Maskę kupiłam za parę groszy na promocji w Rossmannie, przyciągnęła moją uwagę obietnicą przyśpieszenia wzrostu włosów, pomyślałam, że warto spróbować, bo marka jest godna zaufania, kto nie zna kultowej już Long4lashes?
Produkt zapakowany jest w kartonik w środku którego znajduje się plastikowa tuba o pojemności 200 ml. Szata opakowania jest biało-niebieska, wygląda schludnie i profesjonalnie.
Kosmetyk ma postać kremową, jest biały i przyjemnie pachnie miętą.
Skład maski oceniam na bardzo dobry, nie znajdziemy tu SLS/SLES , ani parabenów, które mogłyby podrażnić lub wysuszyć . Za to znajdziemy składniki roślinne, kiełki soi i pszenicy, ekstrakt z algi śnieżnej oraz tarczycę bajkalską, które stymulują wzrost włosów.. W formule maski wykorzystano kompleks ICEtech-2, który działa na włosy niczym chłodny kompres, domyka łuski, ujednolica strukturę i wydobywa ich blask.
Muszę wspomnieć o tym, że moje włosy rosną dość szybko, ale jak dla mnie niestety za wolno, zniszczyłam je intensywnym rozjaśnianiem i choć zmieniłam już sposób farbowania to końce włosów są przesuszone i się łamią, w takiej sytuacji ciężko je zapuścić, dlatego szukałam produktu, który przyśpieszy cały proces.
Pierwsze użycie maski wiąże się ze sporym zaskoczeniem, tak chłodzi, że aż cała zmarzłam, choć ten chłodek jest bardzo przyjemnie orzeźwiający. Producent zaleca pozostawić maskę na 2-3 minuty, u mnie zwykle trwa to dłużej, nauczona doświadczeniem przy kosmetykach do pielęgnacji włosów, uważam, że im dłużej tym lepiej, zdarza mi się trzymać maskę na włosach nawet 15 minut i efekt chłodzenia przez te 15 minut cały czas czuję, świetny produkt na letnie upały. Zalecenia są też takie, aby używać produktu co 3-5 dni, ja używam co drugi dzień czyli praktycznie przy każdym myciu głowy.
Jestem bardzo zadowolona z efektów, maski używam dwa miesiące i włosy faktycznie przyspieszyły, nawet nie wiem kiedy tak urosły, po prostu WOW, pojawiły się też baby hair, co mnie bardzo cieszy.
Lecz jeśli chodzi o ich pielęgnację, to totalna klapa, włosy są wysuszone, nie dają się rozczesać, robi się sianko i wyglądają fatalnie. Dlatego ja aplikuję maskę tylko na skórę głowy, traktuję ją jak wcierkę, a na resztę włosów nakładam inny produkt pielęgnacyjny. Taka forma najbardziej mi odpowiada i patrząc na efekty sprawdza się.
Jeśli chodzi o wydajność to przy częstym stosowaniu tak jak ja to robię, myślę, że wystarczy jej tak na około 4 miesiące, czyli ok.
Reasumując produkt jest wart uwagi, wrócę do niego na pewno latem ze względu na efekt orzeźwienia.
Zalety:
- produkt spełnia swoje zadanie i przyśpiesza wzrost włosów
- pojawiły się baby hair
- przyjemne uczucie chłodzenia
- opakowanie
- skład
- cena
- dostępność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie