Bielenda Skin Clinic Professional, Maseczka normalizująco-rewitalizująca `Niacynamid + alfa-arbutyna + glukonolakton` 

Bardzo często testuję maseczki, a z racji tego, że lubię produkty Marki Bielenda, zdecydowałam się na wypróbowanie tej propozycji. Opakowanie to saszetka, która zawiera sporą ilość kosmetyku (może starczyć na 2 użycia, jeśli nałoży się cienką warstwę). Konsystencja jest gęsta, przypomina mi pastę. Maseczka ma jasnofioletowy kolor i delikatny zapach. Po nałożeniu nieco zastyga i zasycha, ale nie powodowała u mnie uczucia ściągnięcia i podrażnienia. Nie miałam problemu z jej zmywaniem. Po użyciu zauważyłam przede wszystkim zmatowienie i wygładzenie cery, bez jej przesuszenia. Maseczka nie spowodowała u mnie uczulenia i innych reakcji niepożądanych.

Lubię tę maskę, gdy potrzebuję oczyszczenia i zmatowienia. Zostawia piękny, matowy efekt, nie daje uczucia ściągnięcia. Cera jest nawilżona, ale matowa. Odżywiona, rozświetlona. Na co dzień unikam wysokich stężeń niacynamidu, ale ta maska nie podowduje u mnie podrażnienia i żadnych problemów.

Maseczkę od Bielendy doceniłam po drugim użyciu. Na początku nie miałam zbyt dobrego odbioru odnośnie do tego produktu. W sumie nie widziałam efektu. Po kolejnym zastosowaniu widzę, że coś robi. Normalizująco-rewitalizująca maseczka marki Bielenda to mała saszetka z produktem konsystencji glinki. Gęsta i niespływająca — ja takie lubię, bo nie trzeba się martwić o pobrudzenie ubrań itp. Nałożona na skórę lekko zastyga, ale nie tak mocno jak np. wspomniane glinki. Ma ładny, energetyzujący zapach. Rozprowadza się łatwo, podobnie zmywa. Aplikacja nie sprawia żadnych problemów. Jedno opakowanie wystarcza na jedną, maksymalnie dwie aplikacje. Dwie to przy cienkiej aplikacji jedynie na twarz. Szkoda, że jest to taka mała saszetka, bo chętnie kupiłabym ją w większej pojemności. Maseczka od razu daje efekt wygładzonej i świeższej skóry. Już po pierwszym zastosowaniu czuć, że skóra jest satynowo-matowa, a niedoskonałości ukojone. Po kolejnym użyciu widziałam, że realnie działa na wypryski, bo szybciej zaczęły się goić. Pory były zmniejszone, nie zadziałała na to jakoś drastycznie, ale troszkę efektów widziałam. Myślę, że regularne stosowanie może pomóc w wyprowadzeniu skóry z niedoskonałości, albo przynajmniej przyspieszyć ich redukcję.

Maseczkę Bielenda z niacynamidem zakupiłam już chwilę temu z innymi z tej serii i z jakiegoś powodu właśnie ta przeleżała u mnie najdłużej. Zazwyczaj już nie mam problemu z wypryskami, raz na jakiś czas mi coś wyskoczy, więc jednorazowe maseczki idealnie się sprawdzają na takie sporadyczne okazje - otwierasz tylko, kiedy potrzebujesz i nic się nie marnuje. Maseczka ma kolor lekko fioletowy, fajnie się zgrywa z opakowaniem, łatwo się nakłada i zmywa. Producent zaleca zostawić ją na 10 min i zmyć - faktycznie mniej więcej po tym czasie zasycha. Efekty maseczki są naprawdę widoczne – zmatowiona skóra, pory zmniejszone, ujednolicony koloryt skóry, tak jak jest napisane na opakowaniu, rzeczywiście „zapewnia skórze wypoczęty, świeży i zdrowy wygląd”. Nieczęsto obserwuję tak dobre efekty po maseczce normalizującej, zazwyczaj jest to bardziej dodatek do stosowanych normalizujących kremów/serów, a tutaj sama maseczka potrafi zdziałać cuda. Na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowania, aby mieć ją w wypadku wystąpienia niedoskonałości. Polecam!

Ten produkt kupiłam w sklepie Auchan za parę złotych. Muszę przyznać, że jest to jedna z lepszych maseczek jakie używałam. Produkt przeznaczony dla cery z niedoskonałościami czyli takiej jak moja. Polecam używać razem z serum z tej samej linii ponieważ potęguje działanie! Maseczka ma za zadanie zregenerować skórę, ujednolicić koloryt, zmniejszyć widoczność porów i wydzielanie sebum. Ona faktycznie to robi! Do tego sprawia, że skóra wygląda zdrowo i świeżo. Jest miła i gładka w dotyku. Zapach bardzo przyjemny. Fajna kremowa konsystencja. Dobrze się ją nakłada, nie ma problemu ze zmyciem. Dla mnie ta maska zasługuje na 5 gwiazdek :)

Skusiłam się na tę maseczkę podczas ostatnich zakupów i przyznać muszę, że została ze mną na dłużej gdyż rzadko bywa aby jakakolwiek maseczka tak szybko podbiła moje serce pokazując mi tak spektakularne efekty. Zacznijmy o tego, że Bielenda proponuje nam fajny produkt z super składem. Obietnice są spore a ja bardzo często je filtruję gdyż obietnice a realia mocno potrafią się różnić;) Niacynamid niezmiennie pozostaje jednym z moich ulubionych składników aktywnych i z reguły zapewnia dobre efekty w miarę krótkim czasie. Maseczka od Bielendy jest dla mnie pewnym combo shotem zabiegowym kiedy moja skóra ma dość i jest przeciążona po całym dniu, zapchana albo podrażniona z wypryskami. Taki ciężki stan nie zdarza się często jednak w przypadkach beznadziejnych okazało się, że maseczka ta potrafi zrewitalizować moją cerę i podziałać na nią bardzo szybko. Maseczka jest wydajna. Potrafię użyć ją nawet 3 razy gdyż wystarczy bardzo cienka jej warstwa. To co bardzo mi się podoba to jej biały kolor i efekt zastygania na twarzy. W ten sposób jestem w stanie zaobserwować jak moja skóra absorbuje kosmetyk, wpija go a jego nadmiar zostaje na skórze i jest bardzo łatwy do zmycia/usunięcia. Działanie jest natychmiastowe a efekt normalizujący bardzo zadowalający. Po zmyciu maseczki okazuje się, że skóra jest miękka, nawilżona, rozpulchniona przy jednoczesnym efekcie napięcia. Ja po prostu czuję, że składniki aktywne zostały wchłonięte i dobrze wykorzystane. Najbardziej jednak lubię efekt następnego dnia kiedy skóra wygląda lepiej, stany zapalne są uspokojone i widocznie mniejsze. Polecam używać tej maseczki jako serum punktowe na stany zapalne lub wypryski! Dzięki jej białemu kolorowi jesteśmy w stanie zrobić precyzyjnego kleksa na niedoskonałość który zaschnie i ukoi skórę punktowo. Bardzo podoba mi się ten sposób wykorzystania kosmetyku mimo, że nie jest to sugerowane przez producenta.

Producent zapewnia, że maseczka ma między innymi regenerować skórę, rozjaśniać przebarwienia, nadawać świeży i zdrowy kolor, redukować zaczerwieniania i wygładzać skórę. Wszystko to jest prawdą, maseczka jest wspaniała, razem z serum z tej samej serii działa cuda! Miałam sporo przebarwień po niedoskonałościach i praktycznie ich nie widać. Maseczkę należy nałożyć na oczyszczoną skórę i po ok. 10 minutach zmyć, stosować 1-2 raz w tygodniu. Uwielbiam jej zapach, jej działanie i to, że dzięki niej mam chwilę relaksu. W promocji można dorwać ją za kilka złotych i to będą jedne z lepiej wydanych pieniędzy :)

Maseczka jest super. Ma przyjemny zapach, opakowanie starcza mi na jedną aplikację grubej warstwy produktu (pewnie starczyłoby i na dwie, gdyby się uparł). Ma odpowiednią konsystencję, nie spływa z twarzy. Pielęgnuje, nawilża, odżywia. Reguluje wydzielanie sebum, matowi skórę. Buzia po jej regularnym używaniu wygląda lepiej, zdrowiej, mam wrażenie, że mniej widać rozszerzone pory i mniej pojawia się nowych wypryskow. Nie uczula, nie podrażnia. Dostępna jest również w innych wersjach. Polecam bardzo, zostanie ze mną na dłużej.

Maseczka w saszetce. Konsystencja kremowa o ładnym zapachu. Dobrze się ją nakłada. Maseczka w większości się wchłania. Resztę zmyłam. Skóra po wygląda bardzo dobrze. Wypryski na drugi dzień były o wiele mniejsze. Pory zmniejszone. Zaczerwienienia znikome. Był to dla mnie szok, że maska po jednym użyciu dała takie efekty. Na pewno do niej jeszcze wrócę. Saszetka na jedno użycie. Nie uczula.

Maseczkę kupiłam w Rossmanie, na promocji, za przysłowiowe grosze, bo coś w okolicach 3 zł. Po polecajkach w internecie i dużej ilości dobrych opinii stwierdziłam, że muszę wypróbować! Moja cera jest wrażliwa, naczynkowa, z miejscowymi niedoskonałościami. Mam mocno widoczne pory. Wymaga nawilżenia. Maseczka jest zapakowana w małą saszetkę, idealnie na pewno sprawdzi się na podróż. Dobrze się je otwiera i łatwo wydobywa produkt ze środka. Można w całości wycisnąć. Produktu wewnątrz jest dość sporo, można się też pokusić o podzielenie sobie produktu na dwa użycia. Maseczka jest o typowej konsystencji kremowej, po nałożeniu na twarz dobrze się jej trzyma, nic nie spływa, ale też nie zastyga. Można z nią wykonywać różne podstawowe czynności w domu. Raczej w niczym nie przeszkadza. Jeżeli chodzi o formułę, to jest wzbogacona w molekuły niacynamidu, alfa arbutynę oraz glukonolakton. Całość ma zapewnić przywrócenie równowagi cerze z niedoskonałościami. Co do działania, to maseczkę nałożyłam na wieczór po dokładnym oczyszczeniu twarzy.. Jeżeli chodzi o działanie, to maseczka u mnie dała fajny efekt nawilżenia, przez co cera została lekko rozjaśniona i wyrównany został jej koloryt. Wszelkie wypryski, które akurat miałam na twarzy zostały zdecydowanie wyciszone i to też spowodowało ich szybsze gojenie. Dla mnie jest to po prostu klasyczna maseczka, która świetnie łagodzi wszelkie wykwity, taki must have, jeśli szybko chcemy uratować swoją cerę. Fajnie na pewno też sprawdzi się przed większymi wyjściami. Zaznaczę, że jestem posiadaczką cery wrażliwej, a ta maseczka jest delikatna w swoim działaniu, nie piecze, nie ma uczucia ściągnięcia, nic nie swędzi i brak jakiś wyprysków na drugi dzień. Łatwo też się ją zmywa, bo konsystencja jest kremowa. Nie miałam żadnego problemu. Polecam jeśli szukacie czegoś szybkiego i skutecznego na wypryski! :)

Maseczkę kupiłam na wyprzedaży w drogeri Hebe. Jako osoba ze skórą skłonną do niedoskonałości zawsze patrzę na kosmetyki, które są jej przeznaczone. Maseczka ma ładny, borówkowy odcień. Jej konsystencja przypomina krem, ale nie jest za gęsta. Bardzo dobrze się rozprowadza. Jedno opakowanie starczy na dwa użycia, co jest dla mnie dużym plusem. W składzie maseczki znajduje się niacynamid, co bardzo cenię, gdyż reguluje on wydzielanie sebum i zapewnia skórze zdrowy wygląd. Strzałę w dziesiątkę, jest dla mnie obecność alfa-arbutyny, która rozjaśnia drobne plamy i przebarwienia. Ja takie przebarwienia po trądziku mam i dzięki tej maseczce delikatnie przygasły. Maseczkę trzyma się na twarzy przez 10 min, w tym czasie czuć delikatne mrowienie na skórze. Mam dość wrażliwą skórę, ale ten produkt mnie nie podrażnił. Po użyciu jego moja skóra stała się bafziej matowa, a przebarwienia mniej widoczne, dodatkowo była miększa w dotyku.

Totalne utrapienie ostatnio z moja cera. Jest bardziej kapryśna niż ja. Niedawno bardzo wysuszona a teraz dodatkowo wysyp niedoskonałości. Mimo iż jestem po 30 tce to czuje się jakbym była nastolatka. Zawsze w takiej sytuacji ratuje się maseczkami i kosmetykami punktowymi. Maseczka Bielendy z niacynamidem to kolejna maseczka która wypróbowałam z serii Skin Clinic Professional. Maseczka zamknięta jest w saszetce o pojemności 8 ml o minimalistycznej szacie graficznej w kolorze biało- fioletowym. W składzie znajdziemy Niacynamid , alfę arbutynę i glukonolakton. Konsystencja gęsta, kremowa o jasnofioletowym kolorze. Maseczkę nałożyłam po oczyszczeniu twarzy i zostawiłam na 10min. Maseczkę łatwo się zmywa. Po zmyciu maseczki cera jest ładnie zmatowiona. Wszelkie niedoskonałości zostały wyciszone. Cera jest ładnie oczyszczona a pory delikatnie zwężone. Ogólnie maseczka uspokaja cerę zmęczona niedoskonałości i co najważniejsze zmniejsza wydzielanie sebum. Jest fajnym podkładem pod serum na niedoskonałości.

Maseczka starcza na 2 użycia. Ma gęstą konsystencję i trochę ciężko się ją równomiernie rozprowadza. Delikatnie pachnie. Pozytywnie mnie zaskoczyła, ukoiła niedoskonałości, lekko nawilżyła. Na drugi dzień moja cera wyglądała lepiej, makijaż łatwiej się aplikował.

Produkt zakupiłam w drogerii, ponieważ poszukiwałam szybkiego rozwiązania na walkę z ostatnio pojawiającymi się podskórnymi niedoskonałościami. Nie liczyłam na cuda, ale maseczka miło mnie zaskoczyła. Saszetka starczyła mi na 2 użycia. Ma gęsta konsystencje , szybko zasycha na skórze. Trzymałam ja według zaleceń producenta 10 minut, po czym zmylam wodą. Cera po użyciu była wygładzona. Następnego dnia rano zobaczyłam efekty - niedoskonałości nie były już bolesne i podskórne, wyblakly i stały się prawie niewidoczne. Napewno jeszcze nie raz sięgnę po ten produkt i zainteresuje się innymi kosmetykami z tej serii.

Maseczka Bielenda, Skin Clinic z niacynamidem jest zamknięta w saszetce, która wystarcza na 2 użycia. Produkt ma białą, kremową konsystencję, a zapach jest typowo kosmetyczny. Podoba mi się, że produkt jest łatwy i szybki w użyciu. Maseczka łatwo rozprowadza się na skórze i bez problemu zmywa! Po opłukaniu twarzy wodą, na skórze nie jest wyczuwalna żadna powłoka. Produkt wystarczy trzymać na skórze 10 minut, zatem jest to ekspresowa kuracja :) Maseczka daje efekt zmatowienia i wygładzenia skóry. Sprawia, że cera wygląda świeżo. Niestety- u mnie powoduje delikatne pieczenie w niektórych miejscach. Mimo to nie zauważyłam po stosowaniu tego produktu podrażnień. Myślę, że chętnie sięgnę jeszcze zarówno po tę konkretną maseczkę jak i inne z serii Skin Clinic od Bielendy.

Kolejna fajna maseczka od Bielendy, tym razem bardziej oczyszczająca. Maseczka ma konsystencję pasty, łatwo się rozprowadza na twarzy, a jedno opakowanie wystarcza na dwa użycia. Maseczka jest dosyć mocno oczyszczająca, dlatego sprawdzi się przede wszystkim cerom tłustym, z problemem trądziku, wypryskami, zaskórnikami i przebarwieniami. Dla mojej mieszanej cery była nieco zbyt mocna, w niektórych miejscach za bardzo wysuszająca. Skład maseczki jest nastawiony na regulację produkcji sebum oraz rozjaśnianie przebarwień. Przy jednorazowym użyciu można oczekiwać delikatnego zmatowienia i rozświetlenia skóry, wyrównania jej kolorytu, ale w przypadku mocniejszych przebarwień lepiej kupić serum i używać go regularnie. Maseczka na pewno sprawdzi się w kryzysowych sytuacjach i przed jakimś wyjściem. O wiele wygodniej byłoby jednak, gdyby znajdowała się w większym opakowaniu.