Niuqi Maska na tkaninie odżywienie `Król Lemur` 

Bardzo podrażnia. Musiałam zdjąć bo szczypie od razu po założeniu, wytrzymałam pięć minut i miałam całą czerwoną twarz. A szkoda bo bardzo lubię lemury:(

Niestety u mnie od razu po nałożeniu było wyczuwalne pieczenie. Z początku nie było intensywne ale po 4minutach na tyle się nasiliło że ściągnęłam płachtę. Skóra była zaczerwieniona. Dla mojej skóry wrażliwej słaby produkt

Kolejna maska w płachcie od Niuqi za mną, kupiłam ze względu na opis i obietnice o ożywieniu i składzie. Typowa szata graficzna opakowania charakterystyczna dla produktów marki Niuqi dostępnych w sieci dyskontów Biedronka w super cenie zwłaszcza podczas trwania licznych promocji. Wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu zostały podane na opakowaniu. Płachta z kolorowym nadrukiem pyszczka tytułowego Króla Lemura jest zabawna, materiał jest dość sztywny , otwory na oczy dość małe, boczne nacięcia na brodzie pozwalają dostosować się do raczej drobnej twarzy, u mnie wszystko sprawdziło się całkiem nieźle. Płachta Z łatwością się rozkłada, ułożona na twarzy potrafi się odklejać/odchodzić z boków oraz z brody. Esencji jest sporo i nieco spływa z materiału. Rekomendowany czas trwania aplikacji przez producenta to 10 minut więc cały zabieg przebiega szybko, efekt końcowy mimo mnie zaskoczył. Twarz była gładka, promienna, wyglądała na wypoczętą i zadbaną. Marka posiada w asortymencie lepsze warianty mimo wszystko i tak jestem zadowolona pomimo kiepskiego zapachu esencji i kapania. Warto wypróbować choć raz i samemu ocenić, cena oraz wesoły nadruk zachęca do zakupu.

Gdy tylko jestem w Biedronce robiąc regularne zakupy, do mojego koszyka muszą zawędrować produkty kosmetyczne z których stosowania zazwyczaj jestem zadowolona a w przypadku tej maseczki nie mogło być inaczej bo to sama przyjemność oraz zabawny sposób i umilenie naszej codziennej pielęgnacji,w tym przypadku skóry naszej twarzy.Maseczki te są w wielu wariantach ale cena nie ulega zmianie bo nadal jest niewysoka jak za tak przyjemny zabieg który aby uzyskać pożądane rezultaty jednak należy powtarzać wiele razy bo substancje łagodzące oraz nawilżające w niej zawarte wspaniale wzbogacają cerę ale moja jest bardzo wrażliwa ale też bywa odwodniona więc ekspresowo wchłania każdą ilość płynów zawartych w takich maskach co dobrze wpływa na kondycję mojej skóry i jej promienny wygląd, skład bogaty o cenne wyciągi oraz ekstrakty naturalne oraz b panthenol sprawia że cera jest odżywiona i delikatna w dotyku więc można po jej zastosowaniu uzyskać wyłącznie pozytywne efekty dlatego mogę ją polecić jak i pozostałe warianty.

Maseczka jest za foliowania , łatwo się ją rozrywa. Mam dużą twarz,więc maseczka nie przylegała do niej . Musiałam ją cały czas poprawiać. Nie zsuwała się ale tworzyła cały czas jakby załamania . możliwe przez to,ze byłam cały czas w ruchu. Płachta jest trwała, nie rwąca. Nasączona dość zelem ,po upływie czasu można wmasować nadmiar w skórę. Po zastosowaniu płachty twarz jest naprężona, kolor jednolity ,skóra jest odprężona i odżywiona. Na pewno powrócę po następne.

Nigdy dotąd ta marka nie zwróciła na siebie mojej uwagi. Jednak ostatnio miałam chwilę samotności w Biedrze, i nie chcąc za szybko wracać do domu, kręciłam się bez celu między półkami. Trochę byłam nieufna tej masce, ale w końcu wzięłam. Mam cerę mieszaną, odwodnioną oraz wrażliwą. Opakowanie nie różni się niczym od tego typu produktów, co nie jest oczywiście złe. To plastikowa saszetka z naciętym miejscem, w którym można ją otworzyć. Napisy z tyłu bardzo czytelne, a grafika przedstawia uroczego lemura. W środku znajduje się jedna maska w płachcie, oczywiście do jednorazowego użytku. Na płachcie wydrukowany jest oczywiście tytułowy król lemur. Dość zabawne urozmaicenie codziennej pielęgnacji. Jest dość cienka, ale trwała, spokojnie da się ją nałożyć bez rozerwania tkaniny. Jest bardzo dobrze nasączona esencją. Esencja jest dość rzadka, wyciskając resztki z opakowania bardzo spływała i uciekała mi przez palce. Płachta ma dość małe otwory na oczy, u mnie to jeszcze przeszło, ale myślę, że dla większości osób będą za małe. Jest dość sporo nacięć, dzięki którym maska trochę lepiej dopasowuje się do kształtu twarzy. Niestety płachta nie chce przylegać do skóry. Ciągle ją wygładzałam i dociskałam, niestety konieczne jest leżenie plackiem, bo w pozycji pionowej ciągle mi się zsuwała. Jak dla mnie zapach jest niefajny. Wyczuwam cytrusy, w teorii brzmi to okej, ale w praktyce kojarzy mi się po prostu ze środkiem czyszczącym. Czułam go cały czas podczas aplikacji, na szczęście po zdjęciu płachty i wchłonięciu esencji przestał mnie drażnić. Dostępność wiadoma, czyli Biedronka. Kosztowała mnie jedne 4,99 zł. Producent rekomenduje nałożenie płachty na uprzednio oczyszczoną oraz osuszoną skórę, pozostawienie jej na 10 minut, a po tym czasie wklepanie pozostałości esencji. Dokładnie tak zrobiłam. I jakoś trudno było mi się doszukać spektakularnych efektów. Na pewno jakiegoś rozjaśnienia przebarwień, czy regeneracji nie zauważyłam. Delikatnie nawilża, odżywia i wygładza. Niestety oblepia, miałam wrażenie ściągniętej skóry. Obeszło się bez nakładania dodatkowej pielęgnacji, ale lekki dyskomfort był wyczuwalny. Plusem, że nie zapchała mnie, nie szczypała twarzy ani oczu. Efekty były marne i krótkotrwałe i mówiąc szczerze, nawet jak za tę cenę, nie jest warta zachodu.

Stosowałam inne maseczki tej serii i byłam nimi zachwycona ale Król Lemur średnio przypadł mi do gustu. Zacznę od tego że płachta jest bardzo dobrze wykonana , idealnie wpasowuje się i trzyma skóry twarzy , nie spada i nie ślizga się , jest bardzo mocno nasączona i ma fajną i przyjemną grafikę lemura. Po ściągnięciu maseczki skóra jest faktycznie nawilżona , wygładzona i się mieni ale niestety na skórze pozostaje lepka i klejąca się warstwa oraz uczucie ściągania skóry kolejnym dużym minusem jest to że po około 7 minutach od nałożenia maseczki zaczęłam czuć delikatne pieczenie które narastało dopóki nie ściąglam płachty , po ściągnięciu maseczki moja skóra była bardzo zaczerwieniona nie jakoś bardzo długo no ale jednak . Produkt ma bardzo intensywny , lekko chemiczny zapach ale nie jest on jakoś bardzo drażniący . Cena maseczki jest bardzo niska a produkt łatwo dostępny .

Maseczkę kupiłam zachęcona obietnicą działania regenerującego oraz obecnością betainy i d-pantenolu, substancji zwiastujących co najmniej przyzwoity rezultat. Mając świadomość niewysokiej ceny, nie spodziewałam się po niej spektakularnego efektu, choć pewne nadzieje w niej pokładałam, szczególnie że często tanie maseczki potrafią zaskoczyć znakomitym działaniem. Niestety nie tym razem. Maseczka ma przyjazną dla oka szatę graficzną i mocno wyczuwalny zapach z kategorii drogeryjnych kompozycji. Z jednej strony kojarzy mi się ze słodyczą, a z drugiej z lawendą (choć mogłam zasugerować się fioletowym kolorem opakowania). Płachta jest bardzo obficie zanurzona w esencji i pewnie dzięki temu mimo sztywniejszego materiału bardzo dobrze przylega do skóry (mogłam się nawet schylić, a mimo to maseczka ani drgnęła). Niestety, o ile ogólna przyczepność nie budzi moich zastrzeżeń, o tyle kształt maseczki pozostawia wiele do życzenia. Rozumiem, że trudno dopasować płachtę przy wielu twarzach, jednak jeśli producent przewiduje znaczny nadmiar płachty na czoło (naprawdę znaczny), to podobny zapas powinien przewidzieć choćby np. na boki twarzy. Wystarczą pełniejsze policzki lub okrągła buzia i o pokryciu całej powierzchni wszerz można zapomnieć (tak więc król Lemur nie mógłby skorzystać z maseczki, na opakowaniu której się pojawia). Co więcej, ewidentnie coś poszło nie tak w dolnej części płachty: kompletnie niepotrzebne wycięcia, dziwny nieregularny układ. Mimo wielu prób ostatecznie nie udało mi się w pełni dopasować maseczki do skóry. Maseczkę trzymałam na twarzy regulaminowy czas i niestety pod koniec zaczęłam czuć nieprzyjemne szczypanie. W tym momencie zbliżał się już czas zdjęcia maseczki, więc ją po prostu zdjęłam (nie chciałam testować wytrzymałości uwrażliwionej skóry). Jednak nawet gdyby go nie było, i tak podziękowałabym jej za współpracę, ponieważ wspomniany dyskomfort się nasilał, a to przy maseczce ze składnikami o działaniu kojącym nie powinno mieć miejsca. Maseczka pozostawiła na mojej twarzy gęstą, żelową i lepiącą się powłokę. Miałam poczucie, że tylko osiada na skórze, tworząc złudzenie działania, więc po czasie przemyłam twarz wodą i faktycznie pod spodem zobaczyłam skórę nieodżywioną i niezregenerowaną. Być może delikatnie nawilżoną, jednak był to efekt na tyle subtelny i krótkotrwały, że wręcz niesmaczny w kontekście "maseczki", a więc produktu mającego mieć zintensyfikowane działanie. Podsumowując: maseczka Niuqi zupełnie nie spełniła moich oczekiwań. Kojarzy mi się z gadżetami dołączanymi dawniej do czasopism dla nastolatek. Miały one zapewnić zabawę i pozwolić poeksperymentować młodym osobom, i o ile w tej roli mogą się sprawdzić, to o faktycznym działaniu pielęgnacyjnym (nawet w wymiarze domowym) według mnie nie ma tu mowy.

Opakowanie zachęca do zakupu, tym bardziej, że to wersja lemur. Po otwarciu czuć bardzo przyjemny zapach. Płachta z nadrukiem pyszczka lemura, łatwo się rozkłada, ale niestety jest dość sztywna. Kiepsko przylega do twarzy. Coś jest nie tak z wycięciem w okolicy brody. Po zdjęciu zostaje serum na skórze, która nawet po jego wklepaniu jest lepka. Może faktycznie jest nawilżona, ale raczej nic więcej tutaj się nie wydarzyło.

✔️Maseczka znajduje się w ładnym opakowaniu, którego szata graficzna przedstawia lemura, z boku po dwóch stronach są nacięcia co bez żadnego problemu można rozerwać. ✔️Odrazu po wyciągnięciu z opakowania płachty jest ona bardzo mięciutka, idealnie dopasowuje się do twarzy i bardzo dobrze są wycięte utwory. Przy nałożeniu maseczki na twarz wcale nie odstawała ani nie zsuwała się. Płachta jest po prostu świetnie nasączona, co resztę można wklepać w szyje i dekolt. ✔️Po zdjęciu maseczki jaki zauważyłam WFEKT to jedynie nawilżenie i twarz pięknie promienna jest. Podsumowując, maseczka została kupiona za jakieś 5 zł ale na promocji czasami można kupić taniej, jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła ale jednak pl

Maseczkę kupiłam w Biedronce. Maseczka charakteryzuje się bardzo ładna szatą graficzną. Po otwarciu czuć bardzo przyjemny zapach - bardziej intensywny niż delikatny. Płachta średniej grubości, bardzo dobrze nasączona esencją. Dobrze przylega do skóry, nie przesuwa się ani nie spływa . Mogła być szersza - nie pokrywa mojej całej twarzy. Po zastosowaniu cera zdecydowanie wygładzona, odrobinę nawilżona i wyrównany koloryt. Nie podrażnia skóry. Efekt niestety krótkotrwały po 2 h nie widać zastosowania maseczki.

Używałam już chyba wszystkich masek Niuqi i gdy zobaczyłam egzemplarz, który gdzieś mi umknął musiałam go mieć ! Maski Niuqi są całkiem fajne, niedrogie i przyjemne w stosowaniu. Mam swoich ulubieńców, ale są też takie do których z pewnością już nigdy nie wrócę. Czy 'Król Lemur' zapewnia królewskie odżywienie ? Jak dla mnie maska leży gdzieś po środku, nie jest jakoś mega zła, ale szału nie ma, dlatego ode mnie leci dzisiaj trójczyna. ❤MOJA CERA Mam cerę mieszaną, przetłuszczającą się w strefie T, natomiast policzki i skrzydełka nosa są przesuszone. Pory są dosyć mocno rozszerzone, zwłaszcza w okolicach nosa , brody i między brwiami. Na policzkach mam widoczną siatkę naczyń krwionośnych. Niestety moją twarz zdobią blizny, których na własne życzenie narobiłam sobie w okresie dojrzewania. Jestem lekko przed trzydziestką, więc w pielęgnacji swojej twarzy stawiam na odżywienie i nawilżenie. Niestety wiele, wiele lat zaniedbywałam ochronę przeciwsłoneczną, co skutkuje pierwszymi drobnymi zmarszczkami w kącikach oczu. ❤OPAKOWANIE Bardzo typowe dla Niuqi! Saszeta z nacięciami po obu stronach, na odwrocie ma wszystkie niezbędne informacje o kosmetyku. Szata graficzna to dominujące odcienie fioletu i bajkowy wizerunek lemura. ❤PŁACHTA Niestety jestem rozczarowana płachą od Niuqi! Pierwsze maski tej marki były wprost fenomenalne jeśli chodzi o płachty, a im nowsze egzemplarze ... tym gorzej! Płachta jest zdecydowanie za twarda, nie chce dopasować się do twarzy. Po kilku minutach od założenia maska zaczyna odstawać. Plus za masę wcięć, nacięć, wycięć... które mimo wszystko przegrywają z brakiem elastyczności. Maska jest bardzo dobrze nasączona esencją, jest jej na tyle dużo, że można ją wykorzystać jako serum na twarz, albo dokładać ją na płachtę. Nadruk lemurkowej mordki jest całkiem uroczy, ale nie będzie miał wpływu na moją ocenę ostateczną. W składzie znajdziemy betainę, która ma ogromne znaczenie jeśli chodzi o nawilżenie cery, producent wspomina że betaina redukuje niewielkie przebarwienia o czym wcześniej nie słyszałam. Pantenol ma właściwości regenerujące. ❤OBIETNICE PRODUCENTA I MOJE ODCZUCIA Producent dedykuje tę maskę każdej cerze, a zwłaszcza tym suchym i odwodnionym i obiecuje odżywienie cery. Jak to wyglądało w moim przypadku ? Maskę nanosiłam na umytą twarz i chodziłam z nią ok. 20 minut. Czy efekty mnie zadowalają ? Raczej niekoniecznie ! Widzę odżywienie i nawilżenie ale jest ono mega, mega delikatne i jak dla mnie w ogóle niezadowalające. Maska będzie dobra aby podtrzymać efekt odżywienia, ale nie odratuje wymęczonej i przesuszonej cery. Nie żałuję, że ją miałam, bo jestem bogatsza o nowe doświadczenie i kolejną recenzję. Maska nie zauroczyła mnie na tyle, abym zdecydowała się na kolejny egzemplarz.

Maska ma przyciągające wzrok, fioletowe opakowanie z motywem lemura. Według producenta idealna do cery suchej i odwodnionej, czyli takiej jak moja, więc wzięłam. Saszetka skrywa nasączoną płachtę z nadrukiem tytułowego zwierzęcia, poza chwilowym fun'em z zabawnego wyglądu - maska nie przyniosła żadnych pozytywnych wrażeń. Oczekiwania: Ukojenie i dobre nawilżenie skóry bez podrażnień i uczuleń. Ja: Mam cerę suchą i odwodnioną, wrażliwą i skłonną do podrażnień. Płachta sama w sobie dosyć spora, niby miękka, ale lekko sztywnawa. Nie udało mi się dopasować maski, aby nie było żadnych zagnieceń materiału. W połowie czasu maska zaczęła sama odchodzić mi od brody i nie chciała się przykleić ponownie. Producent zaleca trzymanie maski przez 10 min, ja trzymałam niecałe 20, gdyż tkanina była jeszcze wilgotna. Podczas tego czasu nie odczułam żadnych skutków ubocznych, ale po zdjęciu płachty się zaczęło. Nie jestem ani trochę zadowolona z efektu, chwila moment z 3 minuty cała esencja się wchłonęła zostawiając suchą twarz domagającą się nawilżenia. Następnie skóra zaczęła mnie strasznie i długotrwale swędzieć. Zmarnowany czas i pieniądze.

Zacznę od tego że uwielbiam maski tej marki bo nie dość że robią coś niesamowitego z moją twarzą to i w jedną sekundę przemieniają mnie w słodkie zwierzątka. Będąc na zakupach w hipermarkecie Biedronka postanowiłam tym razem zostać lemurem ;p i wsadziłam maskę do koszyka. Moja skóra jest sucha pozbawiona blasku potrzebuje sporej dawki nawilżenia. Maska zamknięta jest w foliowym opakowaniu w kolorze jasno fioletowym z ciemniejszymi fioletowymi akcenami oraz z rysunkiem slodkiego szarego lemurem o pomarańczowych oczkach . Napisy na opakowaniu w kolorze czarnym oraz białym . Napisy czytelne szczegółowe w języku polskim. Wewnątrz opakowania znajduje się złożona maska e kształcie i o wyglądzie identycznego lemura jak na zewnętrznej części opakowania. Maskra dobrze przylega do twarzy a otwory idelanie się dopasowują i dzięki czemu zmieniany się w zwierzątko. Maska jest wykonana z średniej grubości materiału. Maskara jest dobrze nasączona. Maskę nanoszę na oczyszczoną twarz i trzymam ja ok 20 minut. Twarz po masce jest nawilżona I odżywiona. Uwielbiam zapach tej maski jest taki delikatny . Maska dogłębnie odżywia skórę pozostawiając ją ujędrniona I widocznie nawilżona. Maska nie wywołuje reakcji alergicznej ani podrażnień skóry. Polecam