Eveline Cosmetics 99% Natural Orange Extract, Rozgrzewający odżywczo-ujędrniający krem-żel do ciała 

Balsam ma wygodne opakowanie z pompką. Konsystencja kremo-żelu jest przyjemna, lekka. Produkt pachnie pomarańczami, trochę świątecznie korzennymi przyprawami, jednak nuty wanilii nie wyczułam. Bardzo ładnie i szybko się wchłania. Nie zostawia nieprzyjemnej, tłustej warstwy na skórze. Nie rozgrzewa, on po prostu pali. Wmasowany grzeje jak diabli. Bardzo lubię ten efekt, chociaż pewnie nie każdy się na to zdecyduje. Uwielbiam, szczególnie zimą, przed wyjściem z domu natrzeć tym balsamem nogi. Uczucie grzania towarzyszy mi przez dobrą godzinę i na początku jest bardzo intensywne. Nie mogę używać rozgrzewających maści ze względu na reakcje alergiczne, a przy tym balsamie nic mi nie jest, za co ogromny plus. Balsam bardzo fajnie nawilża i odżywia skórę, zostawia ją miękką i gładką w dotyku. Nie widzę ujędrnienia, o którym wspomniał producent, a jedynie gładkość skóry wynikająca z jej nawilżenia. Balsam jest bardzo wydajny i chętnie po niego sięgam w chłodne dni.

Tania polecajka ideału na chłodne jesienne wieczory! * Zużyłam dwa opakowania rozgrzewającego odżywczo-ujędrniającego kremo-żelu do ciała od Eveline Cosmetics. Co ten kosmetyk ma takiego w sobie, że kupiłam go ponownie? Otóż produkt: + zamknięty jest w wygodnym opakowaniu z pompką, + ma bardzo lekką konsystencję, która błyskawicznie się wchłania i nie zostawia żadnej nieprzyjemnej czy tłustej warstwy na skórze, - pięknie pachnie - pierwsze skrzypce gra cynamon, jednak jest on przełamany nutką pomarańczy i taką korzenną wonią, + niesamowicie mocno rozgrzewa! Za każdym razem jestem tak samo zdziwiona uczuciem intensywnego gorąca, jakie zaczynam odczuwać na skórze chwilę po aplikacji. Mnie to bardzo odpowiada i lubię ten efekt, jednak wiem że nie każdemu przypadnie do gustu, + fajnie nawilża, zostawia skórę taką mięciutką i gładką, + po dłuższym stosowaniu widzę też, że skóra stała się taka napięta i bardziej jędrna, + jest wydajny. * Swoje egzemplarze kupiłam kiedyś w Biedronce.

Ideał na zimę! Grzeje niesamowicie. A przy wcześniej pobudzonej peelingiem skórze, daje „do pieca” jeszcze mocniej. Żel od Eveline ma lekką, wodną konsystencję. Szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy. Nie brudzi ubrań. Nie można przesadzić z jego ilością, bo każda ilość się wchłonie. Żel ma pomarańczowo-korzenny zapach. Zdecydowanie lepszy na czas jesieni i zimy. Poza tym jego działanie rozgrzewające jest wręcz stworzone na ten okres. Żel rozgrzewa skórę mocno i długotrwale. Dla wrażliwców nie polecałabym na początek dużej ilości tylko stopniowe wprowadzanie go do pielęgnacji. Szczególną uwagę zwróciłabym też na miejsca, gdzie się go nakłada. O ile ramiona czy nogi są jeszcze okej; nie rozgrzewa ich aż tak mocno, o tyle w zgięciach ramion czy pod kolanami, na brzuchu jest to baaardzo konkretny ogień! Dodając do tego wcześniejszy peeling skóry czy jakieś podrażnienie, depilację, mamy murowane podwójne grzanie — niekoniecznie przyjemne. Ogólnie żel nie podrażnia skóry, mimo że może się tak wydawać, ale to jedynie efekt rozgrzewający sprawia wrażenie pieczenia. Zapach żelu nie do końca na dłuższą metę mi się podobał. Był zbyt specyficzny do codziennej pielęgnacji. A z racji tego, że produkt Eveline jest ultra wydajny, zapach znudził mi się z czasem i nie używało mi się go już z taką przyjemnością. Ponadto żel nie do końca zapewnia takie odżywienie, jak można by się spodziewać po opisie. Nawilżenie jest, ale niezbyt długotrwałe. Co do ujędrnienia to z pewnością jest ono widoczne oraz odczuwalne.

