Dermika Żelowa maseczka (serum) odświeżająco-kojąca `Beauty Sleep` 

Saszetka w odcieniach fioletu z żółtymi elementami na stronie drogerii prezentowała się bardzo luksusowo, dodatkowo obietnica ukojenia i odświeżenia mocno zachęciła, a te kolory mnie urzekły dlatego zakup nie pozostawiał wątpliwości. Po ostatnich perypetiach i próbach normalizacji moja skóra twarzy na policzkach i pod oczami stała się lekko sucha, a strefa T uległa złagodzeniu bo z masy przetłuszczania, niedoskonałości i podrażnień uzyskałam lekko wyświecającą się skórę z krostkami i zaskórnikami (głównie na nosie i brodzie), z lekko widocznymi poziomymi zmarszczkami na czole i zarysowanymi bruzdami nosowo-wargowymi. Zapach bardzo przypominający mi aromat wydobywający się z buteleczki serum rozświetlającego Isany ‘Butterfly’, jednak odrobinę mocniejszy od niego, bardziej idący w stronę kwiatów. Pojemność 10 ml to w przypadku tej żelowej maseczki bardzo dużo, ponieważ jej lepka i gęsta konsystencja sprawia, iż nie jest to produkt na jedno użycie. Ja zaaplikowałam jej początkowo zbyt wiele i osadziła się na skórze grubszą warstwą, która po godzinie nadal się nie wchłonęła, dlatego zrezygnowałam już z nakładania kremu na noc. Część z babyhair przyklejało mi się do czoła i do skroni, dlatego lepiej założyć opaskę kosmetyczną. O poranku przywitała mnie nadal lekko lepka i połyskująca skóra, która nie miała żadnych śladów po stanach zapalnych, krostkach, zaczerwienieniach i suchych skórkach, a po myciu pianką cera wyglądała zdrowo, była wygładzona a rozszerzone dotychczas pory nie rzucały się w oczy. Kolejna aplikacje już niewielkiej ilości pozwoliły na szybsze wchłanianie, dlatego mogłam po godzinie na lekko klejąca powłoczkę nałożyć krem na noc. Rano skóra była tak jak po pierwszym użyciu tej maski-serum - nawilżona i wygładzona, prezentowała się znacznie bardziej zdrowo niż zazwyczaj a pory lekko się zwęziły. Nie wiem jak wyglądałoby nałożenie całej saszetki na twarz, szyję oraz dekolt, bo ta ilość i konsystencja raczej dawałaby niekomfortowe uczucie i ciągłe przyklejanie się drobnych włosów do powierzchni kosmetyku, a także ile czasu musiałby trwać wchłanianie, bo osoby wiercące się i które lubią spać na boku miałyby poważne problemy z zachowanie czystości i suchości poszewek na poduszki. Jest to bardzo dobry kosmetyk, ale przesadne nakładanie dużych ilości w porównaniu do ostrożnego dawkowania nie zmieni rezultatów a może tylko przysporzyć kłopotów. Chciałabym znaleźć ten produkt w wersji jako samo serum w buteleczce z pipetą, bo skuteczne działanie w spełnianiu obietnic i cudowny zapach, który mimo swojej intensywności nie drażni moich oczu ani nosa, jest kosmetykiem zachwycającym.

Kilka dni temu miałam okazję przeczytać recenzję tej maseczki i będąc w sklepie skusiłam się nią za jakieś grosze. Maseczka przeznaczona jest do skóry naczynkowej, wrażliwej i podrażnionej. Produkt posiada dość lekka wodnista konsystencję dzięki czemu szybko wchłania się w twarz pozostawiając ja przyjemnie gładką i nawilżona. Jej zapach nie jest drażniący dla nosa co dla mnie też jest ogromnym plusem. Myślę, że po jednym razie nie należy oczekiwać mega efektów jeśli chodzi o naczynka ale myślę, że jest to dobry produkt alby dać skórze trochę odżywienia a sobie relaksu.

