BodyBoom Wild Skin, Dziko regenerująca śmietanka do ciała dla skóry bardzo suchej `Zadziorny pasjonat` 

Uwielbiam testować kosmetyki i zawsze przy okazji zakupów wrzucam do koszyka jakiś kosmetyczny drobiażdżek. Tak było z opisywanym balsamem, skorzystałam z promocji na Black Friday i kupiłam ten balsam za całe cztery złote i trzydzieści pięć groszy. Choć początki były trudne, ostatecznie się z nim polubiłam. Opakowanie: wygodne, zamknięcie na klik, miękka tuba, którą da się wycisnąć prawie do końca jej zawartości. Grafika jest dla mnie bardzo kiepska – tęczowo – neonowe panterki na różowym tle kojarzą mi się z estetyką wczesnej Madonny i całym szajsem wczesnych lat osiemdziesiątych. Przeżyłam je na własnej skórze i podziękuję za powtórkę z rozrywki, nołłej, ale co kto lubi. Zapach – tu jeszcze gorzej. Wiem, że ma on wielbicielki, dla mnie jest koszmarny, sztuczny, chemiczny, jakbym się wysmarowała piankami marschmallow albo wątpliwej jakości lodami truskawkowymi, co to przy truskawkach nie stały. No fu, ble. Ten zapach bardzo, bardzo uprzykrzył mi korzystanie z produktu – smarowałam się głównie od pasa w dół, wyżej nie dałam rady. Wydajność – raczej kiepska, tuba wystarczyła mi na dwa tygodnie, z czego tylko na początku ze dwa razy posmarowałam całe ciało, w większości, jak wyżej napisałam – tylko od pasa do stóp. Konsystencja – faktycznie śmietankowa, bladoróżowa, nie jest ani lejąca ani kremowa, lekka, bardzo przyjemna, łatwo się rozprowadza. Początkowo bieli ale efekt znika po krótkiej chwili. Działanie: miło się zaskoczyłam bo balsam jest naprawdę OK! Bardzo dobrze nawilża, wygładza, uelastycznia, zmiękcza skórę i efekt utrzymuje się przez dobę (może i dłużej ale co dobę powtarzałam aplikację). Stosunek działania do ceny: tu trudno mi się wypowiedzieć bo kupiłam go prawie za grosze. Na pewno nie jest wart aktualnej ceny w Hebe czyli prawie 30 zł ale można go znaleźć o połowę taniej i tu już można się zastanowić. Podsumowując: powąchaj przed zakupem, jeżeli zapach jest dla Ciebie OK to na pewno warto się nim zainteresować bo bardzo dobrze odżywia i nawilża.

Skuszona pozytywnymi opiniami, oraz super składem, kupiłam produkt w super promocyjnej cenie , około 5 zł na stronie allegro producenta. Mam skórę ultra suchą i bardzo lubię efekt mocnego nawilżenia ( mi nie przeszkadza tłusty film). Produkt ma delikatną zwartą, konsystencję o kolorze lekko różowym. Wszyscy zachwalają zapach, ale dla mnie niezbyt, czuje tanie cytrusy połączone jakby z samoopalaczem. Podczas rozsmarowywania bieli, więc trzeba się trochę namachać ale bez przesady. Bardzo szybko się wchłania, skóra zostaje bez blasku. Dla mnie działanie zbyt słabe, ale dla normalnej skóry może być wystarczające.

Bardzo lubię kosmetyki tej marki. Przede wszystkim ze względu na zapach. Tą śmietankę dostałam jako gratis do jednego z zamówień internetowych. Opakowanie to plastikowa tubka w różowym kolorze z zamknięciem na zatrzask. Zapach jest cudowny - słodki, jakby owocowy. Kosmetyk ma nieco rzadszą konsystencję niż typowy balsam do ciała ale jest gęstszy niż mleczko. Dobrze rozprowadza się na skórze nawilżając ją i pozostawiając na niej przyjemny zapach. Fajna jest.

Miałam z tej firmy już masło i mleczko do ciała, ale ta śmietanka do ciała jest od nich o wiele lepsza. Śmietanka bardzo fajnie sprawdziła, się do mojej raczej normalnej skóry. Jest jedwabista i lekka, szybko się wchłania. Nawilża i wygładza skórę. Rano efekt się utrzymuje więc działanie jest długofalowe. Ciężko mi określić czy ujędrnia skórę. Może w tym sensie, ze nawilżona i odżywiona skóra wygląda lepiej niż taka sucha i niezadbana. Jej zapach jest dość intensywny, bardzo owocowy i przyjemny. Opakowanie też jest praktyczne, tubkę można rozciąć i zużyć do ostatniej kropli. Ogólnie bardzo fajny, faktycznie działający kosmetyk. Choć szczerze mówiąc nie zapłaciłabym za nią 27 zł, ale już 15-17 w promocji jak najbardziej.