Phenomé Vitality Shine Mousse Mask Rozświetlająca żelowa maseczka z witaminą C

Jestem zawiedziona działaniem tej maseczki. Zanim kupiłam pełne opakowanie, miałam próbkę. Próbka sprawdziła mi się świetnie - maseczka pachnie obłędnie, choć bardzo mocno, ma żelową formułę, jest wydajna. Po użyciu skóra pięknie wyglądała. Kiedy kupiłam pełnowymiarowe opakowanie, po każdym użyciu moja twarz robi się czerwona i piecze. Zaczerwienienie utrzymuje się dość długo. Kiedy już zejdzie, nie ma śladu po ładnej skórze. Zupełnie niewiem, co się stało. Mam skórę mieszaną, przyzwyczajona do kwasów, średnio wrażliwą. Wg wskazań producenta tą maskę można zostawić na noc a moja skóra ma dość po 5 minutach.

Maseczka to twarzy od Phenome to świetny produkt, o konsystencji musu jabłkowego, aż mam ochotę go zjeść. Zapach jabłek sprawia, że produktu używam jeszcze chętniej. Idealnie nadaje się na jesienne wieczory, pielęgnacja z tą maseczką jest inna, niż inne maseczki, bo zostawiam ją na noc na twarzy i rano zmywam. Twarz jest wtedy świeża, wypoczęta i rozświetlona. Stosuję 2-3 razy w tygodniu na oczyszczoną skórę. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, jakby moja cera bardziej się odżywiła i jest bardziej rozświetlona. Witamina C, która jest w składzie świetnie działa na przebarwienia. Jestem bardzo zadowolona z tej maseczki, przy mojej wrażliwej i mieszanej cerze, sprawdza się bardzo dobrze.

Kupiłam tę maseczkę bo potrzebowałam dobrać jakieś dwa produkty do promocji 2+2 i pani poleciła markę Pheonomé. Postawiłam na maseczkę. Zupełnie w ciemno, bez żadnych uprzedzeń ani wielkich nadziei. KONSYSTENCJA I ZAPACH Zapach jest obłędny. Od razu po otwarciu jest wyczuwalny. Pachnie jak szarlotka ze świeżych jabłek, w ciepły dzień. Konsystencja jest żelowa, bardzooo lekka, leciutka. Nakłada się z łatwością. Nie spływa z twarzy, dość szybko zastyga, ale tak , że zupełnie nie ściąga skóry. STOSOWANIE Stosowałam na noc, zgodnie z zaleceniam producenta. Nakładałam taką ilość jak krem do twarzy, wsmarowywałam lekko, a potem jeszcze troszkę dokładałam. Jeśli chodzi o ilość, to dzięki lekkiej, żelowej konsystencji produkt jest niesamowicie wydajny, nie da się go nałożyć dużo. Nakłada się go w zasadzie jak krem, więc wystarcza na wiele razy. Maska po około 10-15 min jest już zupełnie sucha ale niewyczuwalna. Staram się zawsze zasypiać na plecach, szczególnie jak mam maseczkę ale umówmy się, że w nocy człowiek się przekręca i wierci. Nie ma obawy, że coś nam się wytrze. Widać w niektórych miejscach, że maseczka jest lekko zrolowana, ale nie wpływa to na efekt. Maseczka mocno się trzyma skóry i trzeba ją porządnie zmyć. Najlepiej pomóc sobie gąbeczką lub wacikiem. EFEKT Efekt jest piorunujący. Nigdy nie widziałam takiej skóry u siebie. Koloryt wyrównany, przebarwienia rozjaśnione, tak że stają się praktycznie niewidoczne. Skóra jest napięta, elastyczna, gładka ... no wow ! Oczywiście taki efekt utrzymuje się 2-3 dni. Potem koloryt niestety się pogarsza, ale im dłużej ją stosuję, tym dłużej te efekty się utrzymują. OPAKOWANIE / CENA Maseczka jest zamknięta w szklanym słoiczki, więc używanie jest bardzo wygodne, komfortowe. Może trochę lepiej by się sprawdziła pompka, byłoby bardziej higienicznie, ale nie mam większych zastrzeżeń do słoiczka. Cena jest dość wysoka i pewnie gdyby nie ta promocja, to nie sięgnęłabym po maseczkę do twarzy za 100 zł. Natomiast znając już efekty, oraz wiedząc jak bardzo jest wydajna, bez wahania kupię kolejny słoiczek.

Moja ulubiona maseczka wszechczasów. Głęboko nawilża skórę i przepięknie ją rozświetla, dając efekt doskonałego wypoczynku. Lekka, żelowa konsystencja kosmetyku czyni proces aplikacji wyjątkowo przyjemnym. To produkt, który wybitnie uszczęśliwia skórę - warto go mieć w swoim domowym zestawie SPA.

Mam skórę normalną, ale czasami zdarzają mi się przesuszenia. Nie mam przebarwień, więc maseczki tej nie będę oceniać pod kątem redukcji przebarwień. Kosmetyk ma konsystencję galaretki, która sama w sobie jest dość mokra - małą ilością produktu można całkiem dużo zdziałać. Wyciąganie galaretki ze słoiczka nie jest zadaniem prostym, dlatego ja posługiwałam się łyżeczką. Kosmetyk ma bardzo specyficzny, mocny zapach, przypomina mi trochę ocet jabłkowy. W moim odczuciu zapach był trochę zbyt drażniący. Maskę nakłada się na noc. Trzeba przyznać, że maska po wchłonięciu się w skórę nie klei się mocno i nie zbiera wszelkich paprochów. Maska nie zostawia na twarzy warstwy, ale po całkowitym wchłonięciu rano z niektórych partii twarzy odchodzi przezroczystymi płatami. Rano skóra jest nawilżona, ale nie jest to jakiś spektakularny efekt. Maska ta nie jest kosmetykiem kojącym - na przykład u mnie nałożenie jej po mocniejszym oczyszczaniu skutkowało lekkim pieczeniem policzków (a moja skóra nie jest specjalnie wrażliwa). W związku z tym, że maska średnio sprawowała mi się jako właśnie maska, używałam jej do rozrabiania maseczek glinkowych. Dodawałam do niej trochę białej glinki, przez co maseczka zyskiwała dobrą konsystencję i nie wysychała szybko, a ja zmywałam ją po jakimś czasie (co dla mnie było lepsze niż trzymanie jej całą noc). Używana jako maska nocna jest całkiem wydajna. Ja jednak nie kupię jej ponownie, bo nie jest to kosmetyk, który daje u mnie świetne efekty. Tak samo nie jestem zadowolona z kremu na noc z tej samej serii.

OCZEKIWANIA Mam cerę mieszaną, lekko ziemistą z natury, a po zimie wyglądam trupowato. Szukałam maseczki która poprawi koloryt skóry, ujednolici kolor i doda takiego zdrowego blasku. Nie oczekiwałam cudów, mam całą resztę pielęgnacji dobraną, ale chciałam jakiegoś boostera/dopingu dla skóry. O producencie/linii kosmetyków Z marką spotkałam się pierwszy raz w tym roku. Jakoś mnie ominął szał z nią związany w latach 2018-2019, kiedy z przytupem weszli na rynek. Phenome jest polską marką. Jeśli próbować ją ulokować, to jest to marka a'la Fresh - ładne opakowania z dobrych materiałów, bogata szata graficzna przypominająca luksusowe kosmetyki. Jedyną większą różnicą są składy. Tu jest naprawdę zacna zbiórka ekstraktów i wyciągów. SKŁAD Maseczka zawiera przedługaśną listę składników w tym hydrolatów i ekstraktów roślinnych. Wyglądała naprawdę obeicująco. Maseczka ma konsystencję wymieszanej galaretki. Jest pomarańczozwego koloru i bardzo mocno pachnie - jabłkowo-cytrusowo. Nie jestem uczulona i nie mam astmy, ale nawet mnie czasami brało na kaszel po nałożeniu. Całość jest opakowana w bardzo ładne opakowanie z przyciemnionego szkła, i ma plastikową nakrętkę z dobrej jakości plastiku. Ogółem robiło dobre wrażenie. Pierwsze wrazenie i działanie Na początku miałam nieco problem z nałożeniem tej galaretki na twarz tak żeby kawałki nie spadały jak się nakłada cieniutką warstwę to całkiem sprawnie to idzie. Jak już chciałam trochę więcej - to już było gorzej. Galaretka zastyga na twarzy tworząc lepką skorupę i rolując się przy dotyku. Ściąga skórę, lekko ją wysuszając. Przy nałożeniu na całą noc jest ryzyko że zrolowana maseczka zostanie we włosach i dość trudno jest ją z nich wydobyć. Jeśli chodzi o efekty, to zarówno przy zwykłym nałożeniu, jak i na całą noc n ie zauważyłam większej różnicy - w zasadzie prawie żadnej. Ja chyba bardziej chciałam żeby ta maseczka działała niż ona naprawdę może. Nie zauważyłam ani poprawy tekstury, ani kolorytu - nic. Maseczkę stosowałam raz na tydzień około. Mniej więcej przez 1,5 miesiąca. Jeśli chodzi o wydajność jest ciut poniżej średniej. 6 stosowań z 50 ml - tak sobie, biorąc pod uwagę regularną cenę w 120zł. Dlatego warto jej szukać w TK Maxxie. PODSUMOWANIE Zbyt dużo obiecująca maseczka - zbyt mała dostarcza. Nie kupię ponownie.

Maseczka Vitality Shine Mousse Mask ma wygląd, konsystencję i zapach musu z jabłek. To dodatek w mojej pielęgnacji, który stosuję dwa razy w tygodniu. Bardzo łatwo się ją aplikuje, nie spływa z twarzy, już po nałożeniu pozostawia na skórze uczucie ukojenia, a skóra jakby pije z niej wszystkie dobre właściwości. Po zmyciu skóra jest mięciutka, gładka i pełna blasku. Już po pierwszym użyciu widać działanie maseczki, która odżywia, regeneruje i rozświetla skórę. Przy regularnym stosowaniu w połączeniu z kremami tej samej linii skóra wygląda bardzo promiennie i zdrowo, jest nawilżona i wygładzona, nie pojawiają się na niej suche plamki i można nareszcie zapomnieć o szarym i zmęczonym wyglądzie twarzy. Maseczka jest bardzo wydajna, wystarczy niewielka ilość aby zaaplikować ją na całej twarzy.

Z pośród jabłkowej serii kosmetyków Phenome ta maska to mój faworyt. Jeszcze nigdy nie widziałam kosmetyku o tak rewelacyjnej konsystencji w postaci musu - aż chciało by się go zjeść. Doskonale pachnie, a jeszcze lepiej się nakłada i działa. Już pierwsza aplikacja sprawia, że na skórze zauważalna jest natychmiastowa różnica - nawilżenie, wygładzanie, odżywienie. Skóra jest jakby zregenerowana. Ten produkt doskonale sprawdza się u mnie po ciężkim dniu. Sprawia, że moja skóra jest odświeżona i nie wygląda na zmęczoną - jest po prostu pełna blasku. Zdecydowanie go polecam - tą maskę trzeba sprawdzić na sobie, by zobaczyć jakie ma cudowne działanie!

Maseczka ma bardzo ciekawą, żelową konsystencję, jest leciutka, galaretkowata. Przypomina mus jabłkowy i tak też pachnie! Po nałożeniu na twarz skóra delikatnie się lepi. Ja odczuwam też minimalne ściągnięcie przez kilka pierwszych minut. Produktu używam wieczorem i traktuję jak maseczkę całonocną, rano cera jest w super kondycji. Odswieżona, ma ładniejszy koloryt, jest pelna blasku. Maseczka daje bardzo fajne efekty przy regularnym stosowaniu:). Mimo lekkiej konsystencji nie znika szybko z twarzy i faktycznie pozostaje na miejscu do samego rana. Warto też wspomnieć, że jest super wydajna! Doceniam bogactwo składników aktywnych, to maseczka z ogromnym potencjałem:)

Zacznę od tego, że jestem maseczkoholiczką i regularnie używam wszelkiego rodzaju masek. Natomiast takiej, jak ta, nigdy nie miałam i moim zdaniem wyróżnia się ona bardzo pozytywnie! I to praktycznie we wszystkich aspektach ;) Maseczka ma bardzo nietypową konsystencję musu jabłkowego i tak też pachnie. Jest to piękny, naturalny zapach, który niesamowicie przypadł mi do gustu <3 Maseczkę aplikujemy wieczorem, zamiast kremu na noc, a rano zmywamy. Nakłada się ją szybko i bezproblemowo. Przy kontakcie ze skórą staje się ona lekko żelowa i praktycznie od razu się wchłania. Owszem, pozostawia na skórze delikatnie lepką warstwę, ale dla efektu, jaki daje, warto przymknąć na to oko ;) A muszę przyznać, że za każdym razem, kiedy jej używałam, byłam zachwycona jej działaniem. Rano budziłam się bowiem z pięknie nawilżoną, ukojoną, wypoczętą, gładką i bardzo przyjemną w dotyku skórą. Wszelkie podrażnienia, czy niedoskonałości praktycznie znikały, a skóra wyglądała zdrowo i była pięknie rozświetlona. Co ważne, kosmetyk nie powoduje u mnie żadnych podrażnień, ani reakcji alergicznych, ani też nie zapycha mojej skóry. Muszę przyznać, że ta maska ma zdecydowanie pozytywny wpływ na wygląd mojej skóry. W dodatku, było to zauważalne od pierwszego użycia. Tym bardziej, że trafiła do mnie w momencie, kiedy moja mieszana skóra miała ciężki czas, była przesuszona i odwodniona, przez co miała tendencję do podrażnień i zdarzało się jej wyrzucić jakieś niespodzianki. Kosmetyku używam 2-3 razy w tygodniu i robię to z wielką przyjemnością! Była to moja pierwsza styczność z tą marką, ale na pewno nie ostatnia :)

Kosmetyki Phenome znam już od pewnego czasu i do tej pory każdy kosmetyk tej marki mnie zachwycał. Phenome nie stosuje w swoich kosmetykach zwykłej wody, a opiera ich formułę na hydrolatach, czyli wodach kwiatowych lub roślinnych, które poprawiają skuteczność składników aktywnych użytych w produktach. A tych jest w tych produktach całe bogactwo. Maseczkę żelową postanowiłam stosować w celu rozjaśnienia przebarwień i ujednolicenia kolorytu skóry przed latem. Niestety mam takie przebarwienia jako niechciane pamiątki po podróżach do gorących krajów, więc przed latem zawsze staram się rozjaśnić cerę, żeby nie pogłębiać tego niechcianego efektu. Maseczka ma konsystencję lekką, żelową, delikatnie lepką. Bardzo łatwo się rozprowadza i wchłania. Moja skóra niemal ją „piła”. Zaskoczeniem dla mnie był fakt, że trzeba ją nałożyć na oczyszczoną skórę i pozostawić na noc. Obawiałam się, czy nie będzie brudzić pościeli, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Zachwycił mnie zapach jabłek, który dodatkowo kojąco wpływa na sen. Co do efektu – już po pierwszym użyciu zauważyłam zdecydowaną promienistość cery. Maseczka super złuszcza naskórek. Skóra nie tylko promienieje, ale przestaje być szara, widać wyraźnie, że jest odżywiona. Dodatkowo wzmocnione są naczynka. W składzie oprócz ekstraktu z jabłek bogactwo naturalnych składników – jest ich aż 28, m. in. ekstrakt z miłorzębu japońskiego, kasztanowca, aloesu. Skład jest naprawdę super. Ta maseczka to jest hit mojej kosmetyczki. Konsystencja i przyjemność stosowania boska! Serię Phenome opartą na ekologicznym ekstrakcie z jabłek stosowałam kompleksowo: rozświetlający krem na dzień, krem na noc o działaniu anti-age i rozświetlająca żelowa maska z witaminą C. Bardzo polecam jako kurację przygotowującą skórę do lata. Dodatkowy plus za eleganckie szklane matowe słoiczki i kartonowe opakowania do recyklingu.

Pierwszy raz miałam okazję testować produkt marki Phenomé. Przypadkowe poznanie produktu okazało się strzałem w dziesiątkę! Marka Phenomé to polska marka, która tworzy zdrowe, organiczne produkty pielęgnacyjne , które oferują naszej skórze spektakularne i natychmiastowe efekty. To co mnie zaciekawiło kiedy szukałam jakiś informacji o kosmetykach tej marki to fakt, iż marka zamiast zwykłej wody do produkcji stosuje w 100% wody roślinne. Skład rozświetlającej żelowej maseczki z witaminą C jest o b ł ę d n y! Co w nim znajdziemy? - Woda aloesowa, ekologiczny ekstrakt z jabłka, wyciąg z miłorzębu dwuklapowego, wyciąg z aceroli, ocet owocowy, wyciągi ze skórki cytrynowej i pomarańczowej, kompleks ekstraktów w kłącza irysa, czerwonego żeńszenia i czerwonej winorośli, kompleks ekstraktów z ananasa, grejpfruta i hibiskusa oraz zawartych w nich kwasów HA, kompleks ekstraktów z kasztanowca, owsa i pszenicy, wyciąg z zielonej herbaty, wyciąg z owoców liczi oraz kwas hialuronowy, prowitamina B5 betaina, olejek buriti,wyciąg z rumianku i liści aloesu. Galaretkowa, a dokładniej żelowa konsystencja maseczki bardzo mi odpowiada. Nie wiem czemu mam słabość do żelowych konsystencji ;). Tak jak zaleca producent - nakładam cienką warstwę maseczki na oczyszczoną skórę twarzy na całą noc, następnie rano zmywam ją przy użyciu wody. Maseczka na prawdę działa! Rano moja skóra jest pięknie rozświetlona i ten zapach. Podobnie jak krem na dzień i na noc, maseczka ma piękny, aromatyczny zapach jabłek. Przy regularnym stosowaniu maseczki zauważam poprawę wyglądu mojej skóry. Opakowanie - solidne i bardzo estetyczne, bez wątpienia stanowi ozdobę każdej półki i toaletki. Każde opakowanie to 50ml produktu. Sądząc po ilości zużytego produktu od początku testowania, maseczka jest wydajna. Polubiliśmy się!

Kosmetyki marki phenome juz kiedyś miałam okazję testować i bardzo je polubiłam, zacznijmy od tego, że są to kosmetyki pochodzenia naturalnego, produkowane są na bazie hydrolatów, a nie na zwykłej wodzie. Jest to hydrolat aloesowy, który ma działanie kojące dla skóry, przyspieszające gojenie, wyciszające. Ekstrakt z Jabłka zawiera witaminy z grupy B, witaminę C. Jest to składnik, który silnie nawilża, odmładza i regeneruje skórę. Kosmetyki te bardzo pięknie pachną, a na dodatek produkty są w ciemnych, matowych słoiczkach, mają śliczne, solidne i poręczne opakowania. Domowe spa staram sobie robić przynajmniej dwa razy w tygodniu, czekam na te dni z utęsknieniem, wtedy mam czas tylko i wyłącznie dla siebie. Uwielbiam robić sobie maseczki, ale takiej jeszcze nie miałam i byłam jej bardzo ciekawa. Maseczka jest przeznaczona dla każdego typu cery. Konsystencja przypomina formę musu albo raczej gęstego żelu. Zawiera dużo witaminy C, zapach jest przyjemny, taki naturalny. Gdy zobaczyłam, że trzeba ją zostawić na noc, a rano zmyć, to mówię ojeju, jak ja będę spać , ale spokojnie, spałam normalnie. A stosowanie jej to czysta przyjemność. Nakładamy ją na oczyszczoną twarz wieczorem, pozostawiamy na skórze przez noc, żeby się wchłonęła, a rano po prostu zmywamy twarz wodą - skóra jest nawilżona, bardziej napięta i rozświetlona. Stosuje ją też czasami bez zostawiania na noc i również super się sprawdza. Nic mnie nie uczuliło, nie podrażniło, z czego bardzo się ciesze, bo ostatnio po kilku maseczkach miałam cała podrażnioną twarz. Jedyny mały minus, który jest to cena, ale często można spotkać tą maseczkę na promocji i można ją kupić ok 100zł.

Ten produkt szybko stał się moim hitem wśród posiadanych przeze mnie kosmetyków tej marki. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam skład, oraz fakt, że producent zaleca nałożenie go na całą noc i zmyć rano resztki z twarzy. Później nie zaleca się wychodzić na słońce. Używałam tej maseczki głównie, gdy wiedziałam, że zostaję na drugi dzień w domu. Jak efekt? Przede wszystkim marka używa masy naturalnych ekstraktów z owoców, czy wodę zamiast hydrolatów. To wyróżnia ją na tle innych marek. Ten produkt pachniał mi akurat jak niektóre maseczki enzymatyczne, które zmywa się po kilku minutach. Byłam troszeczkę sceptyczna, ale kiedy obudziłam się rano, wiedziałam, że pokochamy się z tym produktem. Produkt ma konsystencje żelu-galaretki, ale trochę topi się na buzi i zostawia delikatny film na skórze. Buzia nie przyklejała się do poduszki, jednak troszeczkę mnie rano piekła.. tak jak po maseczce enzymatycznej. Szybko mi to przeszło. Działanie? Super! Wyciszyło mi przebarwienia, zmniejszyło zauważalnie niedoskonałości, skóra była rozjaśniona, wypoczęta i napięta. Efekt WOW za pierwszym użyciem! Będę jej szukać na promocjach, to na pewno. Sprawdzi się posiadaczom cery mieszanej