Zdobyłam ten krem w biedronce za około 10 zł, także szkoda nie brać. Opakowanie typowe dla żeli z tej firmy. Ma bardzo ładny pastelowy kolorek i ciekawy, piernikowo-pomarańczowy zapach. Na opakowaniu znajduje się informacja, ze jest rozgrzewający, ale potraktowałam to na dystans. Zaczęłam nakładać go z przyzwyczajenia - WSZĘDZIE - tak jak robie to zwykle. Na początku nic nie czułam, ale po chwili zaczęło mnie totalnie piec, tam gdzie nie powinno (lol) Mam wysoki próg bólu i wytrzymałości, ale to było naprawdę nieznośne. Nie mogłam tego zmyć, a ulgę dało mi jedynie przyłożenie lodu. Od tamtej pory boje się go użyć chociażby do rak, bo obawiam się, ze przypadkowo zatrę sobie oczy, czy cos innego… Także trzeba uważać. Efekt rozgrzewania czułam szczególnie na udach, ale po dłuższym czasie to uczucie było dla mnie trochę denerwujące. Po kilku aplikacjach już tak tego efektu rozgrzewania nie czułam. Na pewno fajna sprawa jak ktoś jest zmarzluchem, niestety ja wole chłodek.

Rannnyyyyy!!!! Ale gorącooo!!! To była moja pierwsza reakcja na balsam. Mega ogień. Tak to cos dla was zmarźluchy, na zimową porę:) Imbir, cynamon, pomarańcza w świetnej kremowo-żelowej formule o perłowym kolorze. Do tego otulający zapach pomarańczy i przypraw. Oczywiście jak ktoś lubi aromaty Świąt;) Mi przypadł do gustu. Na początku nic się nie dzieje ale później jest tak ciepło, lekkie szczypanie i pieczenie wręcz wrażenie siedzenia w ognisku ;) trwa to może z 10minut, powolnie ustępując. Efekt gładka i sprężysta skóra. Pamiętajmy o ćwiczeniach bo balsam jest tylko dodatkiem. Nie liczcie na cudownie znikający cellulit.

Balsam kupiony pod wpływem impulsu i w sieci Biedronka. Miałam do czynienia z kremem do rąk z serii, który przypadł mi do gustu, więc pomyślałam czemu nie. Kupilam, schowałam do szafki i zapomniałam o nim na kilka miesięcy. Jakoś w okolicy września nawalił mi w domu piec, wobec czego z powodu napiętego grafiku Pana od usuwania awarii oraz oczekiwania na brakujące części przez ponad 2 tygodnie dogrzewalismy się farelkami ale efekt i tak był taki ze po myciu było mocno niekomfortowo. I wtedy przypominam sobie o balsamie Eveline. Na szybko żeby nie tracić ciepła z kąpieli smarowałam ciało i wskakiwalam do lóżka kumulować ciepełko. Powiem uczciwie, że nie bardzo chciałam wierzyć, że jakiś tam balsamik za 9.99 zdziała cuda a jednak! Robotę zrobił taką, że sprzedałam patent mężowi. Przetrwaliśmy :) Efekt jest naprawdę mocny, więc teraz korzystam od czasu do czasu. Nie traktuję go jako kosmetyk pielęgnujący tylko do zadań specjalnych :) jak używam w normalnych warunkach to troszkę przeszkadza mi efekt rozgrzewający i powodujący swędzenie ale w ekstremalnych warunkach zrobił swoje.

Kupiłam zachęcona opiniami innych i się nie zawiodłam - pomarańczowo cynamonowy zapach, otulający, przyjemnie rozgrzewający. Szybko się wchłania, pozostawiając ciepło i skórę miłą w dotyku.

Jestem zmarzluchem, więc gdy usłyszałam o rozgrzewającym balsamie do ciała, byłam kupiona. Uwielbiam kosmetyki o zapachu pomarańczy, mus z Biolove to poezja, Czekoladowa Pomarańcza z limitki na święta w YR - miodzio. Jakież było moje rozczarowaine, gdy powąchałam tego gagatka - pachnie jak tani grzaniec, w , ogóle nie pomarańczowo-waniliowo - wybijają się tu goździki, cynamon i winny grzaniec bez, na szczęście, alkoholowego poowiewu. Efekt rozgrzania jest przyjemny, mocno odczuwalny, gdy ubierzemy się zaraz po posmarowaniu, co nie stanowi problemu, bo kopnsystencja produktu jest lekka, nie pozostawia klejącej warstwy. Ostrzegam przed smarowaniem po depilacji, bo mnie skóra dość mocno piekła. Efekt nawilżenia jest deliaktny, zważając, że produkt jest na zimę, kiedy skóra jest mocno przesuszona - nie sprawdza się w swojej roli. Zużyję go dla efektu rozgrzania i dlatego, że nie robi krzywdy (jeśli skóra nie jest świeżo po depilacji, ale nie kupię ponownie.

Połączenie przyjemnego rozgrzewania oraz korzennej z nuty dodatkiem pomarańczy i wanilii jest jak dla mnie idealną opcją na zimową, wieczorną pielęgnację. Krem-żel ma delikatną - faktycznie, jak podaje producent aksamitną konsystencję i bardzo łatwo się rozprowadza po ciele; szybko wchłania i nie pozostawia kremowych smug. Efekt rozgrzewania pojawia się po 4-5min. i trwa ok. pół godziny. Nie jest uporczywy, czy też drażniący. Raczej jest to przyjemne ciepełko, ale w moim przypadku przy zastosowaniu od pasa w dół. Odejmuję gwiazdkę za: krótkotrwałe utrzymanie się zapachu na skórze, zbyt małą dawkę nawilżenia i raczej znikomy efekt odżywienia oraz ujędrnienia. W tej kategorii balsamów jest to póki co jedyny produkt, jaki przetestowałam i jeśli nie trafię na coś lepszego to możliwe, że jeszcze do niego wrócę.

Krem-żel ma bardzo przyjemną konsystencję, łatwo się rozprowadza po ciele. Pompka dołączona do kosmetyku ułatwia aplikację. Zapach pomarańczowo-cynamonowy jest zniewalający. Krem cudownie rozgrzewa ale trzeba uważać przy stosowaniu na wrażliwe miejsca typu skóra pod biustem czy na brzuchu, bo uczucie ciepła jest wyraźne i może być zbyt mocne dla osób wrażliwych. To cudowny kosmetyk dla osób wiecznie zmarzniętych, a szczególnie mogę go polecić na zimę. Mam też krem do rąk rozgrzewający ale już nie daje takiego "kopa" :)

Przyznam, że jestem zdziwiona pozytywną opinią na temat tego produktu. Pachnie mało przyjemnie jak na balsam. Bardziej jak wystygła herbata z goździkiem i cynamonem. Nie ma większych właściwości nawilżających. Co gorsza piecze i grzeje. Skóra jest wręcz rozpalona.

Żel owszem daje uczucie działania i ujędrnia skórę, ale słabo sobie radzi z cellulitem. No chyba, że mój taki oporny! Kupiłam go po przeczytaniu opinii tutaj, ale nie tego się spodziewałam. Napisane, że jest rozgrzewający, ale czy on rozgrzewa? On pali!!! Na początku jego stosowania wmasowywałam porządnie i to konkretne ilości, ale nie szło wytrzymać takie daje uczucie gorąca, bo jak się dotknie skóry to jakoś specjalnie cieplejsza niż zwykle to nie jest. Miałam nadzieje, że będzie dawał przyjemne uczucie ciepła, a tu taki szok. Cena produktu dość kusząca w porównaniu z innymi markami, ale na KWC moim zdaniem nie zasługuje i do tego jeszcze ten zapach yhm... Ale to kwestia gustu.

Krem kupiła w biedronce podczas zwykłych zakupów, akurat była promocja że drugi gratis więc się opłacało. Produkt jest w wygodnym opakowaniu z pompką co ułatwia aplikacje. Krem bardzo ładny ma zapach - korzenny świąteczny. Szybko się wchłania po zastosowaniu oraz nie pozostawia smug. Jeśli chodzi o skuteczność to mega rozgrzewa dlatego i przez zapach polecam na zimę bo efekt rozgrzewania czuć dość intensywnie. Krem - Żel bardzo dobrze nawilża oraz wygładza. Produkt wydajny. Kupię ponownie w zimie.

Produkt ma konsystencję kremowo - żelową. Ma bardzo zachęcającą butekę w kolorze pomarańczowym. Wygodna aplikacja dzięki pompce. Przepięknie pachnie nutami rozgrzewającymi. Otula zapachem pomarańczy, wanilii, cynamonu. Po nałożeniu na skórę daje efekt ciepła, rozgrzewa. Doskonały do masażu rollerem z ujędrniającymi kulkami. Żel liftinguje, w połączeniu z kosmetykami fit sprawia, że ciało staje się jędrniejsze. Wygładza i nawilża. Pozostawia obłędny zapach na skórze.

Rzeczywiście krem-żel bardzo rozgrzewa w co na początku wątpiłam :) Kupiłam w samym środku zimy i od razu przeszłam do testu. Testując najpierw wsmarowałam w dłonie. Na początku nic szczególnego nie czułam poza tym, że krem się świetnie wchłania i przyjemnie pachnie (pomarańczowo-korzenny zapach). Ma lekką żelowo-kremową konsystencję. Dopiero po około 4 minutach poczułam bardzo intensywne ciepło. Z każdą minutą grzanie się nasilało i trwało to na pewno dobre 30 minut. Trzeba się do tego przyzwyczaić bo uczucie choć na początku wydaje się dziwne, jest bardzo , bardzo przyjemne. Super - faktycznie działa pomyślałam. Następnie postanowiłam wieczorem wypróbować ten krem na całe ciało, po gorącym prysznicu (był to akurat bardzo chłodny wieczór). Wysmarowałam się wtedy solidnie i hyc pod pierzynkę... Pomyślałam- jak miło będzie mi się spało. I tutaj uwaga- krem niestety zadziałał ze zdwojona siłą. Skóra zaczęła mnie palić! Paliło - dosłownie jakbym wskoczyła w ogień :) Na brzuchu, udach, łydkach, rękach... grzało niemiłosiernie. Każdy dotyk to potęgował. Ale się wtedy wystraszyłam ... Najlepsze było to , że uczucie to trwało z taka intensywnością przez całe pół godziny - ja po prostu nie mogłam uleżeć na łóżku :) Na szczęście wszystko skończyło się dobrze - pieczenie ustało. Skóra została gładka i pięknie nawilżona. Ufff :) Zero podrażnień. Wszystko ok. Mój błąd, że użyłam tego kremu bezpośrednio po ciepłym prysznicu :) Kiedy następnego dnia posmarowalam ciało 20 min po prysznicu (chłodniejszym prysznicu) , to grzanie było o wiele bardziej przyjemne, też intensywne , ale nie tak palące jak wtedy. Regularne stosowanie sprawiło, że moja skóra była wyczuwalnie gładsza i bardziej sprężysta. Dodatkowo balsam nawilża suchą skórę . Z przyjemnością używałam tego kremu zimą, ale nawet teraz po niego sięgam. Podsumowując - świetny produkt który działa w 100%. Nie podrażnia i nie uczula. Nadaje się do skóry suchej i bardzo suchej.

Kupiłam ten krem podczas jednej z wizyt w biedronce. Opcja rozgrzewającego działania w mroźne zimowe dni wdawała mi się wspaniała. I faktycznie. Po posmarowaniu zmarzniętych dłoni efekt wręcz zbyt rozgrzewający. Balsam mnie po prostu parzył! Wrażenie takie jakby ktoś polewał moje ręce wrzątkiem. Zmycie rąk wodą potęgowało jego działanie. (myślę, że przyczyną tak mocnego efektu były przesuszone i podrażnione dłonie) Posmarowałam tym kremem również stopy oraz całe nogi i plecy, na tych częściach ciała efekt dużo delikatniejszy. Odczuwałam delikatne, przyjemne ciepełko :) Podsumowując, krem spełnia swoją rolę. Duży plus za wygodny dozownik umożliwiający nałożenie odpowiedniej ilości kremu.

Jestem zaskoczona ze taki duży, super produkt był w biedrze. 16,99 Schowany gdzieś w regałach reszty przecen. Jest na prawdę godny polecenia. Opakowanie z pompką, duże i wygodne. Estetyczne. Warte zakupu i polecam serdecznie nie tylko na zimę, choć ja przed wyjściem smarowałam dłonie.

Balsam ma super opakowanie. Ładna szata graficzna, pompka, widać zużycie. Zapach jest specyficzny, podobny do grzańca. Produkt jest wydajny i szybko się wchłania. Nawilża, ale nie jakoś spektakularnie. Największym jego plusem i zaskoczeniem jest to jak grzeje! Niczym plaster rozgrzewający, pali i trwa to z 15 min. Mi to bardzo odpowiada szczególnie w zimowe wieczory.