Mask Me Amore Cosy Winter Face Mask Odżywcza maseczka w płachcie

Maseczka jest wygodna w użyciu, łatwo się nakłada, nie ślizga się, nie przesuwa w trakcie używania, dobrze przylega, odpowiedniej wielkości otwory na nos, usta i oczy. Zapach przyjemny, delikatnie słodki. Niestety maseczka właściwie niewiele robi, skóra bezpośrednio po jej użyciu jest delikatnie miękka, ale ten efekt błyskawicznie przechodzi. Nie podrażnia. Efekt rozjaśnienia - delikatny.

Mimo niskich opinii tutaj, u mnie ta maska sprawdziła się całkiem nieźle. Może nie jest to hit ale efekt nawilżenia u mnie był .. ZALETY: + dobrze nasączona płachta, nie zbyt sucha ale też nie tak wilgotna że się leje + dobrze nawilża, zostawia buzię przyjemnie napiętą + przyjemny zapach miodu, dobry na zimowe, domowe spa WADY: - trochę duża, trzeba docinać - cena mogłaby być nieco niższa

Maseczki na płacie robią furrorę dlatego od pewnego czasu inwestuję i testuję je na sobie. Tym razem padło na tę choć przez przypadek bo widniała za całe 4 zł w koszyku internetowym do moich zakupów- pomyslałam... 4zł? A co spróbuję. Maseczka dotarła. Fajne opakowanie w ładnej tonacji kolorów które lubię. Na pierwszy rzut oka dziewczyna z kubkiem w ręku w śnieżnej krainie... kojarzy się raczej z dobrym rozgrzewającym winem i pierzyną po całym dniu na nartach, a nie z maseczka. Otworzyłam ją po wieczornej kąpieli i demakijażu i sruuuuu do łóżku na 15 minut. Maseczka to nasączone białe plótno z otworami na oczy , nos i usta. Płynu w środku było tak dużo że aż kapało z niej dookoła. Ok odcisnęłam nadmiar i od razy nałożyłam na twarz. Jest ona duża na mnie nawet za duża bo nadmiar nie chciał mi się naciagnąć i przykleić do okolic rzuchwy i brydy. Na bokach harmonijka którą cały czas próbowałam wyrownać ale znowu w innym miejscy się zwijała. Najgorzej jednak było w okolicy nosa którego nie mogłam ładnie naciagnąć i ujarzmić. Odstawało tu i tam... masakra. Zapach delikatny, słodkawy, nie przytlaczający i nie nachalny. Taki trochę właśnie miodowy ale w niczym innym go nie przypomina bo wodnista zamiast gęstej konsystencja i nadmiar płynu to zdecydowana przesada- przecież nie wsadzę użytej maseczki ponownie do środka w oczekiwaniu na następne użycie. Po 15 minutach nadal czułam bardzo mokrą konsystencje na twarzy, tak jakby w ogólne nie wysychała, dlatego poleżałam kolejne 15 minut. W tym czasie musiałam wstać i porozmawiać z mężem- maseczka trochę się zrolowała na bokach od ruchów rzuchwą . Chcąc ją poprawić delikatnie naciągłam i podarłam przy otworach na usta. Strasznie delikarne płótno. Jako że mam cerę suchą, przesuszoną z tendencją do zaczerwienień oczekiwalam nawilżenia i odżywiania ktorego na próżno szukać.Zawarty w maseczce ekstrakt z miodu miał doskonale odżywiać i ujędrniać skórę, sprawiając, że staje się ona miękka i promienna lecz ja oprócz chwilowej gładkości na twarzy nie poczułam nic co zapewnia producent. W maseczce dodatkowo zostałał dodany hialuronian sodu, który ma pomagać utrzymać odpowiednie nawilżenie w skórze- to nawilżenie póki maska byla ma twarzy byc może dzialalo lecz po ściągnięciu i kilkudziesieciu minutach moja skóra była tak samo sucha jak była. Jestem mocno rozczarowana aż takim brakiem jakiegokolwiek pozytywnego rezultatu bo nic oprócz fajnego opakowania nie przemawia za tym aby się jakoś obroniła...

Właśnie nałożyłam maseczkę na twarz i czekam. Pierwsze co rzuciło mi sie w oczy nakładając ją to to, że jest zrobiona z tworzywa papieropodobnego. Nie jest bawełniana, jest dużo sztywniejsza przez co nie było łatwo ją nałożyć na twarz. Odczucia na twarzy jakby mokry papier. Zapach niezbyt przyjemny, lekko chemiczny i sztuczny. Jest trochę mało nasączona. Po pięciu minutach trochę przeschła i jest tylko lekko wilgotna. Maseczka zdjęta, nadmiar wsmarowany w skórę. Efekty? Ciężko jest ocenić. Skóra jest jakby trochę odżywiona i nawilżona jednak spektakularnego efektu nie widzę. Za 10 zł nie polecam są dużo lepsze. Kupiłam ją w promocji za 5 zł.

Lubię maseczki mask me amore, ale ta mnie rozczarowała. Po nazwie cosy winter spodziewałam się czegoś specjalnego. Maseczka nie ma zapachu. Przynajmniej nie uczula żadnymi dziwnymi składnikami. Jest dość wodnista, lekko nawilża skórę. Nawilżenie jest jednak nieznaczne i krótko mówiąc, nie ma szału. Stan cery tak naprawdę bez zmian.

Wypróbowałam dziś tę maskę tuż po powrocie z Kontigo. Maseczka jest w formie mocno nasączonej płachty, którą nakłada się na twarz na około 20 min. Jest przeznaczona do odżywienia skóry zimą, jednak wysoce zmartwiła mnie obecność alkoholu w składzie, niestety nie na samym jego końcu i tenże alkohol jest również wyczuwalny po wyjęciu płachty z saszetki. Po użyciu, skóra nawet jest miła w dotyku, natomiast ten alkohol jest jednak dużym minusem.