Na ten kosmetyk miałam chrapkę już od kiedy wszedł do sprzedaży, ale miałam wtedy za dużo produktów do smarowania ciała, więc nie chciałam dodawać kolejnego, żeby leżał i czekał na swoją kolej. Nadszedł jednak dzień, że mogłam kupić ten suflet i tak się złożyło, że akurat trafiłam na promocję w Rosku i udało mi się go pochwycić za niecałe 20 ziko.
Wiem, że są dwie wersje, kokosowa i wisienka, ale ja bardziej wolę kosmy o zapachu wiśni, a nie wiedziałam, z czym mamy tu do czynienia, więc skusiłam się właśnie na ten zamiast rzucać się na obie wersje.
Opakowanie jest bardzo ładne wizualnie, nie, żebym oczekiwała od niego jakichś cudów, po prostu jest przyjemne w odbiorze, bardzo kobiece powiedziałabym przez te motywy kwiatkowe i różowo-białą grafikę.
W środku mamy zabezpieczenie w postaci sreberka, które od razu zerwałam, bo spoko to jest dla ochrony produktu w sklepie przed 'macaczami', natomiast w domu nie lubię tego mieć w kosmetykach bo wygląda mi to tak niechlujnie :D
W każdym razie w środku opakowania mamy delikatny kremik o białym kolorze z zatopionymi w nim małymi żółtymi kuleczkami. Krem ma zapach nivea soft z dodatkiem wiśniowego aromatu, tak to mogę najtrafniej opisać. Ja bardzo lubię aromat wersji soft (ale tej najbardziej podstawowej granatowej nie lubię), także dodanie do tego wisienek tylko polepszyło ten zapach. Także dla mnie zapachowo to jest bajka, jest to taki aromat nienachalny, słodki, świeży zarazem, ale też pachnie mi czystością. No nie wiem dokładnie, jak to opisać, ale ja uwielbiam takie zapaszki.
Kiedy przeczytałam że jest to SUFLET to zastanawiałam się, jaka to może być konsystencja, myślałam, że to będzie taka bardziej pianka, aniżeli krem, a jednak nie - to jest konsystencja kremu nivea soft, czyli jedwabista i delikatna. Po posmarowaniu ciała wszystko pachnie pięknie i ten zapach nie jest ani duszący, ani przytłaczający. Krem wchłania się dość dobrze nawilżając skórę i pozostawiając ją sprężystą i miłą w dotyku, nie ma mowy o jakimś przesuszeniu czy czymś takim. Te kuleczki w nim zawarte to kuleczki olejkowe, które mają dodawać extra nawilżenie, one przy smarowaniu sie rozpuszczają i łączą z kremem, także krem pomimo widoczności tych kropek w jego strukturze pozostaje gładką masą :)
Nivea mnie zaskakuje, kiedyś miałam o nich złe zdanie, ale polubiłam Nivea Soft, potem ich płyn do demakijażu, a teraz ten suflet, który żadnym sufletem nie jest, bo według mnie to jest po prostu Nivea Soft z dodanymi olejkami i z dodanym cudnym aromatem, ale mi to nie przeszkadza wcale i produkt ten plasuje się naprawdę wysoko w czołówce moich ulubionych smarowideł do ciała. Na tyle przypadł mi do gustu, że kupiłam już sobie kolejne opakowanie i z pewnością będę kupować następne.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie