Ingenii Active Face Mask Maska do twarzy z czynnikami aktywnymi

Maskę stosuję od 3 miesięcy, ale nie w sposób tradycyjny. Zorientowałam się, że jest bardzo kremowa, w ogóle nie zasycha na skórze, tylko pięknie się wchłania i zaczęłam po prostu zostawiać ją na skórze na noc. Nie nakładam jakoś bardzo dużo, ale jest to jednak słuszna ilość i pozwalam, żeby się wchłonęła do końca. Rano tylko oczyszczam skórę normalnie. Jestem zaskoczona opiniami, że efekt jest słaby, bo ja przy skórze trądzikowej jestem zachwycona. Co prawda pod spód nakładam jeszcze serum tej marki ze śluzem ślimaka, które wspomaga gojenie i łagodzi zaczerwienienia (których mam mnóstwo, generalnie korektor to mój przyjaciel). Tak czy inaczej mam skórę zdecydowanie bardziej miękką, napiętą i rano jak się budzę mam wrażenie, że jest jędrna, niespuchnięta. Wszystkie suche plamy, strupki, które pojawiają się przy trądziku też fajnie wygładza, a dla mnie to ważne. Ja jestem na tak, kupię więcej na pewno w sezonie zimowym.

Maseczkę otrzymałam w pudełku subskrypcyjnym i z ciekawością do niej podeszłam, bo za tę cenę myślałam, że moja skóra odczuje wszystkie, albo przynajmniej część obiecanych przez producenta właściwości. A jednak nie… - OPAKOWANIE: kosmetyk znajduje się w plastikowej butelce typu air less z pompką, która działa niezawodnie, dozuje preparat bez problemu, nie zacina się i dzięki niej można wykorzystać produkt do końca. Szata graficzna jest bardzo skromna, faktycznie wygląda na profesjonalny kosmetyk. - KONSYSTENCJA: produkt posiada kremową formułę, która dobrze się rozprowadza po skórze i nie spływa w trakcie zabiegu. Pozostawiałam maseczkę, zgodnie z sugestią producenta, 20 minut na twarzy. Kosmetyk prawie w całości wchłaniał się w moją skórę pozostawiając film, który zmywałam letnią wodą bez problemu. - ZAPACH: brak - DZIAŁANIE: producent obiecuje naprawdę wiele: silne nawilżenie, odżywienie, intensywne działanie odmładzające, poprawę gęstości skóry. Po zużyciu całego opakowania, stosując preparat dwa razy w tygodniu zauważyłam jedynie nawilżenie skóry, nie jakieś piorunujące, ale fakt faktem było. Ale efekt utrzymywał się krótko, albo w zasadzie mogę powiedzieć, że nie był zauważalny biorąc pod uwagę całą rutynę pielęgnacyjną. Jednym słowem maseczka nie wpłynęła znacząco na stan mojej cery i nie zauważyłam obiecanych efektów. A przecież skład wygląda obiecująco, bo wśród aktywnych elementów mamy mocznik, opatentowany peptyd, w ogóle cały kompleks peptydów, witaminę A, E, F, skwalan, niacynamid, oleje arganowy i sojowy, kofeinę. Mimo to, efekt słaby. Nie znam firmy, nie wiem jakie ma stanowisko co do testowania produktów na zwierzętach, a ten aspekt jest dla mnie bardzo ważny. Marka jest polska, więc teoretycznie „czysta”, ale nie wiem jak jest z firmami, z którymi współpracuje przy dostawie surowców. Brakuje mi jasnej deklaracji marki. Niezależnie od tego maseczka nie zrobiła na mnie wrażenia, a wręcz zawiodła biorąc pod uwagę jej koszt.

Maseczka ma bogatą formułę, która pięknie nawilża skórę i ją napina. Jednak jak za taką cenę maseczki spodziewałam się jakiegoś większego efektu. Maseczka ma wygodny aplikator i łatwo się ją nakłada i zmywa.