Jeśli liczycie na peeling cukrowy czy kawowy w typowym tego słowa znaczeniu, to możecie się zawieść. To raczej kosmetyk do delikatnego miziania skóry niż do peelingowania.
Jestem ogromną fanką peelingów, więc z chęcią zakupiłam peeling z serii I Love Vegan Food o zapachu waniliowego latte. Liczyłam a peeling cukrowy z domieszką kawy, jednak srogo się zawiodłam. Ten produkt nie przypomina nawet peelingu cukrowego – to żelowa, nieco lepka masa z nieliczną ilością drobinek cukru i kawy, które pełnią raczej funkcję dekoracyjną niż złuszczającą. Jeśli liczycie na peeling cukrowy czy kawowy w typowym tego słowa znaczeniu, to możecie się zawieść. To raczej kosmetyk do delikatnego miziania skóry niż do peelingowania.
OPAKOWANIE
Opakowanie przypomina mi musy owocowe,ewidentnie kojarzy się z czymś smacznym do zjedzenia, jednak tutaj jest to kosmetyk i o ile dla dorosłych to nic dziwnego, tak radze produkt trzymać z dala od dzieci, którym może się on pomylić z ulubionym przysmakiem. Mnie się podoba – lubię takie połączenia kolorystyczne. Metaliczne elementy w kolorze srebrnym i brązowym ładnie komponują się z grafiką przedstawiającą kwiaty wanilii oraz ziarenka kawy. Z tyłu znajduje się dokładny opis produktu wraz z omówieniem jego funkcji i składników aktywnych. Saszetka jest miękka i z łatwością możemy dozować z niej pożądaną ilość produktu. Korek pozwala na szybkie i bezpieczne zamknięcie więc bez obaw możemy mieć kosmetyk przy sobie np. na wyjeździe.
PEELING
Jak już wspominałam na wstępie nie jest to produkt taki jak deklaruje producent. Producent pisze, że jest to peeling cukrowy, a ja tutaj widzę tylko nieliczne drobinki cukru i drobinki kawy, poza tym nie ma nic co miałoby działać złuszczająco. Bazą jest tutaj gliceryna i podobno cukier (którego jednak producent dodał jak na lekarstwo), więc ma dość specyficzną konsystencję, taką niby żelową ale z lepkim wykończeniem. Posiada brązowy kolor i jest przezroczysty. Zapach ma natomiast boski – słodkie, waniliowe latte z wyraźną nutą kawy i kokosa, coś niesamowitego! Ten zapach naprawdę potrafi rozpieszczać i koić zmysły, szczególnie po ciężkim dniu. Peeling słabo złuszcza martwy naskórek, jak dla mnie jest zbyt łągodny. Urozmaica codzienną pielęgnację i wzbogaca masaż ciała, ale jest to takie mizianie skóry, bo drobinek jest zdecydowanie za mało i są zbyt delikatne, aby mogły coś konkretnego na niej zdziałać. Drobinki są sporej wielkości, więc zgadzam się z tym, ż jest to peeling gruboziarnisty. Skóra po jego użyciu jest miękka w dotyku, pachnąca i dobrze nawilżona, to dla mnie duży plus. Peelinguję ciało regularnie, a peeling to dla mnie must have, na tle innych ten jest naprawdę przeciętny. Na plus na pewno należy zaliczyć naturalny, dobry skład. Wydajność jest całkiem dobra – saszetka starczyła mi na 3 użycia. Cena regularna to około 8 zł w zależności od drogerii, ja kupiłam w Ross. Na promocji za 3,99 zł i taka cena jest ok. Nie wrócę do niego, wolę dołożyć kilka złotych do jego ceny regularnej i mieć porządny zdzierak cukrowy lub kawowy albo chociaż peeling z Joanny z serii Naturia, który ma podobną cenę a jest dobrym zdzierakiem. Myślę, że zadowolone będą z niego raczej osoby z cerą suchą, taką, która nie potrzebuje wielkiej rewolucji w złuszczaniu. Niemniej jednak warto kupić choćby dla poznania zapachu.
PLUSY
piękny zapach
praktyczne opakowanie
wydajność
dobry skład
nawilżenie
MINUSY
jest bardzo delikatny
nie radzi sobie ze złuszczaniem
dość wysoka cena regularna jak na tą pojemność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie