St. Moriz Darker Than Dark Instant Tanning Mousse Samoopalacz w musie

Całkiem fajny samoopalacz, który zasługuje na mocne 4/5. Jeśli szukasz intensywnej, brązowej opalenizny bez pomarańczowych tonów, to ten produkt może być dla Ciebie. Pianka jest łatwa w aplikacji, szybko się wchłania i zazwyczaj nie zostawia smug. Zielony pigment pomaga uzyskać naturalny kolor, a efekt jest widoczny już po godzinie. Brązowy ślad po nałożeniu pomaga dobrze rozprowadzić kosmetyk, co jest dużym plusem. Jedynym minusem może być to, że wymaga dokładnego przygotowania skóry przed użyciem, aby uzyskać najlepszy efekt. Ogólnie jest to solidny wybór, ale niekoniecznie hit.

Na początku zaznaczę, że samoopalaczy używam regularnie od lat, zarówno drogeryjnych jak i średnio- oraz wysokopółkowych. W pierwszej chwili jest przerażenie, bo nakładamy na siebie ciemną piankę która nadaje skórze brudny odcień (nie jest to efekt ładnej opalenizny, nie polecam wyjścia w tym z domu). Dodatkowo ciężko się rozprowadza, za szybko wysycha, na skórze pozostają smugi (znikną po spłukaniu). Producent zaleca spłukanie ciała po 1-3h. Po 1 godzinie opalenizna ma być delikatna-u mnie zerowa! Zostawiam zawsze na 3h i spłukuje pod prysznicem. Woda która z nas spływa jest brązowo- brunatna. Na szczęście efekt który zostaje jest ładny, równomierny, kolor wzmacna się w ciągu kilku godzin (ale nie jest jakiśsuper ciemny). Na minus - dosyć mocno wysusza skórę. Znam lepsze samoopalacze, do tego już nigdy nie wrócę.

Samoopalacze od St. Moriz używam od wielu lat, każda nowość jest dla mnie wyzwaniem do przetestowania, tak również było w tym przypadku, choć początkowo ten produkt wywołał u mnie przerażenie. Butelka w której znajduje się produkt wygląda prawie identycznie jak w przypadku innych musów samoopalających tej firmy. Różnica znajduje się w szacie graficznej która w tym przypadku ma ciemnobrązowy kolor z białymi napisami. Butelka jest plastikowa, smukła i poręczna z aplikatorem w postaci pompki dozującej , która po naciśnięciu podaje nam spieniony samoopalacz w formie musu. Konsystencja produktu w butelce jest wodnista , ale po spienieniu jest lekka dobrze napowietrzona w ciemnobrązowym kolorze. Bardziej przypomina mi piankę niż mus. Zapach przyjemny , mocno perfumowany w żadnym przypadku nie przypomina smrodku produktów samoopalających. Skład nie jest długi : woda, organiczny związek barwiący skórę gliceryna, sporo substancji zapachowych w tym silnie uczulająca kumaryna, składniki mające wpływ na konsystencję, barwniki oraz kilka silnie alergennych konserwantów w tym Bronopol. Te niezbyt fajne dodatki pojawiają się w większości samoopalaczy od St. Moriz, u mnie mimo stosowania tych produktów od wielu lat nie odnotowałam żadnych reakcji alergicznych czy podrażnień, co nie znaczy że nie wolałabym produkt pozbawiony tych składników. Osoby z wrażliwa skórą powinny mieć ten fakt na uwadze. Samoopalacz najczęściej aplikuje na wypeelingowaną i dobrze nawilżoną skórę przy pomocy rękawicy przeznaczonej do tego celu. Wersja Darker Than Dark rozprowadza się nieznacznie ciężej niż inne musy i wymaga dokładniejszego roztarcia. Mus po nałożeniu bardzo szybko się wchłania i wysycha , nie pozostawia lepkiego filmu na skórze. Nie przesusza skóry i nie powoduje żadnych podrażnień. Podczas pierwszego zastosowania byłam zszokowana bardzo ciemnym odcieniem produktu , ciało natychmiast zrobiło się mocno i nienaturalnie brązowe, wyglądałam jak murzyn, w dodatku mimo próby równomiernego nałożenia samoopalacza na skórze widniały jasne i ciemne smugi. Miałam duże obawy co do wyglądu mojego ciała w późniejszym okresie. Produkt bardzo szybko przyciemnia skórę, po jednej godzinie można go zmyć, ale też pozostawić na dłużej by pogłębić efekt. Podczas kąpieli dużo barwnika ulega wypłukaniu , woda barwi się na kolor brązowo - bordowy, początkowo bałam się że wszystko co wtarłam w skórę poleciało w odpływ prysznica , ale w tym przypadku zostałam miło zaskoczona bo otrzymana opalenizna jest widoczna i bardzo ładna kolorystycznie. Wszystkie smugi jakie pojawiły się zaraz po aplikacji zniknęły, kolor na ciele jest jednolity i wygląda bardzo naturalnie w dodatku delikatnie ciemnieje w przeciągu kilkunastu godzin. Opalenizna jest równomierna w złoto- brązowym odcieniu bez żadnych pomarańczowych tonów. Utrzymuje się kilka dni w (zależności od sposobu pielęgnowania ciała. Znika w elegancki i prawie niezauważalny sposób, nie widać żadnych plam czy łuszczenia naskórka. Wydajność jest duża, mnie Darker Than wystarczył na kilka miesięcy, cena całkiem przyzwoita jak na takie działanie, dostępność kiepska wyłącznie w internecie. Przydatny kosmetyk jeśli w krótkim czasie potrzebujemy uzyskać naturalnie i zdrowo wyglądającą brązowo - oliwkową opaleniznę, ja jednak wolę wersje która w powolniejszy sposób wydobywa kolor, bo jest bardziej komfortowa w aplikacji. Zużyłam jedno opakowanie i za każdym razem byłam zadowolona z wyglądu mojej skóry. Warto przetestować i sprawdzić który mus bardziej się sprawdzi i przypadnie nam do gustu.