Robiąc przegląd po promocjach i wycenach kosmetyków lubianej przeze mnie drogerii internetowej rzuciła mi się w oczy oferta zakupu dwóch maseczek w cenie jednej i nie zastanawiając się zbyt długo wrzuciłam je do swojego wirtualnego koszyka i złożyłam zamówienie i uważam że był to bardzo korzystny zakup ale największą korzyść miał przynieść zabieg z użyciem tego specyfiku w żelowej postaci który jak zapewnia producent ma mieć zbawienne działanie dla złagodzenia objawów pękających naczynek i zaczerwienionej skóry z którymi zmagam się od dłuższego czasu i w pewnym ale niewielkim stopniu sprawdził się bo jest to produkt bez spłukiwania więc działa jak serum i należy go aplikować niezbyt dużą ilością na oczyszczoną skórę twarzy i szyi aż do pełnego wchłonięcia i tak też uczyniłam i z pochłonięciem kosmetyku przez skórę nie musiałam długo czekać bo bardzo sprawnie wessała całą żelową warstwę a ilość produktu wystarczyła nawet na dwa zabiegi.Efektem było nawilżenie i tymczasowe odświeżenie i ukojenie nadwrażliwych rejonów mojej cery i uważam że warto wypróbować ale nie spodziewać się po jednej aplikacji lub nawet dwóch poprawy lub redukcji zaczerwienień i naczynek tylko otrzymać korzystny zastrzyk bardzo dobrych składników odżywczych które lubi nasza skóra a w szczególności ta wrażliwa.

Maseczki do twarzy w mojej pielęgnacji to stały element, lubię testować nowości, więc kiedy ta maseczka trafiła do mnie w prezencie świątecznym bardzo się ucieszyłam. Maseczka o żelowej formule to całkiem dobry produkt odświeżający, nawilżający, również dla cer mieszanych ze skłonnością do zapychania, jednak ta konkretna mnie nie zachwyciła, znam lepsze. OPAKOWANIE Opakowanie jest praktyczne, jednak wolę takie podzielone na 2 części, bo zawartość opakowania wystarcza nam na 2 zabiegi. Szata graficzna jest charakterystyczna dla serii Beauty sleep, jest bardzo ładna. Najważniejsze cechy i składniki aktywne są wyraźnie zaznaczone na przedniej stronie saszetki. Na odwrocie znajdziemy wszelkie informacje o maseczce oraz skład. MASECZKA Zaciekawiła mnie formuła tego kosmetyku, który łączy w sobie działanie maseczki pielęgnacyjnej z serum. Na plus zaliczam jej naprawdę lekką i przyjemną konsystencję. Jest to produkt żelowy, przezroczysty o lekko żółtawej barwie. Zapach jest delikatny, praktycznie niewyczuwalny. Maseczka jest łatwa do nałożenia, można nałożyc ją placami lub pędzelkiem do masek. Preferuję stosowanie tej maski na noc, wtedy mma więcej czasu na pielęgnacje i mogę spokojnie aplikować takie kosmetyki jak ten. Maseczka po kilkunastu minutach praktycznie całkowicie się wchłania pozostawiając na twarzy jedynie lekką warstewkę, która nie powoduje uczucia ściągnięcia czy dyskomfortu. Po aplikacji kosmetyk daje przyjemne uczucie chłodu i odświeżenia. Lubię to, że po użyciu tej maseczki skóra jest miękka w dotyku, nawilżona, wygładzona, jednak produkt ten ma działanie chwilowe, rano efekty nie są już takie zachwycające i po świetnym efekcie, który wyczuwamy bezpośrednio po aplikacji niewiele zostaje. W składzie znajdziemy ekstrakty z liści winogron oraz kasztanowca. Dla mnie to przeciętny produkt. PLUSY + nawilżenie, odświeżenie, ukojenie cery + przyjemna, żelowa formuła + nie zapycha + praktyczne opakowanie + niska cena + wydajność MINUSY trochę przesadzone obietnice producenta krótkotrwałe efekty

