studenckich czasów wspomnień czar.
Żel do mycia twarzy to dla mnie produkt będący stałym elementem pielęgnacji. Przede wszystkim wieczornej, jako drugi etap oczyszczania, bo rankiem moją ulubioną forma jest pianka.
Co mnie podkusiło do zakupu (już jakiś czas temu zresztą) tego żelu ? Sentyment do marki i wielka do niej namiętność w czasach studenckich. To było moje odkrycie! Żele do twarzy, żele pod prysznic, żele do higieny intymnej z Białego Jelenia! Wszystko, wszystko, wszystko ! O ja, naiwna !
Dlaczego naiwna ? Bo ich składy bardziej chyba są adekwatne dla środków czystości niż produktów do pielęgnacji. Ale nie o tym. O żelu do mycia twarzy,
Zacznę od tego, co bardzo mi się podobało i ciągle podoba. Zapach. Charakterystyczny dla Białego Jelenia jeśli chodzi o serię z oczarem wirginijskim. Świetny. Świeży. Morsko- ziołowy. Syntetyczny oczywiście, ale bardzo udany.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o plusy.
Żel ma ultrajasnoniebieską barwę (podobnie inne produkty z serii) i ultrapłynną konsystencję. I tu o konsystencji kilka słów. To nieomal płyn. Można powiedzieć- lekko żelowy. Niestety ta forma nieco utrudnia użytkowanie, jeśli chodzi o jego przeznaczenie, a więc aplikację na twarz i jej umycie. Żel przelewa się przez palce i choć butelka posiada otwór dozujący, nieomal zawsze wylewa się do zdecydowanie za dużo.
Ma również kiepską wydajność. Mimo, że zazwyczaj, dozuje się go stosunkowo dużo, to i tak zawsze potrzeba `nieco więcej` i konieczna jest dolewka.
No i ten nieszczęsny skład. Mam cerę tłustą, w ostatnim czasie stosunkowo mało wrażliwą, ale i tak mnie nieco przeraża. Są tu komponenty, których zazwyczaj unikam (przynajmniej w produktach do twarzy!). SLES, Cocamide DEA, PEGi, alcohol, Tetrasodium EDTA. To mieszanka dość agresywna, nawet jeśli produkt ma swoje przeznaczenie dla cer tłustych. Zastanawia mnie tyko opis producenta: `dla cery ze skłonnością do alegrii`... Bo taki zestaw zdecydowanie nie powinien pojawić się w spisie kosmetyków dla osób ze skłonnością do alergii. Jest tu też Cocamidopropyl Betaine, co prawda detergent zakwalifikowany jako łagodniejszy, ale również mogący podrażniać.
Na plus: laktitol, ksylitol, kwas NDGA, alantoina i woda z oczaru. Taka przeplatanka chemikaliów z fajnymi naturalnymi składnikami.
Podoba mi się również sposób podania produktu, choć może nie sprawdza się perfekcyjnie w dozowaniu. To butelka, z zamknięciem typu `klik`. Nieco nietypowo, wśród tych wszystkich tubek i pompek.
Myślę, że do niego nie wrócę. No chyba, że skład zmieni się na lepsze, a mnie znów najdzie na sentymenty...
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie