rolowania.
* Nie wiem dlaczego ten nieszczęsny, przenikający Ethylhexyl Methoxycinnamate budzi aż taką panikę? Realnie powinny przejmować się nim matki karmiące. Co do reszty użytkowników: już dawno badania na ludziach pokazały, że nawet jeśli EHMC przeniknie do organizmu (a przy formułach współczesnych kremów nie jest to łatwe), nie ma żadnego wpływu na poziom hormonów. Okazało się natomiast, że naprawdę widoczny wpływ na poziom hormonów 11 badanych ochotników miały śmieciowe jedzenie i używki typu cola, kawa, czy papierochy i alkohol, które kazano im odstawić na potrzeby badania; wyniki można znaleźć w Journal of Investigative Dermatology z końca 2004 roku, wraz z konkluzją autorki artykułu, prof. Barbary Gilchrest: "Personally, I'll skip the hamburger, apply the sunscreen, and recommend that my patients do the same".
Zalety:
- W składzie (oprócz patentu Uriage - kombinacji TLR2-Regul /SK5R) fitosfingozyna i wąkrotka (a dokładniej jej aktywny biologicznie terpen - azjatykozyd).
Wady:
- Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego nie lubię tego kremu ;-) Bo przecież nie dlatego, że Omega-6,3 Ceramide Raspberry - jeden z jego świetnych składników, utrzymujący prawidłowe funkcje barierowe skóry, jest pozyskiwany m.in. z oleju palmowego.
- Nie widzę filtrów IR i VL/HEV.
- Za wadę uważam też obecność czerwonego barwnika CI 14700 (znanego również jako E125). Pomijając już, że jakiekolwiek barwniki w kremach do cery wrażliwej uważam za całkowicie zbędne, to barwniki azowe są czynnikiem wyzwalającym histaminę - każdy alergik wie o co chodzi.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie