Bielenda Skin Love, Różowy krem pod oczy 

Krem dostalam od koleżanki. Długo czekał w kolejce aż się doczekał. Jest to swietny krem pod oczy. Konsystencja jest srednio gęstą w kierunku lekkiej. Doskonale się wchlania i pozostawia skórę gładką jak aksamit. Bardzo dobrze nawilża i koi skorę, niweluje cienie pod oczami i poprawia wygląd. Świetny również pod makijaż. Idealnie wszystko na nim wyglada w okolicy oka przez caly dzień. Co zwraca też uwagę to śliczny zapach jakby malinowy, slodki....podobnie jak guma mamba. :) Ooakowanie towygodna tubka z cienką końcówką. A to zapakowano w kartonik.

Różowy Krem pod oczy posiada gęsta konsystencję o subtelnym zapachu kwiatów. Krem stosuję zgodnie z zaleceniami producenta rano i wieczorem i ku mojemu zaskoczeniu przynosi on fantastyczne efekty. Skóra jest nawilżona, napięta, zauważyłam też znacznie zmniejszenie widoczności cieni po oczami oraz opuchlizny, co jest problematyczne u mnie zazwyczaj rano. Krem wchłania się przyzwoicie szybko, zaraz po nałożeniu zostawia delikatną lepką powłokę, lecz po chwili wchłania się całkowicie. Dobrze łączy się z innymi produktami codziennej pielęgnacji.

Przyznam się bez bicia, że kupiłam ten kremik tylko i wyłącznie, bo spodobało mi się jego opakowanie, wiem nie mądre, ale jestem wzrokowcem:) Bielenda to marka mi znana, bardzo ją lubię, więc kupując wiedziałam, że się nie zwiodę. Kremik ma wegańską formułę, jest lekki, ma delikatny różowy kolor, pachnie (dla mnie to jedyny minus) zbyt słodko. Aplikacja kremu nie jest utrudniona, ale trzeba uważać, żeby nie wycisnąć go zbyt dużo. Pomimo swoich małych gabarytów jest wydajny, stosując go regularnie mi starczył na półtora miesiąca. Tak jak zapowiada producent, krem ma wygładzać okolicę oka, u mnie- wygładził. Nie mam się do czego przyczepić. Nawilżył też suchą okolicę pod okiem. Ja stosowałam go w wieczornej pielęgnacji, sprawdził się świetnie, mimo, że nie oszczędzam sobie wtedy na żadnym produkcie. Nie roluje się, szybko się wchłania, dla mnie super, bo nie lubię uczucia "mokrego" oka/ okolic oka. Kremik też ma dobrą cenę.

Od jakiegoś czasu stałam się fanką kremów pod oczy. Kiedyś mogły dla mnie nie istnieć ale odkąd pojawiły się pierwsze zmarszczki to wiem, że to nie przelewki i trzeba się wziąć za siebie :) Krem zamknięty jest w małej tubce w kolorach różu. Na opakowaniu znajdziemy informacje na temat sposobu jego używania oraz na co powinien zadziałać. Brakuje informacji o składzie. Całe opakowanie jest bardzo przyjemne dla oka. Konsystencja kremu jest lekka. Pachnie delikatnie ale słodkawo (ja akurat lubię takie nuty).Trzeba uważać przy wyciskaniu z tubki bo wychodzi go zdecydowanie za dużo więc musiałam nauczyć się go dozować żeby za wiele nie marnować:) krem jest bardzo wydajny bo zważywszy że smarujemy tylko okolice oczu to 15 ml to całkiem sporo. Działanie kremu jest nawilżające i wygładzające. Używając go regularnie czuje, że skóra jest wygladzona więc mogę powiedzieć, że działa. Zmarszczki całkiem nie zniknęły ale tutaj chyba potrzebne coś mocniejszego :) co jest dla mnie bardzo ważne to krem nie uczula i nie podrażnia smarowanego miejsca. Plus za wegańską formułę. Cena regularna jest do przyjęcia ale często widuję go w promocji w dyskontach to też na plus.