Max Factor Miracle Sheer Gel Bronze Bronzer w sztyfcie

Miłe zaskoczenie . Brązowe nie śmierdzi to po pierwsze i ważne dla mnie , bo przy takich produktach zapach to często porażka . Jest w formie sztyftu co jest plusem , łatwo higienicznie się aplikuję i do tego nie brudzi . Pozostawia skórę delikatnie muśniętą słońcem jeśli damy go niewiele , bo trzeba go stopniowo dawkować . Skóra jest przyjemnie nawilżona co też na plus

Kupiłam bo chciałam żelowy bronzer. Fajnie chłodzi po nałożeniu. Niestety szybko zasycha i ciężko się rozpracowywuje - trzeba wykonywać szybkie ruchy stemplujące gąbeczką- przez co policzki bolą. Kolor też taki za ciepły - nie wygląda dobrze na zimnym odcieniu cery.

Kupiłam go kilka tygodni temu i już po kilku razach używania tego brazera wiedziałam że to jest mój ulubiony i nie mam żadnego brazera na mokro lepszego od tego

Kupiłam oba odcienie Light Bronze i Deep Bronze w TK Maxx za kilkanaście złotych, więc bardzo tanio jak na Max Factor. Swego czasu bodajże Maxi je testowała, ale nie potrafię znaleźć tego filmu, natomiast nie zraziłam się i chciałam wypróbować. To nie są i nie będą moje ulubione sticki... Formuła jest dziwna. Jest półtransparentna, żelowa i co ciekawe chłodząca. Ale to mija z czasem w odczuciu. Niestety oba odcienie są ciepłe, więc u mnie i tak dobrze że mało się go nakłada. Na sticku zaś osadza się każdy podkład, nawet ten zastygający, a na przypudrowanym jest jeszcze gorzej z nakładaniem... Ogólnie nie nakłada się równo, a ja lubię nałożyć stickiem i rozpracować gąbką - tak to całkiem potrafi zniknąć ale nieco robiąc plamy w podkładzie. Formuła jest żelowa, więc być może nie polubi się z pokładami nieżelowymi? Nie wiem, ale niestety mi nie podpasował. Poza tym zapach, choć jakiś taki niby pielęgnacyjny, to jednak nie moja bajka, ale czuć tylko przy nakładaniu, potem znika. O ile bronzery da się ograć bo są naprawdę półprzeźroczyste tak np. róż potrafi zrobić gorszy dramat. No ale puszczam dalej w świat, mam lepsze nawet z Bell.

Bardzo chciałam bronzer w sticku i to był mój pierwszy w życiu i tak tragiczny... Kolor - tak dziwny, wpadający w jakieś czerwone, ceglane tony - mam bardzo jasną karnację. Formuła żelowa, półtransparentny. Dziwny, naprawdę dziwny jest ten produkt i uważam go za wielki niewypał Max Factora. Użyłam 3 razy i wyrzuciłam, bo byłam nim tak zawiedziona - nie nadawał się do niczego.

Kupiłam ten produkt z braku dużej ilości bronzerow w sztyfcie. Formuła jest zaskakująca, lekko żelowa. Nie aplikuje go od razu na wszystkie miejsca, gdzie chce użyć bronzera, ponieważ dość szybko zastyga, trzeba go dobrze rozpracowac. Nie daje mocnego efektu, bardziej naturalny. Używam go również małym pędzelkiem, jako kremowego cienia, który daje bardzo lekki efekt. Dla tych, którym zależy na delikatności ten produkt się nada, natomiast jak chce się uzyskać mocniejszy efekt dużo trzebaby się przy nim nagimnastykowac. No i cena spora.

Mam już drugie opakowanie tego bronzera i choć miałam różnych w życiu naprawdę mnóstwo, to póki co, ten wydaje mi się najlepszy. W opakowaniu wygląda na czarny, co może trochę przerażać, ale kiedy ląduje na cerze od razu zachwyca. Kolor 005 jest wprost przepiękny, naturalny, idealnie zbalansowany pomiędzy ciepłym a chłodnym odcieniem. To sprawia, że wygląda dosłownie jak cień rzucony na twarz, więc do konturowania jest boski, ale zmienia też kolor cery na taki lekko opalony, co wygląda ślicznie. Bardzo przyjemne wrażenie przy nakładaniu, coś w rodzaju takiego miłego chłodku. To rzeczywiście żel w sztyfcie, który cudownie się rozciera, nie robi plam, jest bardzo trwały, nie rozpuszcza podkładu pod spodem, a czasem nawet z rozpędu położę go już na puder i dalej jest wszystko super. Ja używam go przez cały rok, ale latem to kosmetyk idealny, wtedy chcemy mieć tylko mgiełkę kosmetyków na twarzy, a nie mnóstwo pudrów i on jest idealny.