Aunt Jackie's Curls & Coils, La La Defining Curl Custard Krem do stylizacji włosów kręconych

Był to jeden z pierwszych stylizatorów podczas początków mojej świadomej pielęgnacji. Na moje nieszczęście bardzo się nie polubiliśmy. Moje włosy po użyciu wyglądały po prostu brzydko. Były spuszone, nieutrwalone - po prostu nie ładne.. Stylizator nie spełniał swojego zadania. Próbowałam używać go w różnych konfiguracjach , jednak zawsze wychodził niewypał.. Poszedł dalej w świat i już nie mam ochoty do niego wracać. Jest więcej lepszych i tańszych produktów , które lepiej działają na moje wysokoporowate , rozjaśniane włosy. Podejrzewam ze w dużej mierze mogła nie pasować mi oliwa z oliwek która znajduje się w składzie.

jeden z gorszych stylizatorów, jakie kupiłam. Strasznie obciąża, a jednocześnie puszy. Próbowałam go wykorzystać na milion sposobów, ale się nie da. Nie sprawdza się ani jako bs, ani jako stylizator.

O tak, bardzo fajny stylizator. Wygładza wlosy i zbija je w pasma, nadaje też takiej lekkości, nie sztywności. Nie skleja ich. Sklad jest EH, nie puszy, zmiekcza i ogólnie sprawia ze wlosy ładnie wyglądają. Skręt jest fajnie wydobyty. Trzeba uważać bo może trochę obciążyć i przetłuszczać. Komfortowo sie go używa,

Konsystencja budyniowa. Lekki, naturalny chwyt. Przy większej ilości może obciążać. Z don't shrinkiem z tej samej firmy się zbryla na dłoniach. Niestety jest drogo: 45 zł za 426 g. Generalnie jestem zadowolony. Używałem, gdy chciałem uzyskać możliwie naturalny wygląd.

Coś dla kreciolkow lub fal. Moje włosy to takie 2b czyli włosy i kręcone i falowane, są dość cieńkie. Wypróbowałam kilku aktywatorów do włosów i ten jest jednym z ulubieńców gdyż nie obciąża wlosow, nie ma tzw przyklapu, produkt bardzo dobrze rozprowadza się na włosach. Zamknięty w plastikowy duży słoik który jest praktyczny gdyż śmiało można włożyć do niego cała dłoń, jest konsystencji takiej galaretki i jogurtu zarazem. Co mnie w nim jeszcze zachwyca to ten malinowy zapach przepiękny. Produkt jest bardzo wydajny ładnie podkreśla fale i loki bez obciążania ich i końców włosów. Jak najbardziej polecam.

Curl La La to krem przeznaczony do włosów kreconych. Krem zamknięty jest w odkręcanym, plastikowym słoiczku o pojemności 430 ml. Jego konsystencja jest gęsta w lekko różowym kolorze. Zapach kremu jest ładny i subtelny. Krem jest wydajny mi przy codziennym stosowaniu starcza na jakieś 4 miesiące. Ładnie definiuje i kształtuje loki podkreślając ich skret, trzeba użyć go naprawdę dużo żeby wlosy nie wyglądały na przesuszone. Najlepsze efekty uzyskuje używając go na ociekające włosy, żeby efekt był trwalszy trzeba użyć również żel, wszystko wgniatamy. U mnie sprawdził się również przy reanimacji na drugi dzień. Nie policzę nawet ile zuzylam już opakować tego kremu

Krem do loków curl la la ma za zadanie zdefiniować nasze loki i ochronić je przed nadmiernym puchem. Produkt otrzymujemy w wielkim słoiku z nakrętką. Niestety jest on plastikowy, no ale już mówi się trudno ;) Zapach. O kurcze! Piękny owocowo-borówkowy powiew lata. Niestety nie utrzymuje się on długo na włosach, chociaż aplikacja jest przyjemna :)Początkowo kosmetyk daje super definicję, włosy nie tracą przy tym na objętości. Po kilku godzinach skręt się rozluźnia i zauważalny jest puch. Świetnie sprawdził mi się za to do reanimacji na drugi dzień oraz w połączeniu z żelem. Całkiem okej spisał mi się ten kremik :)

Czaiłam się na ten produkt od dłuższego czasu - szukałam stosunkowo taniego, wydajnego kremu do loków (2c/3a), a wiedząc ze krem Boots mi służy, czułam że z Curl la la tez się polubię. Nie myliłam się, jednak Curl La La nie używałabym przy każdym myciu. Dlaczego? Po pierwsze zdecydowanie wydłuża czas schnięcia włosów (suszę naturalnie, czasem nie mam tyle czasu). Po drugie odczuwalny jest cięższy troszkę skład, obawiałabym się tzw. przyklap. Nie jest bardzo mocny, to w końcu krem a nie żel. Ale lubię ten delikatniejszy, bardziej naturalny efekt. Jest humektantowo-emolientowy ale nie zauważyłam spuszenia - włosy są wygładzone, miękkie (po odgnieceniu lekkich sucharków). Zawiera masło shea i kilka olei (sojowy, oliwę z oliwek, lanolinowy) i proteiny komosy ryżowej - myślę, że to pomaga utrzymać włosy bez puchu.

Krem ma bardzo fajny słodkawy zapach, przyjemnie się go nakłada na włosy. Nie obciążał mnie, pomimo nakładania dużej ilości. Fajnie definiował skręt zostawiając przy tym objętość, nie zlepiał włosów ani nie powodował strąków. Najlepiej się dogadywał w duecie z żelem, wtedy efekty były jeszcze lepsze i trwalsze. Pomimo iż jest dość mocno humektantowy, nie zauważyłam prze nawilżenia ani większego puchu niż zwykle. Muszę przyznać, że jest to jeden z lepszych stylizatorów jakie dotychczas miałam.

Kupilam ten produkt zachecona dosc dobrym skladem, liczac ze bedzie to produkt ktory nawilzy i wygladzi moje wiecznie puszace sie wlosy. Produkt stosowalam na kilka roznych sposobow : - wlosy osuszone recznikiem frotte (zawiniete na kilka min w turban z recznika) i lekko podsuszone - mokre wlosy odcisniete w bawelniana koszulke - produkt nalozony mokre lekko jeszcze ociekajace woda wlosy, po rozczesaniu wlosy odcisniete w bawelniana koszulke Zastosowanie produktu na wlosy osuszone recznikiem frotte i lekko podsuszone przynioslo najsbalsze efekty, efekt matowych wlosow i brak podbicia skretu. Zarowno stosowanie na mokre wlosy po odcisnieciu w koszulke jak i na ociekajace woda wlosy odcisniete w koszulke juz po nalozeniu prpduktu podobne efekty. Wlosy juz na mokro ladnie sie falowaly. Wlosy zostawilam do wyschniecia, nie uzywalam suszarki. Po wyschnieciu moje wlosy wygladaly na lekko mokre przez kilka godzin, co mi sie podobalo. Za to w drugiej polowie dnia efekt mokrych wlosow zniknal ale wygladaly na mniej swieze i jakby troche obciazone. W przypadku moich wlosow nie jest to na pewno produkt to codziennego stosowania poniewaz po zastosowaniu drugiego dnia z rzedu wlosy wygladaja na przetluszczone.

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Oczekiwania: Podbicie skrętu, brak puchu oraz lekkie utrwalenie. Skład: Emolienty w bardzo dużej ilości - aż 5 , gliceryna, która lubi puszyć, humektanty (aż 4) i proteiny w śladowych ilościach. Zawiera silikony, które można usunąć delikatnym szamponem, do tego substancje potencjalnie uczulające. Nie jest zgodny z CG Opakowanie: Odkręcany słoik z przyjemną dla oka etykietą, charakterystyczną dla marki. Widać zużycie produktu. Słoik jest dość sporych rozmiarów, ale w transporcie czy podróży, nie ma możliwości, żeby się odkręcił, a produkt wylał. Wrażenia: Ładny, dość słodki zapach. Trochę chemiczny, lecz bardzo przyjemny. Niestety na włosach nie utrzymuje się zbyt długo. Krem stosowałam na parę sposobów i niestety efekty na moich włosach są dość podobne. Używany do reanimacji - sprawdza się dość średnio. Loki są nieco rozluźnione, ale delikatnie podkreślone. Nie ma puchu, nie rozwarstwiają się, ale nie jest to najlepszy krem jaki miałam. Efekt utrzymuje się na włosach kolejne 2 dni. Krem wgnieciony we włosy ociekające wodą wypada trochę lepiej, ale skręt przypomina mocniejsze fale niż loki. Niestety następnego dnia po stylizacji nie ma śladu, zapach szybko się ulatnia. Jest dobra objętość, włosy nie są matowe, ale niektóre pasma się rozwarstwiają. Opakowanie jest bardzo duże - prawie pół litra kosmetyku. Przez swoją konsystencję krem jest bardzo wydajny, więc opakowanie wystarczy na naprawdę długo. Warto kupić z kimś na pół ten krem, wtedy jest szansa wykorzystania go w terminie. Nie jest to mój pierwszy kosmetyk tej marki i mam jakieś porównanie. Póki co ten krem wypadł najsłabiej z tego co testowałam, co wcale nie oznacza, że jest zły. Wydaje mi się, że będzie to fajny kosmetyk dla fal, dla kogoś kto szuka delikatnego podkreślenia i nie chce przeciążyć włosów. Ja swój wykończę głównie na reanimację, mieszając z innymi stylizatorami, ale nie zostanie moim ulubieńcem.