Maseczki w saszetkach testuje tylko wtedy, gdy jakaś dobra dusza mi takową wręczy. Sama od siebie nie kupuje ponieważ tak jakoś wydają mi się nie do końca opłacalne. Wole dołożyć i kupić maskę w słoiczku czy tubie która posłuży mi na dłużej. Ale jak już dostałam to użyłam. I to nawet 2 razy bo na tyle mi wystarczyła saszeta ale jestem średnio zadowolona. Wizualnie ładnie to wygląda. Grafika ok, na opakowaniu wszystkie potrzebne informacje odnośnie składników i sposobu użycia. Otworzyłam nożyczkami chociaż wstępnie nacięta jest ( jakby ktoś pod ręką akurat nożyczek nie miał). W składzie ekstrakty z liści winogron i kasztanowca. Ten kasztanowiec może przyciągnąć posiadaczki cer wrażliwych i skłonnych do zaczerwienień. Ja co prawda mam cerę mieszaną i bez skłonności do podrażnień no ale wiadomo- jak jest zimno i chodzi ogrzewanie a do tego bawimy się pielęgnacją opartą na składnikach typu retinol czy witamina C to bywa iż właśnie taka łagodząco - kojąca maseczka jest potrzebna bez względu na to jaką posiadamy cerę. Ja tych maseczek wszelakich mam sporo i sięgam po nie w zależności od tego co tam wyczuje, że dobrze by było skórze jednak sprezentować. Formuła jest faktycznie przyjemnie żelowa, barwa transparentna ale coś tam barwiona na żółto, zapach w sumie taki nijaki coś lekko słodkiego przełamanego świeżością ale wietrzeje błyskawicznie zanim się człowiek zdąży w ogóle wwąchać. Jak już wspomniałam wcześniej maseczka starczyła mi na 2 aplikacje. Nakładałam opuszkami palców ponieważ konsystencja na to pozwala. Żel jest gęsty na tyle, że nie spływa więc po nałożeniu możemy się śmiało zając swoimi obowiązkami- no chyba, że ktoś nałożenie maseczki łączy z chwilą relaksu dla siebie bo można i tak . Maseczka ma nam się wchłonąć całkowicie no i w sumie tak się dzieje. Moja skóra wchłonęła ją w kwadrans. Nie czułam w tym czasie żadnego dyskomfortu ani uczucia, że coś mam na twarz nałożone a to sobie bardzo cenię. Po wchłonięciu cera była leciutko lepka ale nie wadziło mi to bo produkt stosowałam na noc. Ten efekt odświeżający czułam przez pierwsze kilka minut trzymania maseczki na twarzy. Jak się wchłonęło to już po efekcie. Zbytniego ukojenia cery nie poczułam i jakieś tam drobne zaczerwienienia które akurat miałam nie zostały niestety zniwelowane. Szkoda. Na plus mogę zaliczyć delikatne zmiękczenie cery i jej nawilżenie ale to jak dla mnie za mało. Mi maseczki w saszetkach kojarzą się z produktem który ma zadziałać na już i tak też je oceniam. Bo przecież chyba po to sprzedają je w formie na jedną góra dwie aplikacje. No i tutaj ten efekt był średni a moją cerę naprawdę łatwo jest ukoić a tutaj no lipa. Także ja nie polecam. Miło było poznać ale jednak produkt nie dla mnie. Całkowicie zły nie jest i zalety jakieś tam ma więc dam 3 gwiazdki bo to będzie najbardziej sprawiedliwe.

Maseczek do twarzy u mnie nigdy za wiele, dlatego też tak chętnie po nie sięgam i kupuję w zapasie. Zdecydowanie najbardziej lubię tego rodzaju produkty, których jeszcze nie miałam okazji stosować z racji tego, iż naprawdę bardzo lubię testować nowe kosmetyki. Moja cera z natury jest dość sucha, wrażliwa oraz reaktywna, dlatego też najczęściej decyduję się na propozycje o działaniu nawilżającym, wygładzającym i kojącym. Tym razem miałam okazję stosować maseczkę do twarzy od marki Dermika, która przez długi czas nie była częstym gościem w mojej pielęgnacji, jednak ostatnio nieco się to zmieniło i sięgam po nią coraz chętniej. Kosmetyk został zamknięty w opakowaniu w formie zgrabnej saszetki o pojemności 10 ml, także jak na klasyczną maseczkę to na wydajność nie ma tutaj co narzekać. Cena regularna produktu wynosi około osiem złotych, także pod tym względem także jestem oczarowana. Nie będę ukrywać, że bardzo podoba mi się design opakowania tego kosmetyku. Jest on zachowany w fioletowo - złotym gradiencie, który prezentuje się naprawdę elegancko. W centralnej części znajdziemy wizualizację samej maski. Oprócz tego nie zabrakło tutaj wszelkich, najważniejszych informacji o kosmetyku, takich jak logo producenta, nazwę produktu, jego skład, zalecany sposób użytku czy bardziej szczegółowy opis. Produkt faktycznie posiada żelową konsystencję, zgodnie z obietnicami producenta. Nie posiada żadnego koloru. Pachnie naprawdę przepięknie, ewidentnie czuć tutaj nuty zielonej herbaty. W składzie kosmetyku umieszczono między innymi ekstrakt z liści winogron, z kasztanowca czy kompleks peptydowy. Kosmetyk starczył mi aż na cztery użycia, także jest naprawdę wydajny. Z racji tego, iż jest to maseczka do zostawienia do wchłonięcia, śmiało możemy potraktować ją po prostu jako krem na noc. Dość szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze klejącej się, nieprzyjemnie lepkiej warstwy. Jeżeli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to jestem z niego całkiem zadowolona, chodź nie będzie to produkt, który sprawdzi się bardzo wymagającej cerze. Przede wszystkim bardzo nawilża i odżywia. Delikatnie zmiękcza i regeneruje. Posiada także subtelne działanie łagodzące i kojące zaczerwienienia. Maseczka do twarzy od marki Dermika to całkiem przyjemny kosmetyk, chodź nie dla bardzo wymagającej skóry. Ma szereg ciekawych właściwości, jednak nie są one zbyt intensywne. Raczej polecam, chodź nie spodziewałabym się tutaj wielkich rewelacji.

Maseczka ma żelową, bezbarwną konsystencję. Dobrze się ją nakłada na twarz. Nie wchłonie się cała jeśli nałożymy grubszą warstwę. Nie podrażniła skóry. Trochę ją wyciszyła od zaczerwienień, ale nie zrobiła na mnie jakiegoś dużego wrażenia. Saszetka wystarczy na dwa razy. Opakowanie ładne w kolorze fioletu i różu. Ja osobiście resztę zmyłam wacikiem z tonikiem. Skóra się trochę lepiła od pozostałości maseczki.

Maseczkę kupiłam skuszona jej żelową formą, licząc na ekspresowe ukojenie i odświeżenie w kryzysowych sytuacjach. Z doświadczenia wiem, że takie formy potrafią być lekkie i szybko dawać efekt, szczególnie jak wcześniej się je schłodzi. Jednak maseczka nie przypadła mi do gustu, ze względu na mizerne działanie. Owszem, łatwo się rozprowadza i jest lekka, ale zostawia na skórze świecący lepki film, a sam efekt nie jest odświeżający. Rzeczywiście po kilkudziesięciu minutach zaczerwienienia i podrażnienia stały się mniej widoczne. Trudno też powiedzieć, co to znaczy wg producenta pozostawienie maseczki do pełnego wchłonięcia i ile to może trwać. U mnie proces ten nie nastąpił nawet po 2h, mimo że nałożyłam na twarz około 1/5 saszetki. Pod tym względem jest bardzo wydajna. Szkoda, że jest w takim opakowaniu, bo ciężko ją otwartą higienicznie przechować. Na plus ciekawe graficznie opakowanie z nacięciami do otwarcia. Łatwo produkt z niego pobrać. Byłam zdziwiona kolorem żelu - herbacianym. Na minus perfumowany zapach. Podczas aplikacji i noszenia jest lekko wyczuwalny. Można też mieć uwagi odnośnie składu. Reasumując, ja do tej maski nie wrócę. Myślę, że można znaleźć lepsze drogeryjne propozycje, też w lepszych cenach. Tutaj na plus, że produkt starczy na co najmniej 3 razy przy aplikacji na twarz, szyję i dekolt.