Soraya Rosarium, Odżywczy krem - maska na noc 40+ 50+ 

Mam skórę normalną w kierunku suchej. Szukałam kremu na noc, który będzie odżywczy, szukałam więc wśród kremów dla dojrzałej skóry, bo właśnie one są bardziej odżywcze. Wybór padł na Rosarium, dodatkowo krem był na promocji w drogerii, więc wzięłam :-D Ma treściwą konsystencję i przyjemny nienachalny zapach. Na szczęście nie jest tłusty i dość szybko się wchłania, zostawia delikatną warstwę na skórze. Nakładam go po użyciu toniku i serum z witaminą C. Krem jest średnio wydajny, ja używam dość dużą jego ilość na jeden raz. Rano skóra jest mięciutka, wygładzona, nawilżona. Nie zauważyłam jakiegoś super działania kremu, dla mnie jest przeciętny, ale lubię go

Jeśli szukasz jakiegoś podstawowego kremu nawilżającego, który robi robotę, to warto się nim zainteresować. Krem nie pozostawia tłustej warstwy, dzięki czemu nie kleimy się do poduszki. Skóra jest dobrze nawilżona, bez zbędnego obciążenia. Konsystencja jest nie zapychająca, więc posiadaczki cery tłustej tak jak ja mogą śmiało po niego sięgać ❤️ Krem ma ładny, lekko różany zapach. Dość szybko się wchłania. Zużyłam go bardzo szybko, bo w dwa i pół tygodnia, więc wydajność na minus, ale też dałam za niego około 13zł na wyprzedaży w Rossmannie. Warto polować ❤️ Nie określiłabym go mianem, kremu/maski, czy też kremu odżywczego, jest to zwyczajny krem nawilżający, przy zakupie warto to mieć na uwadze.

Na początek zaznaczę, że nie jestem ani 40+ ani 50+, więc nie mogę powiedzieć, czy krem będzie odpowiedni dla tej grupy wiekowej. Kupiłam go raczej z ciekawości, plus akurat był w dużej promocji w hebe i stwierdziłam, że może warto będzie spróbować. Ostatnio Soraya kusi swoimi produktami do pielęgnacji z naturalnymi składnikami i musiałam się przekonać czy warto. Moja wrażliwa skóra ze skłonnością do przesuszania potrzebuje nawilżenia i odżywienia. Produkt otrzymujemy w ładnym kartoniku wykonanym z materiałów z recyklingu. Krem znajduje się w szklanym słoiczku o standardowej pojemności 50 ml. Opakowanie jest proste, szata graficzna nawiązuje do róży, która jest jednym ze składników. Zapach jest bardzo delikatny, na początku praktycznie niewyczuwalny. Dopiero po rozsmarowaniu poczułam odrobinę kwiatowy (różany?) zapach, co uznaję za plus, bo nie lubię agresywnych nut zapachowych. Konsystencja jest dość ciekawa, z jednej strony krem przypomina trochę masło shea, a jednak nie jest aż tak tłusty i ciężki, jak można by się spodziewać. Wystarczy niewielka ilość, żeby rozprowadzić go równomiernie po twarzy. Bardzo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. Skóra jest miękka i nawilżona bez dodatkowego obciążenia. Świetnie się łączy z dodatkiem jakiegokolwiek serum, więc jeśli mamy chęć można trochę go ulepszać. Naprawdę nie ma co przesadzać z ilością, bo trzeba się potem namachać, żeby to rozsmarować. W związku z tym uważam też, że jest dość wydajny. Po ponad miesiącu stosowania codziennie na wieczór jestem w połowie opakowania. W składzie znajdziemy to, co obiecuje producent: masło shea i ekstrakt z róży. Miałam obawy, że będzie to bardzo tłusty i ciężki krem, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie miałabym problemu, żeby nałożyć go też na dzień. Jest to całkiem przyjemny krem i pewnie jeszcze do niego kiedyś wrócę, bo następnego dnia skóra wygląda po nim naprawdę ładnie i promiennie. Mogę go polecić i to nie tylko paniom 40-50+.

Mimo tego, że mam lat 20, a nie 40 , zdecydowałam się na ten krem ze względu na nawilżenie i odżywienie, które dają produkty dla "starszych" cer. Tak jak oczekiwałam, kosmetyk sprawdził się świetnie w roli kremu na noc. Używałam go razem z serum z retinolem 0,5%. Skóra wyglądała pięknie, nie była zaczerwieniona i nie łuszczyła się. Na pewno jeszcze do niego wrócę!