Perfecta Planet Essence, Antycellulitowy peeling myjący do ciała `Porzeczka i trawa cytrynowa` 

Kupiłam ten peeling w jednej z popularnych drogerii, skuszona jego korzystną ceną (ok. 9 zł). Jak się później okazało, była to jedna z niewielu zalet tego produktu. Peeling zamknięty jest w wysokiej tubce stojącej na korku, dzięki czemu możemy łatwo i wygodnie nabrać odpowiednią ilość kosmetyku. Ma żelową konsystencję, dość rzadką. W środku znajdują się czarne pestki, co również jest bardzo fajne. Drobinki znajdujące się w środku są niewielkie, przez co efekt peelingu jest słaby. Raczej jest to żel do mycia, niż peeling do ciała. Zapach żelu jest bardzo, bardzo sztuczny. Przupomina zapach taniego odświeżacza do toalety, jest duszący i trudny do zniesienia. Psuje całą przyjemność z pielęgnacji. Ja używam go szybko, prawie nie oddychając, gdyż bardzo nie lubię wyrzucać dopiero co kupionych rzeczy. Podsumowując, peeling Planet Essence, `Porzeczka i trawa cytrynowa` mocno mnie rozczarował. Na pewno nie sięgnę po kolejne opakowanie, a już to obecne ciężko jest mi dokończyć.

Osobiście jestem fanką bardzo gruboziarnistych, mocno zdzierających peelingów do ciała. Takie produkty sprawdzają się u mnie najbardziej i dają najlepsze efekty. Na "peeling" marki Perfecta skusiłam się w Rossmanie bo był do kupienia za jakieś śmieszne 7 czy 8 złotych na promocji. Od początku nie nastawiałam się na moc i świetne właściwości peelingujace, raczej traktowałam go jako po prostu żel pod prysznic z lekkimi drobinkami i taki właśnie jest to produkt. Producent trochę poleciał z obietnicami i może to niektórych wprowadzać w błąd, nazywanie w ogóle tego produktu peelingiem. Jeśli szukacie peelingu to zdecydowanie radzę postawić na coś mocniejszego. Mimo znikomych właściwości peelingujacych, sam produkt jako towarzysz kąpieli jest dla mnie bardzo w porządku. Przede wszystkim przepięknie pachnie - a zaczęłam używać go latem, kiedy to szukam bardzo świeżych i owocowych zapachów. On dokładnie taki jest, a zapach otula właściwie całą łazienkę i nasze ciało, więc pod tym względem kąpiel z nim to czysta przyjemność. Ma lekko żelowa konsystencje z drobinkami, dobrze się rozprowadza i nawilża ciało. Drobinki w nim zawarte są raczej drobne, ani nie przeszkadzają w kąpieli ani też raczej nic nie daja. Żel wydaje się też być bardzo wydajny, bo mam go do dziś, a kupiłam go jeszcze latem, aczkolwiek nie używam go codziennie.

Niestety po zużyciu kosmetyku nie widzę żadnego działania - jak dla mnie jest to po prostu owocowy żel, który posiada drobiny peelingujące dlatego większego efektu nie ma co się spodziewać. Jak na tak niską cenę jest to zdecydowanie duża ilość żelu, a mała peelingu stąd nie polecam.

Produkt zamknięty w półprzezroczystej tubie z grafiką porzeczki i fioletowych barwach. Tuba jest przezroczysta od strony otwierania więc wiadomo ile go zużyliśmy co jest plusem oraz miękką i można wydobyć go do końca. Peeling sam w sobie nie jest zdzieraczem a jedynie przyjemnie usuwa podczas mycia martwy naskórek przez co skóra jest gładka i miękka po każdym prysznicu. Jako żel ma konsystencję średnio gęsta i słabo się pieni, ale dobrze myje, ładnie pachnie porzeczką po czym przechodzi w trawę cytrynową pod koniec mycia, co daje przyjemne odświeżenie.

Peeleng kupiłam w Rossman, zamknięty jest w tubie z zamknięciem na klik. Peeling ma gęstą, konsystencję z drobinkami. Kosmetyk łatwo rozprowadza się po ciele, dobrze spłukuje się widą, wygładza i nawilża, zapach raczrj syntetyczny, stuczny. Kosmetyk zawiera wyciąg z trawy cytrynowej i kofeinę. Słabo działa antycellulitowo.

Produkt jest zamknięty w plastikowej tubie. Peeling jest koloru liliowego z mnóstwem drobin mniejszych i większych, a nawet pojawiają się drobiny a la pestki co mnie zaskoczyło. Peeling ma dość gęstą konsystencję i pachnie tak naprawdę bardziej trawą cytrynową niż porzeczką. Porzeczki w zasadzie nie wyczuwam. Zapach po jego użyciu pozostaje na skórze dość długo. Ten produkt fajnie wygładza skórę jednak nic poza tym nie zauważyłam. Może w długofalowym stosowaniu wpłynie na kondycję skóry jednak ja po zużytych 3 tubkach nie widzę żadnej zmiany na swoim ciele. Fajny produkt ale bez "ochów i achów". Jest ok do codziennego stosowania, do mycia, do masażu ale miałam już do czynienia z lepszymi tego typu kosmetykami więc myślę że już do niego nie będę powracać choć markę Perfecta lubię. Na minus jeszcze dodam, że butelka tego peelingu jest wykonana z bardzo śliskiej powłoki przez co tubka ślizga się w mokrej ręce podczas jego aplikacji np. w wannie.

Produkt kupiony z polecenia przyjaciółki. Niestety średnio mi się sprawdza, drobinek jest po prostu za mało w stosunku do żelu. Żeby uzyskać zadowalający efekt muszę nałożyć spoooro produktu i to tylko na jedną partię ciała. Pewnie dlatego tuba jest większa niż w innych peelingach... poza tym peeling nawet fajnie wygładza skórę tylko no trzeba się troszkę namachać przy tym. Ma bardzo ładny zapach trawy cytrynowej, porzeczki nie czuć, pozostaje on na skórze jeszcze po myciu.

Peeling jest zamknięty w sporej, miękkiej, przezroczystej tubie. Drobiny są raczej małej wielkości. Co mnie rozczarowało w tym kosmetyku, to zbyt duża ilość żelu (w którym są drobiny) do ziarenek. Nakładając ten produkt na ciało mam wrażenie, że nakładam samą maź, a drobiny pojawiają się dopiero, gdy mocno popieram. Przez ich małą ilość, trzeba wykonać dużo energicznych ruchów aby uzyskać efekt wygładzenia, którego faktycznie nie można odmówić. Zapach trochę niestrawiony jak dla mnie. Dziwne, chemiczne połączenie, ale nie jest to jakaś nachalna woń, od której boli głowa. Kupiłam ten peeling na promocji za 7-8 zł i jeśli będzie jeszcze kiedyś w tej cenie, to zastanowię się nad zakupem w innej wersji zapachowej. Ale raczej nie planuję kupować go ponownie.

Peeling Perfecta antycellulitowy, który niestety nie zachwycił mnie specjalnie. Znajduje się w tubce o pojemności 250 g. Niestety opakowanie nie pozwala na wykorzystanie w pełni produktu więc jedyne rozwiązanie to przecięcie. Konsystencja lekka, z dość sporymi drobinkami. Zapach bardzo płytki i szybko się ulatnia. Według producenta jest to porzeczka i trawa cytrynowa, lecz dla mnie niewyczuwalna. Czy działa antycellulitowo? Ja niestety nie zauważyłam. Produkt według mnie średni i nie wrócę do niego, raczej poszukam czegoś innego.

Perfecta, planet essence antycellulitowy peeling myjący do ciała kupiłam w drogerii Rossmann. Produkt ten jest zamknięty w miękkiej tubce plastikowej. Kolor fioletowy i grafiką porzeczki nawiązują do zapachu peelingu - porzeczka i trawa cytrynowa. Peeling ma drobne ziarenka, jest koloru fioletowego konsystencja jest gęsta, przypominająca mokry piasek. Produkt łatwo nałożyć na całe ciało, przyjemnie myje i peelingu skórę, usuwając przy tym martwy naskórek. Zapach jest lekko chemiczny, porzeczkowy, przy mocniejszym wdechu lekki wyczuwa się nutę trawy cytrynowej. Po jego uzyciu skóra jest wygładzona, odświeżona i łatwiej wchłaniają się kolejne kosmetyki do ciała.

Porzeczka + trawa cytrynowa.... Zapach dla mnie nie do przejścia, nieznośnie chemiczny i nieprzyjemny. Inne cechy peelingu: - jest dosyć rzadki, żelowy, drobiny w nim zatopinone spływają po ciele i niewiele robią - kosmetyk jest w tubce, dośc dobrze się wyciska - delikatnie się peni, ale prawie wcale - cena do przyjęcia - dostepny w popularnych drogeriach. Ogólnie: ni to peeling, ni to żel pod prysznic. Na pewno nie ma działania antycellulitowego, może lekko ściera, ale w sumie bez efektów. Zapach jak dla mnie nieudany, z trudem go skończyłam, nie kupię ponownie.

Jeden z tak zwanych spontanicznych zakupów, w tym przypadku w drogerii Rossmann. Miał zapewnić relaks, działanie peelingujące i odświeżający zapach. Cudowne obietnice działań antycellulitowych, które i tak mnie przy zakupie nie interesowały, pozwolę sobie pominąć milczeniem. Tuba jest bardzo miękka i nigdy nie pojawiły się żadne problemy z użytkowaniem produktu pod kątem typowo technicznym. Zamknięcie cały czas działało, jak należy, więc dozowanie produktu nie stanowiło żadnego problemu. Dodatkowo dzięki transparentności opakowania mamy możliwość stałego kontrolowania zużycia produktu. Konsystencja to głównie żel, w którym znajdują się zarówno drobinki większe, odczuwalne, jak i te maleńkie, niemal niewidoczne przez opakowanie. Większych drobinek jest na tyle mało, że po nałożeniu porcji na dłoń można bez problemu je oddzielić od reszty i policzyć. Co ciekawe, mniej więcej w drugiej połowie w moim egzemplarzu ich ilość się poprawiła, jednak wciąż nie była zadowalająca. Mocniejsze z tych drobinek potrafiły niekiedy ostrzej potraktować skórę, jednak było to tak jednostkowe, że tworzyło bardziej wrażenie lekkiego zarysowania niż faktycznego peelingu. Ogólnie jednak produkt nie podrażniał ani nie pozostawiał żadnej nieprzyjemnej warstwy na skórze. W kwestii zapachu główną (i jedyną) rolę gra tu cytryna, a raczej jej intensywna chemiczna wersja. Jest mocna odczuwalna i w zależności od indywidualnych preferencji może być albo wadą, albo zaletą. Czarna porzeczka jest niestety w tym zapachu praktycznie niewyczuwalna. Swoją drogą mam pewne wątpliwości co do jej roli. Z jednej strony czarna porzeczka stanowi motyw przewodni całego opakowania i została wymieniona jako pierwsza, co sugerowałoby duży udział zarówno w konsystencji, jak i kompozycji zapachowej. W opisie jednak tylko "lemongrass" pojawia się wyraźnie w kontekście zapachu. Na przykład fragment "orzeźwiające połączenie czarnej porzeczki i trawy cytrynowej!" jest tak ogólny, że może odnosić się zarówno wyłącznie do zapachu, jak i orzeźwienia dzięki działaniu porzeczki i zapachowi trawy cytrynowej. Cena nie jest wygórowana, więc gdyby był to mój jedyny peeling, w kategorii "stosunek jakości do ceny" pewnie mógłby otrzymać zdecydowanie wyższą ocenę. W tym czasie korzystałam jednak z innych peelingów i scrubów w bardzo podobnych cenach i ten zrobił najmniejsze wrażenie. Osób przepadających za mocniejszymi i gęstszymi opcjami ten peeling raczej nie zadowoli, natomiast dla osób bardzo wrażliwych byłby opcją idealną, gdyby wszystkie drobinki miały podobną wielkość i siłę działania. Może być jednak znakomitym rozwiązaniem dla osób rozpoczynających korzystanie z peelingów, osób nieprzywiązujących do tego szczególnej uwagi lub oczekujących po prostu delikatnego peelingu.

Kupując ten peeling nie kierowałam się tym, aby działał na cellulit, szukałam po prostu zwykłego peelingu z przyjemnym zapachem. I taki właśnie on się okazał . Przyjemny, z pięknym orzeźwiającym zapachem, który delikatnie złuszcza naskórek, nie podrażnia, a dodatkowo spełnia rolę żelu do mycia. Co do działania antycellulitowego to nie wiem, ale powątpiewam, że zdziała cuda w tym temacie. Jest wydajny i niedrogi. Dostępny w rossmannie, nie wiem czy w Hebe tez i innych drogeriach. Polecam.

Peeling kupiłam za ok 12-13 złotych. Nie zależało mi specjalnie na bardzo mocnym produkcie, ale też chciałam czuć jakikolwiek masaż ciała podczas stosowania. Ten niestety tego nie gwarantuje. Lekkie złuszcenie naskórka odczujemy, skóra jest gładsza, ale ten masaż jest ledwo wyczuwalny, bo i drobinki są baaardzo malutkie. Są w sumie dwa rodzaje drobinek, takie czarne są większe, ale jest ich zdecydowanie mniej. Jest też mało wydajny, trzeba zużyć sporo produktu, aby uzyskać w miarę oczekiwany efekt. Nie używam tego produktu chętnie, raz na dwa tygodnie. Nie ma w nim nic, co sprawiałoby, że lubię go używać. Dla mnie średniak i pewnie raczej już go nie kupię.

Nie oszukujmy się ale nie ma cudownego kosmetyku , który od samego smarowania sprawi że pozbędziemy się cellulitu, dlatego uważam że oczekiwanie iż zniknie on dzięki produktowi którego nie powinniśmy używać częściej niż kilka razy w tygodniu jest niemądre. Jednak jako kosmetyk posiadający w nazwie słowo peeling jako taki sprawdzą się bez zarzutu, bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek, pozostawia delikatny film nawilżający na skórze, daje super uczucie odświeżenia i koi nasze zmysły przyjemnym zapachem trawy cytrynowej i czarnej porzeczki. Jeśli podczas kąpieli dodamy do mycia masaż drobinkami, które w sobie zawiera na pewno wyjdziemy z niej dodatkowo zrelaksowaji i odprężeni.

Peeling z serii Perfecta Planet Essence kupiłam ze względu na promocję, bo akurat potrzebowałam produktu złuszczającego pod prysznic. Po pierwszym użyciu byłam zadowolona, jednak im dłużej go używam, tym gorzej. Nie podoba mi się konsystencja produktu. Z jednej strony jest wygodna w użytkowaniu, bo nie spływa ani nie kruszy się, jednak jest zbyt klejąca. Trochę jakbym smarowała się rozpuszczonym cukrem. Ilość drobinek jak na moje potrzeby mogłaby być większa, szukam peelingu o właściwościach intensywnie złuszczających. Zapach produktu jest przesadnie intensywny. Przy pierwszym użyciu mi się spodobał, jednak szybko zaczął męczyć, wręcz drażnić nos i zatoki. Bardzo chemiczny, ostry. Na pewno nie zamierzam wracać do tego produktu. W sumie zakupiłam dwa opakowania peelingu z tej serii, drugi jest o innym zapachu. Niestety wariant porzeczka nie nastawia mnie pozytywnie na inne peelingi z tej linii. Jest to produkt, który daje zbyt chemiczne, zbyt intensywne odczucia. Nie dla mnie.

Produkt zakupiłam parę miesięcy temu na promocji w drogerii. Lubię świeże, owocowe zapachy, dlatego wylądował w moim koszyku. Opakowanie jest wygodne i estetyczne, tuba dość miękka więc nie ma problemu z dozowaniem produktu. Zapach chemiczny, ale mi odpowiada - cytrusowy, cierpki, świeży. Sama konsystencja jest mocno lejąca, w żelu zatopione są drobinki, które w zasadzie wyglądają jak malutkie pestki porzeczki. Poza zapachem raczej nie przypadł mi do gustu. Formuła jest zbyt rozwodniona, a drobinek bardzo mało. Nie zauważyłam po użyciu w sumie żadnego efektu. Zdecydowanie wolę porządne, gęste peelingi. Tego produktu nie nazwałabym peelingiem, ewentualnie żelem pod prysznic z masującymi drobinkami. Ale co kto lubi. Słowo "antycellulitowy" na tubce też raczej mocno na wyrost.

Produkt ten kupiłam w drogerii Rossmann, płacąc 10,99 złotych w promocyjnej cenie (cena regularna to w chwili obecnej 13,99). Z racji, że lubię peelingi pod prysznic, zdawał się to być kosmetyk idealny dla mnie. Specyfik zamknięty jest w tubie z zamknięciem na zatrzask, która jest dość miękka i łatwo z niej wycisnąć zawartość. Peeling ma całkiem gęstą, żelową konsystencję z licznymi drobinkami niczym pesteczki porzeczki i fioletowawy kolor. Łatwo rozprowadza się po ciele, dość dobrze myje i przy okazji funduje poprawę krążenia naszej skórze dzięki wyżej wymienionym drobinkom. Co do właściwości peelingujących: kosmetyk radzi sobie z martwym naskórkiem całkiem dobrze, pozostawiając ciało wygładzone i lekko nawilżone. Nie jest to typowy zdzierak, raczej delikatny peeling, ale dla mnie to jest ok. Poprzednio używałam czegoś intensywniejszego i męczył mnie dyskomfort związany z takim zdzieraniem wierzchniej warstwy skóry. Ten produkt zdecydowanie bardziej mi odpowiada - nada się dla wrażliwców. Działania na cellulit nie zaobserwowałam, ale też cudów pod tym kątem nie oczekuję. Przechodząc do mankamentów. nie odpowiada mi zapach - jest mocno syntetyczny i niewiele w mojej opinii mający wspólnego z porzeczką. Szczerze mówiąc, patrząc w INCI liczyłam, że akurat woń będzie powalać na kolana, tyle tutaj zostało użytych substancji zapachowych, w tym niestety niektóre o wysokim potencjale alergizującym. Poza tym mamy tutaj mocny detergent u szczytu składu i kilka kontrowersyjnych substancji (disodium EDTA, phenoxyethanol i inne). Jednak są i dobre składniki, np. olejek z trawy cytrynowej oczyszczający i odświeżający skórę czy kofeina stosowana powszechnie w kosmetykach zwalczających cellulit. W każdym razie dla zwolenników dobrych składów to nie będzie wymarzony produkt. Podsumowując: kosmetyk jest całkiem ok. Gdyby zapach był przyjemniejszy, spokojnie mogłabym wystawić mu piątkę. Jednak ze względu na ten mankament, jak i brak działania antycellulitowego oraz  średni skład daję czwórkę.