My Secret Eye Celebrate Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

Palete mam miesiąc, szukałam cieni, które dobrze sprawdziłyby się na dzień ale by można było nimi też zrobić makijaż wieczorowy. I tak kiedyś trafiłam na recenzję Maxineczki na You Tubie no i w końcu się zdecydowałam. Decyzja odwlekana, ale jestem z niej mega zadowlona. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych paletek drogeryjnych, która spokojnie mogłabym konkurować z tymi z wyżej półki cenowej. Za co ją tak lubię: * za pigment- zdjęcie swatches pokazuje że jest on bardzo mocny, cienie nałożyłam na gołą rękę * za miękkość- wszystkie cienie są bardzo miękkie i przyjemne po palcami,a pigmenty świecące są już masełkowe * za pracę z nimi -ładnie się łączą ze sobą i z innymi cieniami , nie plamią , ja nakładam je na bazę lub na korektor i w obu przypadkach efekt jest wow * świecące cienie czyli Apollo i Star dobrze utrzymują się na samym cieniu jak i na Nyxie Glittrer Primer, ale lepiej je nałożyć na klej bo nałożone solo gubią drobinki w ciągu dnia na naszej twarzy :) * trwałość- rewelacja , przez wiele godzin makijaż nie zmienia kolorów , nic się nie roluje, nie ściera ,nie zanika- najdłuższy test 14 godzin * lubię ją też za to ,że to nasza polska marka * i za opakowanie-kartonowe, cienkie, magnes dobrze trzyma klapkę z lusterkiem, lusterko też dobrej jakości *cena 30 zł za 10 cieni po 1.3g to niewielka cena jak za taką jakość. Osypywania się cieni nie zaliczam do minusów , wiadomo osyp tutaj jest i chyba w prawie każdej palecie gdzie są matowe cienie znajdą się takie kolory gdzie się sypią. Tu też tak jest i tego nie ukrywam. Ale i tak ją bardzo lubię :) . Cóż powiedzieć wiecej o tej palecie. Oby więcej takich perełek pojawiało się w ofercie drogeryjnej.

Paleta to kartonowe opakowanie z lusterkiem. Wygląda bardzo luksusowo i świeżo zarazem. W środku mamy 10 cieni do powiek w tym 8 matowych i 2 błyszczące. Całościowo wyglądają przepięknie i widać, że kolory nie są tu przypadkowe. Cienie są przyjemnie miękkie, dobrze nakładają się na pędzel i świetnie się blendują. Błyski osypują się dużo mocniej niż maty, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że tak czy inaczej osyp występuje więc najlepiej zacząć makijaż właśnie od makijażu oka. Pigmentacja jest bardzo dobra - nawet najjaśniejsze cienie są od razu widoczne na powiece. Paleta jest dobrze skomponowana - śmiało można powiedzieć, że jest kompletna i wystarcza do samodzielnego użytku bez żadnego wspomagania się inną paletą. Mamy beżowy cień, czarny do przyciemnienia zewnętrznego kącika, a także kolory przejściowe oraz przepiękne błyski. Chociaż prawdę mówiąc ja osobiście wymieniłabym ten mocny odcień złota na coś delikatniejszego. Jeśli chodzi o aplikację to poza osypem, który nie musi być minusem cienie dobrze łączą się ze sobą, nie tworzą smug czy prześwitów i co najważniejsze utrzymują się cały dzień w nienaruszonym stanie. Dodatkowo można budować ich intensywność. Praca z tą paletą to po prostu czysta przyjemność - aplikacja przebiega łatwo i szybko, a efekt jaki daje na powiekach wygląda niepowtarzalnie. Prawdę mówiąc jest to moje pierwsze podejście do cieni z My Secret, ale stwierdzam, że na pewno nie ostatnie. Paleta jest naprawdę uniwersalna. Mamy sporo odcieni brązu, które do dziennego makijażu są idealne, ale znajdziemy tu również róż czy złoto, które idealnie dopełnią wieczorowy makijaż i pozwolą zaszaleć. Jest to chyba najlepsza paleta cieni jaką obecnie mam w swojej kolekcji. Jeśli jeszcze jej nie macie to polecam sprawdzić, bo możliwe, że będziecie zachwyceni tak jak ja :)