Bielenda Smoothie Cream, Prebiotyczny krem nawilżający `Prebiotyk + truskawka + arbuz` 

Krem jest tani, ale tylko to. Ma hydrożelową konsystencję. Używam go ok. miesiąc i że tak powiem szału nie ma. Zapach jest dosyć średni. Krem owszem zawiera witaminę C i POWINIEN nawilżać. Co do nawilżania, nawilża ale tylko na chwilę, lecz pomijając długość nawilżenia krem bardzo szybko się wchłania i przyjemnie się go nakłada. Opakowanie jest wygodne i produkt bardzo łatwo z tamtąd wyciągnąć.

Krem przede wszystkim przepięknie pachnie. Nie ma jakiegoś szałowego działania. Delikatnie nawilża po użyciu, przy codziennym użytkowaniu nie zauważyłam, żeby skóra była nawilżona. Działa tylko na chwilę po samym użyciu. Dobrze się rozprowadza, ma fajną konsystencję, w miarę szybko się wchłania. Dla samego zapachu nie warto używać. Ma fajne opakowanie, nietypowe jak dla kremu do twarzy.

Krem jest w tubce i wizualnie przypomina produkty naturalne, tymczasem już sam jego zapach jest mocno chemiczny. .. Może i lekko owocowy w nutach, ale sztuczny i intensywny. Jeśli już to widziałabym go w tanim odświeżaczu powietrza, nie kremie. Co do konsystencji produktu, to jest taka na wpół żelowa. Dzięki temu kosmetyk szybko się wchłania, w zasadzie całkowicie pozostawiając po sobie minimalny film, i nawilża na średnim poziomie. Jak dla potrzeb mojej suchej cery jest trochę za słaby. A używałam go latem. Obstawiam, że bardzie zadowolone byłyby z niego cery mieszane. Niemniej najbardziej przeszkadza mi w nim zapach, okrutnie chemiczny, sztuczny, jak dla mnie nie do przyjęcia, dlatego, żeby się nie zmarnował, częściowo zużyłam go do rąk. Ponownie po niego nie sięgnę.

Ten produkt prędzej czy później musiał do mnie trafić, bo jestem znaną i zapamiętałą fanką arbuza pod wszelką postacią. No cóż, na te serię wręcz zaświeciły mi się oczy. Przede wszystkim za minus uważam dostępność. Stacjonarnie nigdzie go nie widzę- właściwie tak samo jak całej serii, bez maseczki. Produkt o przyzwoitej cenie, a często można go znaleźć na promocji (cocolita, ezebra). Sama kupiłam za zawrotne 12 złotych. Mała ilość starcza na pokrycie całej twarzy, więc również starcza na długo- u mnie chyba prawie 3 miesiące. Krem zapakowany w kartonik (nie mam zielonego pojęcia po kie licho) i prostą, poręczną tubę z ładną szatą graficzną. Spokojnie możemy wycisnąć produkt do samego końca. Ma lekką, przyjemną konsystencję, która szybko się wchłania. Idealnie nadaje się jako baza pod makijaż. Do tego oczywiście dochodzi śliczny zapach, chociaż bardziej truskawkowy niż arbuzowy. Przede wszystkim to krem do skóry normalnej, może też takiej ze skłonnością do zapychania, ponieważ jest naprawdę leciutki i przyjemny pod tym względem. Raczej odradzam osobom ze skórą suchą lub zwyczajnie wymagającą bardziej skomplikowanej pielęgnacji. U mnie sprawdzał się przez pierwszy miesiąc, potem wszedł Izotek i po tygodniu już miał problem z porządnym nawilżaniem. Prawdą jest natomiast to, że bardzo ładnie rozświetla skórę, zmiękcza ją i wygładza, robi się milutka w dotyku. Trochę żałuję, że nie kupiłam na lato, bo to zdecydowanie najlepsza pora na niego. Całkiem przyzwoite kremidło, którego przyjemnie się używało, pewnie głównie ze względu na zapach i konsystencje. Zachęcił mnie do zakupu innych produktów tej serii, ale do niego samego raczej nie wrócę.

Kupiłam krem w komplecie z pianką oraz zestawem bananowym :) Kremik znajduje się w tubce o pojemności 50ml, zapakowany dodatkowo w kartonik. Szata a graficzna przyciąga uwagę różowym kolorem oraz rysunkiem arbuza i truskawki. Krem ma żelową-kremową konsystencję, jest lekki, nie obciąża skóry. Idelanie nada się latem kiedy szukamy delikatnych kremów, najlepiej żelowych (w moim przypadku), do tego mamy piękny arbuzowo truskawkowy zapach, który odświeża i orzeźwia. Krem szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Do tego jest bardzo wydajny dzięki żelowej formule. Mi wystarczyła kropla mniej więcej wielkości ziarna grochu aby pokryć całą twarz. Krem dobrze nawilża, zmiękcza skórę, cera staje się promienna, to działanie można od razu zaobserwować.

Na zakup Smoothie Cream skusiła mnie cena na promocji w drogerii oraz niezły skład. Krem ma super lekką, hydrożelową konsystencję i szybko się wchłania. Od razu daje uczucie odświeżenia i wygładzenia, do tego pachnie tak, że można go zjeść. Nadaje się pod makijaż. Jednakże nie zauważyłam spektakularnego nawilżenia. Do bardziej wymagającej, suchej skóry się nie sprawdzi.

Z kosmetykami Bielendy zaprzyjaźniłam się parę lat temu i ta przyjaźń trwa do dziś. Z przyjemnością testuję ich nowości i raczej jestem zadowolona. Ale to jest okrutny produkt i jakaś straszna pomyłka. Opakowanie kusi, obietnica zapachu również, więc zaryzykowałam i zamówiłam kilka produktów z serii nawilżającej (krem do twarzy, maseczkę i piankę do mycia twarzy). Zapach jest rzeczywiście cudowny. Ja jestem fanką tych intensywnych, do ciała, włosów, twarzy. Wszelkie truskawki, arbuzy i wszystko co innym drażni nos, u mnie powoduje, że się rozpływam w zapachowej przyjemności. Opakowanie ładne, chociaż rzeczywiście niezbyt poręczne - preferuję kremy z pompką lub w słoiczku. I tutaj zaczyna się wszystko co złe. Działanie. Było POTWORNE. Miałam wrażenie że nakładam na siebie jakiś żelo - krem, który trudno było rozsmarować na twarzy, a potem się kleiłam i świeciłam i miałam tłustą twarz - wszystko na raz. Krem zdecydowanie nie sprawdził się pod makijaż, przez tą klejąco-tłustą wartwę fluid nijak nie chciał się nałożyć. Acha, krem się totalnie nie wchłaniał. Po nieudanej próbie stosowania go na dzień, użyłam go na noc. Tragedia. Rano czułam się jeszcze gorzej bo miałam wrażenie, że przykleiło się do mojej twarzy wszystko co było na poduszce. Nie wyrzucam kosmetyków i naprawdę chciałam go już na siłę zużyć, ale on się nie chciał skończyć! Po kilku dniach, z litości, użyłam go jako kremu do nóg. Nie kupię nigdy, przenigdy więcej.

Na krem do twarzy Smoothie Cream od Bielendy skusiłam się, ponieważ zainteresował mnie ciekawy skład, cena była niska, a do tego uwielbiam owocowe zapachy kosmtyków. Nawilżający krem Truskawka i Arbuz to krem o hydrożelowej konsystencji do skóry suchej i odwodnionej. W składzie znajdziemy przeciwutleniacze, witaminy, sok z truskawek, sok z arbuza i prebiotyk. Krem ma działanie nawilżające, odmładzające naskórek, przeciwstarzeniowe, antyrodnikowe i wzmacniające. Dodaje skórze blasku (dzięki zawartości witaminy C), poprawia odporność na działanie niekorzystnych czynników, przywraca właściwe pH. Krem można stosować rano oraz wieczorem, ma to być też idealny krem pod makijaż. Krem stosowało mi się przyjemnie, zapach i konsystencja są moim zdaniem idealne, bardzo przemyślane jest też opakowanie, jednak w miesiącach jesienno- zimowych moja skóra potrzebuje czegoś bardziej tłustego. Myślę, że krem ten sprawdzi się najlepiej latem. Przyjemnie chłodzi i daje uczucie odświeżenia, jednak moja problematyczna twarz potrzebuje silniejszego nawilżenia. Po wykończeniu opakowania chętnie skuszę się na wersję bananową, zwłaszcza, że idzie lato :)

Na początku wiosny kupiłam wersję bananową. Byłam z niej bardzo zadowolona i postanowiłam wypróbować tą, truskawkową. Mam cerę tłustą, delikatnie wrażliwą. Jesienią i zimą sięgam po bardziej treściwe kremy na dzień, wiosną i latem szukam delikatnych, żelowych konsystencji. Krem bardzo przypadł mi do gustu. Przy moim typie cery sprawdził się idealnie. Używałam go rano, pod makijaż. Nie zapycha, nie podrażnia. Nawilża, szybko się wchłania, nie zostawia filmu na skórze. Bezpośrednio po jego aplikacji mogłam nakładać na twarz filtr (wakacje) lub krem bb z filtrem. Jest tani, ma wygodne opakowanie. Nie wiem, czy kupię go ponownie, bo następnym razem sięgnę po tego rodzaju krem za kilka miesięcy, a wtedy pewnie pojawi się coś nowego. Polecam dla cery tłustej i mieszanej na lato. Raczej nie sprawdzi się przy suchej skórze, nie daje odpowiedniej dawki nawilżenia.

????Do cery mieszanej i trądzikowej ????Ładny słodki zapach ????Wydajny ????Niska cena ????Wygodna tubka 50ml ????Nawilża średnio ????Szybko się wchłania ????Mnie niestety zapycha, bo po jego użyciu wyskakują mi takie gule pod skórą

Dałam się nabrać, chociaż nie wiedziałam czego się spodziewać po probiotycznym produkcie do twarzy, na czym ma to polegać, w zasadzie do teraz nie wiem. Jest to kolejny z zakupionych przeze mnie kremów do twarzy o konsystencji bardziej żelowej. I o ile wydawało mi się to świetnym pomysłem na okres wakacyjny to jednak teraz już wiem, że dla mojej cery się takie cuda nie nadają. Mam twarz mieszaną, w kierunku suchej i po zastosowaniu tego kremu po prostu nie odczuwam nic w najlepszym przypadku, a zdarza mi się ściągnięcie. Nie wiem gdzie producent widzi właściwości nawilżające w tym smoothie, moja twarz ich nie odczuwa. Jeśli ktoś ma bardzo tłustą, świecącą skórę to może być zadowolony, bo krem wchłania się absolutnie do matu, do końca, wprost znika, skóra go wchłania, wciąga. Próbowałam kłaść niedorzeczne ilości tego żelu na raz, ale to nic nie pomogło. Mam nieprzyjemnie uczucie i potrzebuję nałożyć coś dodatkowego. Jest za lekki, nawet pod makijaż. Opakowanie to tubka z okropną zakrętką, która jest chyba ostatnio modnym rozwiązaniem, chociaż widuję zazwyczaj w kremach do rąk. Zapach to sztuczne owoce, mocna truskawka, mi się nie podoba. Próbowałam wersji bananowej i moim zdaniem jest o wiele bardziej udana, więc nie przekreślam tej serii, ale tutaj dla mnie wyrzucone pieniądze.

Na razie krem stosuję od paru dni. Bardzo zaciekawiła mnie trehaloza w składzie i to całkiem wysoko. Trehalozę znam długo z nawilżających kropli do oczu (ulubione, polecone przez okulistę, wielu znajomym również okuliści polecali, w tym nawet po zabiegach) i z toniku z Bielendy Skin Clinic, niestety już wycofanego (RIP). Trehaloza jest też wysoko w wersji bananowej kremu, jednak bananowa nie miała hialuronu w składzie, więc wybór padł na ten krem. Ogólnie mam cerę mieszaną, ze sporą skłonnością do odwadniania. Od kilku tygodni jestem w trakcie kuracji tretinoiną, więc jest teraz bardziej podatna na wysuszanie oraz jest bardzo wrażliwa. Nawet w podrażnionych obszarach krem nie zaognia, nie podrażnia, tak że może się sprawdzić u wrażliwych cer. Ładnie utrzymuje nawilżenie, nie znika od razu czy po paru godzinach, czuję się komfortowo nawilżona. A komfort jest większy również dlatego, że krem u mnie nie pozostawia tłustej czy silikonowej warstwy, cera po nim się nie błyszczy - wygląda na skórze duuużo lepiej niż się spodziewałam patrząc na silikon i oleje w składzie. Ma na tyle eleganckie "wykończenie", że nawet mój chłopak - normalnie unikający kremów jak ognia ze względu na błyszczenie się - zaczął stosować i też sobie chwali. Tym bardziej chętnie stosuje ze względu na OBŁĘDNIE OWOCOWY zapach ;) Muszę powiedzieć, że rzeczywiście jego skóra wygląda na mniej odwodnioną. Może właśnie w takich lekkich kremach jest metoda - najlepsze są te nawilżacze, po które sięga się z przyjemnością a nie z obawą. Mój chłopak ma na półce w łazience do wyboru parę treściwszych kremów, jednak po takie nie sięga wcale - siłą rzeczy nie są w stanie wtedy nic zdziałać ;) Mam wrażenie, że właśnie zastosowanie trehalozy pozwala na taką kosmetyczną elegancję - nie trzeba zostawiania mocno silikonowego czy tłustego filmu, żeby utrzymać nawilżenie i komfort skóry. Dopiszę więcej po jakimś czasie, ale na razie bardzo się polubiliśmy - przynajmniej jako krem na dzień jest zupełnie wystarczający, na noc potrzebuję czegoś mocniejszego.

Krem kupiłam podczas promocji 2+2 w Rossmannie. Ma różową, żelową konsystencje i pieknie pachnie (jednak nie na tyle mocno aby draznił zapachem, szybko sie ulatnia) Po zastosowaniu go, skóra lekko sie błyszczy, wygląda na zdrową. Nie obciąża i bardzo szybko sie wchłania. Super sprawdza sie pod makijaz, ale tylko wtedy gdy całkiem sie wchłonie, w innym razie podklad moze sie nierowno rozkladac i wazyc.

Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko w którym jest tubka 50 ml kremu. Szata graficzna opakowania kartonowego jak i tubki jest bardzo przyjemna dla oka mi się od razu skojarzyła z latem. Wracając jeszcze do szaty graficznej ta na tubce jest trochę “gorsza” co mam na myśli szkoda że to nie jest wydrukowane na opakowaniu tylko oklejone i wystaje te paski szarości. Ale to już zostawmy. Opakowanie jest małe, poręczne, lekkie, idealne w podróż a nawet i do torebki. Produkt pachnie truskawkami co jest dla mnie mega plusem nie myślałam, że będzie aż tak przyjemnie pachniał. Konsystencja to różowy żel. Dość szybko można wsmarować/ wklepać produkt w skórę ale jednak przez chwilę będziemy czuć trochę lepiącą warstwę. Jednak po chwili wszystko wsiąknie. Krem na pewno idealny na lato kiedy skóra nie potrzebuje aż takiego nawilżenia. Powiem tak nie jestem zadowolona z efektów jakie daje krem tzn. miał nawilżać a nawilżenie jest tak słabe że prawie nie widoczne. Nie mogę powiedzieć też że w trakcie jego używania zauważyłam pogorszenie stanu skóry nazwijmy to tak że utrzymuje takie sobie marne nawilżenie. Myślałam że będzie nieco lepiej. Polecam ten krem używać rano pod makijaż niż na noc. Chociaż dla bardzo przesuszonej skóry może się nawet okazać za słaby pod makijaż u mnie jest z nim różnie raz ok a raz no niestety… Co jeszcze mi się nie podoba w tym produkcie to to odkręcane opakowanie. Niby fajnie ale czekam aż się skończy.