Krem do rąk Cien "Odmładzanie z dziką różą" kupiłam zachęcona składem, w którym jest 95% składników pochodzenia naturalnego. Produkt o pojemności 50 ml. kupiłam w regularnej cenie za 3.99 zł. Czy spełnił moje oczekiwania?
Opakowanie, konsystencja, zapach
Krem Cien jest zamknięty w małej tubce, idealnie nadającej się do pracy czy do torebki. Opakowanie tego produktu jest bazarowe. Ostry turkus w połączeniu z dość ciemną różą prezentuje się sztucznie. Gdybym brała pod uwagę opakowanie, a nie skład, to nigdy bym tego kremu nie kupiła. Produkt nie ma zamykania na „Klik”, tylko zakręcane, co niespecjalnie mi odpowiada, bo jest mniej poręczne.
Krem jest koloru białego, ma dość gęstą konsystencję. Zapach ma kwiatowy, do zaakceptowania, ale bez efektu WOW, wyczuwam w nim syntetyczne składniki (Parfum). Nie drażni mnie jednak, ani nie jest duszący. Zdarzało mi się już kilka razy stosować produkty o zapachu róży i była ona jednak w nich bardziej wyczuwalna i konkretna. Tutaj w moim odczuciu przedobrzono, dodając sztuczny składnik zapachowy. Po co? Być może w kremie jest za mało róży, by dała radę stworzyć dostatecznie wyczuwalną kompozycję zapachową? Można wyciągnąć takie wnioski, gdy się analizuje skład recenzowanego kosmetyku, o czym poniżej.
Skład
Producent informuje na opakowaniu, że jego produkt ma 95% składników pochodzenia naturalnego. Ale… skład recenzowanego produktu wcale nie jest taki idealny, gdy się mu się przyjrzeć z bliska. Co mi się nie podoba? Skład kremu zawiera 19 substancji. Masło Shea znajduje się na liście po składniku pod tytułem Parfum – substancji zapachowej, czyli na 7 miejscu. Róża jest jeszcze dalej czyli na 9 miejscu. Przy czym Parfum nie jest składnikiem pochodzenia naturalnego, gdyż nie jest oznaczony gwiazdką, tak jak inne składniki pochodzenia naturalnego.
Ponadto krem zawiera też Disodium EDTA, a jest to jak podaje nasza baza: „ składnik, którego nie należy stosować na uszkodzoną skórę i nie jest zalecany w kosmetykach dla dzieci. Nie należy stosować kosmetyków zawierających tę substancję podczas stosowania leków z cynkiem, żelazem, miedzią, glinem, ołowiem, bizmutem i rtęcią, ponieważ składnik wiąże metale ciężkie, odradza się również podczas przyjmowania antybiotyków. Niezalecany w kosmetykach nanoszonych za pomocą rozpylaczy ze względu na możliwość drażnienia błon śluzowych i układu oddechowego. EDTA w połączeniu ze związkami azotowymi, tworzy nitrozaminy, które mają działanie rakotwórcze. Składnik nie powinien znajdować się w kosmetykach w formie rozpylaczy i aerozoli, ponieważ jego wdychanie jest szczególnie szkodliwe. Również kobiety w ciąży powinny ograniczyć ilość kosmetyków zawierających ten składnik”.
W INCI kremu do rąk znajdziemy też pod koniec składu Phenoxyethanol, w kosmetykach pełniący rolę konserwantu. W ostrzeżeniach czytam, że jest to składnik: „Całkowicie zakazany do stosowania w przemyśle kosmetycznym na terenie Japonii. Niezalecany w produktach dla dzieci i kobiet w ciąży. Może działać drażniąco na skórę, wchłania się przez skórę do krwiobiegu. Substancja nie została dostatecznie przebadana”.
Sodium Hydroxide natomiast jest dozwolony do stosowania w ograniczonym stężeniu i znajduje się na liście substancji dozwolonych do stosowania w kosmetykach wyłącznie w ograniczonej ilości.
Jak z tego wynika mimo – anonsowanego na opakowaniu, wysokiego stężenia składników naturalnych, skład tego kremu pozostawia jeszcze sporo do życzenia.
Działanie i efekty
Krem wchłania się błyskawicznie. Nie tłuści rąk, więc nie trzeba czekać, aż zniknie z ich powierzchni. Pozostawia ręce zadbane, pokryte przyjemnym w dotyku filmem. Z poziomu nawilżania jakie oferuje ten produkt jestem nawet zadowolona. Nie jest ono bardzo spektakularne, ale jak ktoś nie ma mocno przesuszonych dłoni, to na pewno wystarczy. Zapach kremu nie znika od razu z rąk, utrzymuje się na nich przez jakiś czas.
Podsumowanie
Krem do rąk marki Cien jest tani. Ma wprawdzie 95% składników pochodzenia naturalnego, ale dobroczynnie działające składniki, jak dzika róża czy masło shea znajdują się w składzie po syntetycznym zapachu. W INCI znajdują się także dyskusyjne składniki, takie jak: Disodium EDTA, Phenoxyethanol, czy Sodium Hydroxide. Krem ma nieporęczne zamykanie, które jest zakręcane i krzykliwe opakowanie, które nie przypadło mi do gustu. Na szczęście do działania samego produktu nie mam zastrzeżeń. Czy kupię go ponownie? Nie wiem. Z tej samej rodziny są jeszcze inne kremy do wypróbowania, więc póki co spróbuję chyba kolejnego.
Zalety:
- Cena
- Zapach do przyjęcia, nie drażniący
- Szybko się wchłania
- Nie tłuści rąk
- Nawilża dłonie, pozostawia je miękkie i zadbane
- Opakowanie do torebki
- Wydajny, czego się nie spodziewałam po tak małej objętościowo tubce
Wady:
- Składniki dobroczynne: ekstrakt z dzikiej róży i masło shea w INCI po syntetycznym zapachu
- Krzykliwe, małogustowne opakowanie
- Opakowanie zakręcane, a nie na klik
- W INCI dyskusyjne składniki, takie jak: Disodium EDTA, Phenoxyethanol, czy Sodium Hydroxide
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie