Purito Seoul Centella Unscented Recovery Cream Bezzapachowy regenerujący krem na wazie Wąkroty azjatyckiej

Bezzapachowy (słusznie!) brat popularnego kremu na bazie wąkroty azjatyckiej to jeszcze większy niż starszak sprzymierzeniec skór wrażliwych, płytko unaczynionych, skłonnych do podrażnień, będących w trakcie kuracji dermatologicznych... Działa równie skutecznie co on, łagodząc, kojąc i odżywiając cerę, ale dzięki temu, że nie zawiera olejków eterycznych ani innych kompozycji aromatycznych nie wywołuje choćby chwilowego dyskomfortu, zaczerwienienia

Krem ma lekką konsystencję. Szybko się wchłania. Idealny dla cer mieszanych i tłustych. Nie bieli skóry i nie obciąża jej. Idealny dla wrażliwych nosów, ponieważ jest bezzapachowy. Krem znajduje się w plastikowej tubce. Dla niektórych może to być lepsze i bardziej higieniczne rozwiązanie niż słoiczek. Dla mnie natomiast jest to bez różnicy. Zawiera w sobie 50% ekstraktu z wąkroty azjatyckiej, olej makadamia, skwalan, 2% niacynamid, masło shea, betaine, kwas palmitynowy, kwas hialuronowy, wyciąg z nasion pachnotki bazyliowatej, olej arganowy, ceramidy, kwas mirystynowy, azjatozyd, kwas azjatykowy, kwas madekasowy oraz Wit. E. Dla mnie jest to świetny krem do zadań specjalnych. Dzięki zawartości Cica i niacynamidu regeneruje skórę, łagodzi oraz zmniejsza zaczerwienienia. Wpływa też na zmniejszenie wyprysków. Do tego nawilża. Dzięki zawartym ceramidą wpływa na naprawdę bariery hydrolipidowej. Bardzo go lubię, ponieważ rozpoczął proces wyprowadzania mojej cery na prostą, kiedy miałam kryzys.

Mam 27 lat i cerę tłustą, wyregulowaną, bardzo skłonną do trądziku (choć jest to już teraz bardzo rzadkie), wrażliwą i skłonną do zaczerwienień. Zaczynam wprowadzać powoli retinoidy, więc trochę mnie wysypuje i zaczynam mieć problemy z przesuszem na drugi dzień po kuracji. W celu łagodzenia tych skutków zakupiony został ten krem: łagodzenie podrażnień i wzmacnianie bariery hydrolipidowej. Miałam kiedyś pierwszą wersję tego kremu i byłam zachwycona. Dowiedziałam się tyle rzeczy o swojej skórze, co ona lubi i na co dobrze reaguje: centella to cudo, ceramidy + cholesterol + kwasy tłuszczowe ratują moją twarz i rozwiązują większość problemów. Ta seria przekonała mnie, że mniej znaczy więcej i łagodzenie z regeneracją jest podstawą dobrej pielęgnacji. Ufam marce purito i nigdy nie miałam żadnego fakapa z nią związanego. Kwestia burzy z filtrami to zupełnie inna kwestia, ale to nie temat na tę recenzję. Zdecydowałam się na wersję bezzapachową, bo zwyczajnie wolę kosmetyki do twarzy bezzapachowe. Nie przepadam za mocnymi zapachami tak blisko nosa i oczu, szczególnie wieczorem. Gdy otworzyłam opakowanie, zaczęłam sobie czytać opakowanie, od razu miałam pierwszy zawód: w tej formule nie ma cholesterolu. Niby to po prostu wersja bezzapachowa, ale nie do końca. Brak cholesterolu to spora zmiana, więc miałam takie ukłucie rozczarowania. Kiedy zaczęłam używać produktu, to ten cholesterol przestał być taki ważny. Krem jest świetny i to jest jak powrót do domu. Regeneruje, łagodzi, stawia skórę do pionu bardzo szybko i efektywnie. Nakładam go zawsze po retinoidach i w dniach, kiedy mam jakiekolwiek podrażnienia. Prawda jest jednak taka, że purito centella to idealny krem codzienny: dostatecznie lekki, ale okluzyjny przy tym, nawilżający, regenerujący. Jak tylko skończę inne nawilżacze, z przyjemnością będę go używać codziennie.

Używałam go na noc, to świetny krem regenerujący! Jest lekki, ale jednocześnie odżywczy. Nie ma olejków eterycznych, będzie dobry dla wrażliwców. Fajnie łagodził i koił.