Lato coraz bliżej, a moja skóra tęskni za ciepłym słońcem. Jednak efektem dłuższego opalania stały się przebarwienia na twarzy. Tym razem postanowiłam odpowiednio ją przygotować na wakacje. W moje ręce wpadła rozświetlająca żelowa maska z witaminą C. Po przeczytaniu etykiety, miałam wielką nadzieje że koloryt zostanie wyrównany a moje plamki znikną. Zaczynając od opakowania, jest to ciężki szklany słoiczek o pojemności 50ml. Konsystencja maski jest żelowa, jak rzadka galaretka. Łatwo się rozprowadza na skórze i dość szybko wchłania. Zapach jak jabłkowy mus, można go pokochać albo znienawidzić. Wszystko zależy od upodobań, mi akurat pasuje i przywołuje lato. Nakładam maskę na noc na wcześniej oczyszczoną skórę i trzymam do rana. Następnie przemywam letnią wodą. Rano skóra jest nawilżona, sprawia wrażenie zdrowszej. Jest przyjemnie napięta i jędrna. Dodatkowo, mimo zawartych kwasów owocowych okazała się delikatna dla mojej cery. Jedyny minus to łuszczenie się maseczki w nocy, rano miałam ją nawet na włosach. Co do działania zależało mi najbardziej na rozjaśnieniu przebarwień, z tym chyba muszę poczekać dłużej ,gdyż dużej różnicy nie zauważyłam. W masce zawarte są składniki wzmacniające naczynia krwionośne , m.in wyciąg z miłorzębu japońskiego, ekstrakt z kasztanowca. Wyciąg z aloesu super łagodzi podrażnienia i regeneruje skórę. Maska ma naprawdę świetny skład i potrafi poprawić ekspresowo stan naszej skóry przez noc. Rano cera wygląda naprawdę promiennie, ale co do zmniejszenia przebarwień to nie widzę szału. Ogólnie jestem zadowolona z kosmetyku, ze względu na naturalny skład i braku obecności zwykłej wody, zamiast niej marka Phenome stosuje wyłącznie hydrolaty, czyli wody roślinne.

Coś co bez wątpienia charakteryzuje tą firmę to składy produktów - no czego tu nie ma ;) Woda aloesowa, ekstrakt z jabłek, wyciągi i kwasy owocowe, z aceroli, zielonej herbaty, miłorzębu, kwas hialuronowy. Znakiem rozpoznawczym firmy jest to, że zamiast wody używa hydrolatów, a składy są bardzo bogate i naturalne. Maseczka ma galaretkowo - żelową formułę przez co jest bardzo wydajna. Na skórze staje się bardziej płynna i dobrze się rozprowadza. W zapachu czuć jabłka ale jak dla mnie zapach mógłby być bardziej soczysty bo czuć tam nieco dziwne jakby chemiczne nuty - choć biorąc pod uwagę skład to wiem, że chemii tam nie ma. Opakowanie to szklany słoiczek. Maseczka jest przeznaczona dla każdego typu cery i producent zaleca nakładanie cienkiej warstwy na noc i zmywanie pozostałości rano. Przyznam, że nie przypadło mi do gustu takie rozwiązanie bo na mojej mieszane skórze maseczka mimo żelowej formuły nie wchłania się do końca, a ja śpię na boku i nie lubię przyklejać się do poduszki ;) Stosuję ją jednak w ten sposób, że wieczorem ją nakładam, trzymam maksymalnie (przeważnie 1-2h) i zmywam przed snem. Maseczka przyjemnie nawilża i odżywia, nie mam potrzeby już nakładania kremu. Co do kwestii rozjaśniania przebarwień to przynajmniej u mnie potrzeba do tego mocniejszych zawodników ale przy regularnym stosowaniu delikatnie wyrównuje koloryt. Myślę, że najbardziej skorzystają z niej skóry suche i normalne. Minusem jest dosyć wysoka cena ale idzie ją kupić na fajnych promocjach i rekompensuje ją wydajność.