Jest, hm, znośny. Po żmudnych poszukiwaniach nowego delikatnego i niezawodnego korektoru po Dax Cashmere, którego przestali mi produkowac, a którego używam od 5 lat (!), znalazłam coś o podobnej konsystencji we w miarę rozsądnej cenie (tej samej co niezawodny Dax).
Niestety jest mały wybór kolorów, a na korektor należy nałożyc puder, ponieważ w przeciwnym razie wygląda się podejrzanie - jakby się było zapłakaną albo nie umyło oczu po nocy (efekt zapuchniętych i tłustych okolic powiek). Próbowałam zostawiac to tak, ale efekt jest fatalny i za każdym razem muszę nałożyc choc odrobinę pudru od wewnętrznego kącika. Poza tym efekt mi się podoba. Korektor jest delikatny, nie osadza się w zmarszczkach (to bardzo ważne), można go bez obaw rozetrzec na zewnętrzne okolice pod oczami, lekko tuszując zasinienie i nie wysuszając ani nie obciążając skóry tam. To zapewne za sprawą lekkiego świecenia się. Więc właściwośc ta ma swoje zalety.
Dodam, że jestem wybredna i nie lubię chodzic na kompromis, dlatego każdy z korektorów, który przetestowałam, oceniałam bardzo rygorystycznie. Okolice oczu to coś, czego nie można "spaprac", bo będzie po efekcie.
Zalety korektora Inglot w pędzelku:
+ jest lekki! To bardzo ważne, ponieważ nie zostawia przy uśmiechaniu się zaznaczonych zmarszczek pod zewnętrznym kącikiem oka. Jest to pierwszy korektor, który nareszcie będę nakładac pod całą dolną powiekę, a nie tylko w wewnętrznych kącikach, bojąc się uczucia przeciążenia skóry, uwydatnienia zmarszczek, niechcianych prosaków, czy zbyt widocznego koloru na jasnej i delikatnej skórze w tym miejscu.
+ NIE JEST MATOWY ! Matowiące skórę pod oczami korektory wyglądają bardzo nieestetycznie. Młoda, zdrowa skóra, nie tylko pod oczami, jest naturalnie lekko błyszcząca ze względu na kolagen, jaki w niej występuje, lekki błysk dodaje nie tylko młodzieńczości, ale i pomaga ukryc pojawiające się zmarszczki, suchy korektor natomiast uwydatnia je.
Dlatego Inglot mi się podoba, w przeciwieństwie np. do korektorów mineralnych w proszku.
Wątpliwości:
+ ma całkiem ładny kolor (ja wybrałam nr 53 - ponieważ w tym odcieniu produkowany jest Dax i ten odcień wygląda u mnie najnaturalniej, niestety korektory jaśniejsze, tzw biało-różowe "1" czy żółtawe "2" nadają znienawidzony "efekt pandy") Jednak niekiedy wydaje mi się, że jest nieco za ciemny czy też odcień jest zbyt pomarańczowawy
+ a nawet daję plus za opakowanie - czarny pisak jest bardzo elegancki. Choc myli mi się z linerem ;P
+ 40zł to przystępna cena, którą warto wydac na dobry produkt. Chociaż mógłby kosztowac ze 30 ;P
Wady:
- mogłoby byc więcej odcieni, pomiędzy moją trójką a dwoma pandowymi jaśniejszymi odcieniami jest wg mnie spora różnica, a ja bym chciała miec coś pośredniego... Ale byc może pośredni kolor wcale nie jest potrzebny? Nie jestem wizażytką, żeby to wiedziec, za to jako zwyczajna konsumentka - mam taki kaprys :P
W zasadzie to wad nie stwierdziłam.
Używam tego produktu od: trzech miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego