Spray ten kupiłam, ponieważ skończył się mój poprzedni, a miałam ochotę na coś nowego do przetestowania. Zauważyłam go w jednym ze sklepów internetowych, przeczytałam obietnice producenta i się skusiłam. Kosztował około 16 złotych.
Moje włosy są niskoporowate i cienkie - to chyba wystarczająca ilość informacji przy recenzowaniu takiego produktu. Lubię odżywki w spray'u, ponieważ paradoksalnie rzadziej obciążają moje pasma od tych do spłukiwania. Jednak nie tym razem. Owszem, lubię lekkie dociążenie, ale jak już czuję tłustą warstwę na końcówkach, to nie zaliczam tego do przyjemnego odczucia. Wówczas nazywam to obciążeniem. I tak właśnie jest w tym przypadku. Zacznę od początku, czyli konsystencji. Przypomina mi delikatnie zagęszczone czymś mleko, ma nawet jego kolor. W palcach natomiast jest jak pachnąca woda - nie zostawia tłustej, czy klejącej warstwy na skórze, co mnie początkowo zmyliło. Stosowałam ją na wilgotne włosy, zaraz po myciu, żeby ułatwiła rozczesywanie i zrobiła swoją pielęgnacyjną magię. Pierwsze użycie to był totalny niewypał. Nałożyłam jej całkiem sporo, bo przyzwyczaiła mnie do tego poprzednia odżywka w spray'u. Niestety włosy po wyschnięciu były okropnie obciążone - tłuste, posklejane, nieświeże. Już wtedy wiedziałam, że się nie polubimy. Nie lubię być ostrożna podczas pielęgnacji włosów. Już samo to, że coś w ogóle na nie nakładam, jest cudem i chcę to robić jak najszybciej, bo nie mam cierpliwości :D. Włosomaniaczką absolutnie nie jestem. Przy kolejnym użyciu nałożyłam jej przynajmniej o połowę mniej i tutaj już sukces - zero obciążenia. Tylko, że również zero efektów. Tak, jak przy większej ilości ułatwiała rozczesywanie, tak przy małej ilości tego nie robiła. Nie dociążała też na tyle, by niwelować elektryzowanie, z którym mam największy problem. Ostatecznie okazało się, że za dużo źle i za mało źle. A producent na etykiecie napisał coś takiego: ''Masz suche, cienkie oraz matowe włosy i poszukujesz kosmetyku bez spłukiwania o lekkiej, nietłustej konsystencji, dzięki któremu włosy będą odżywione, błyszczące i miękkie w dotyku? Właśnie trzymasz go w ręce!''. Mam cienkie włosy i lubię kosmetyki do nich o nietłustej konsystencji, ale nie mogę napisać, że to właśnie ta odżywka jest takim produktem. Bo nie jest. Łatwo z nią przesadzić, a to nie na moje nerwy. Reszta poleci do mojej mamy, która na swoje wysokoporowate loki może nakładać niemal wszystko (zazdro :D).
Zapach ma trochę oklepany i chyba dosyć staromodny. Kojarzy mi się z jakimś kosmetykiem, który moja mama używała, kiedy byłam dzieckiem. Ale to tylko subiektywna opinia. Mianowicie jest mleczno-kokosowy. Ale nie słodki. Bardziej w kierunku świeżego. Jakby połączyć mleko ze świeżą wodą kokosową, prosto z kokosa. Nie mój gust, ale zrozumiem, jeśli komuś się spodoba.
Opakowanie to plastikowa, przezroczysta butelka z atomizerem. Ma ona na sobie równie przezroczystą etykietę, ale z grafiką różnorakich liści, utrzymanych w niebieskich odcieniach. Atomizer z kolei jest trochę nieudany. Wydaje mi się, że konsystencja tej odżywki to dla niego już zbyt wiele. Wciska się i nie chce z powrotem odskoczyć, a szczególnie kiedy przechylę butelkę za bardzo w bok. Muszę ją trzymać idealnie pionowo, żeby atomizer działał lepiej, choć i tak nie idealnie. Wydłuża to nakładanie odżywki na włosy, a przecież tak, jak wspomniałam wcześniej, nie mam cierpliwości do pielęgnacji kłaczków i chcę, żeby poszło to jak najszybciej :D. Pojemność to 200ml.
Zalety:
- Ciekawa, nietypowa konsystencja
- Ładnie prezentujące się opakowanie
Wady:
- Przy zbyt dużej ilości okropnie obciąża (ale za to ułatwia rozczesywanie :D), a przy małej nie robi kompletnie nic (nie dociąża, nie ułatwia rozczesywania, nie dodaje blasku, nie niweluje elektryzowania)
- Dosyć oklepany, staromodny zapach, nie w moim guście
- Zacinający się atomizer
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie