Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja, Krem barierowy nawilżająco-ochronny SPF 50 

Dla mojej suchej i wrażliwej cery to bardzo fajny SPF. Konsystencja produktu jest zwarta, ale bardzo lekka, za co bardzo polubiłam go od pierwszego użycia, ponieważ nie ma dla mnie nic gorszego od topornie rozkładającego się filtra, który muszę wręcz rozcierać i uwrażliwiać bardziej moją już i tak wrażliwą skórę twarzy. Dużo naczytałam się o nim, że ciężko się rozprowadza co było dla mnie szokiem, gdy nałożyłam go po raz pierwszy, bo sunie po cerze lekko jak masełko zarówno na cerze z samym tonikiem jak i dodatkowym serum. Nie roluje się u mnie na żadnym kosmetyku, a też czytałam kilka opinii, że ma tendencję do tego, na szczęście nie wystąpiło to u mnie nigdy. Jest dobry dla okolic oczu, bo nie szczypie, nie piecze, nie podrażnia. Co do wykończenie to jest świetliste i tutaj moja ocena jest taka, że lubię go bardzo pod makijaż, bo dodaje świeżości, promienności i makijaż wygląda lekko. Natomiast w lato do noszenia solo bez makijażu nie czy też teraz wiosną nie bardzo podoba mi się ta poświata, która wygląda na mokrą i to jest ok, ale z czasem prezentuje się nieco...tłusto, a nie jest to wina cery, bo nie mam problemu z nadprodukcją sebum. Ogólnie jest on treściwy, ja biorę go mnie niż "zalecana dawka SPF" zawsze dostosowuję ilość do treściwości, gdybym każdy miała nakładać zgodnie z wytycznymi to nie nosiłabym ich wcale, bo nie zdzierżyłabym topienia się skóry w filtrach. I z obserwacji kilkuletniej wynika, że intuicyjne dawkowanie też działa, nie opala mi się twarz, nie przybywa zmarszczek ani starości skórze. :) Dodatkowo krem oprócz ochrony jest fajnie pielęgnujący, otulający, nawet sądzę, że ma odżywcze działanie, a nie zawsze przy filtrach oprócz super ochrony dostajemy pielęgnację mimo obietnic producenta. Pojemność jest mała jak na SPF do twarzy, bo 30ml, ale dla mnie jest wydajny i dorwałam do w Rossmanie za 16zł z groszem, więc dostając go na promocjach można mu wybaczyć tę pojemność.

Kremy z SPF stosuję przez cały rok i chętnie sprawdzam produkty, których wcześniej nie miałam okazji poznać. Tak było z tym kremem od Bielendy. Nie jest to może zły produkt, ale też nie do końca mnie zachwycił. Opakowanie ma formę tubki z cienką końcówką. Ogólnie nie jest złe, ale tubka musi leżeć na półce, bo na cienkiej nakrętce nie można jej postawić. Plusem dla mnie jest wysoki SPF. Sam krem jest gęsty. Wchłania się powoli, no i zdarza się, że bieli, szczególnie kiedy nałoży się go nieco za dużo. A także w okolicach brwi i w załamaniach skóry. Po nałożeniu trzeba się dobrze przyjrzeć w lusterku, by rozetrzeć ewentualny nadmiar. Nadaje się pod makijaż. Jeśli dobrze się wchłonie nie roluje się przy nakładaniu fluidu. Niezbyt podoba mi się też zapach. Jest on dość specyficzny, ma w sobie coś drażniącego (przynajmniej mnie to drażni), ale całe szczęście owa drażniąca nuta szybko się ulatnia. Ogólnie to nie jest może zły, ale mi nie podszedł.

Krem nie jest zły w stosowaniu, ale znam lepsze . SPF można kupić za ok 30 zł. Z całej serii to go i emulsje przetestowałam. Zalety: - wysoka ochrona. - cena . - formuła ( jest lekka) Wady : - rolowanie się ( roluje się u mnie jak opętany) - kleistość - potrafię mieć przez niego czerwona twarz. - nie nadaje się pod makijaż. Podsumowanie: - jeśli ktoś szuka taniego spf 50 to może spróbować z nim ,ale ja znam lepsze i ten to lekki nie wypał.

Zdziwiłam się, że ten krem ma takie raczej mieszane opinie wśród innych recenzentem. Ja jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona, jeden z fajniejszych kremów, jakie ostatnio używałam. Opakowanie nie jest zbyt wygodne (nie da go się postawić nigdzie), ale za to wąska końcówka pozwala na naprawdę wydobycie takiej ilości produktu, aby było to wydajne, nie ma szans, że wleci na za dużo. Do tego jak tak w sumie pomyślę, to jest to bardzo higieniczny sposób podania kremu, bo nie maczamy palcy w kilkunastukrotnie otwieranym pojemniku. Sama formuła kremu bardzo fajna, taka bardziej kremowa, zbita. W moim przypadku szybko się wchłania i "zasycha", dając efekt matowe skóry. Sprawdza się też z makijażem, podkłady na nim nie ważą się mi. Zapach jest w porządku, bo jest po prostu bardzo delikatny, wręcz niewyczuwalny, nienachalny.

Mimo tylu negatywnych opinii u mnie sprawdza się dobrze, ale ja mam cerę suchą. Faktycznie jest bardzo gęsty, ale nie zauważyłam trudności w rozprowadzaniu. Bieli to też fakt, ale wystarczy dać mu chwilę żeby dobrze się wchłonął i ten efekt zanika. Na twarzy jest treściwy, zostawia lepką warstwę, ale akurat ja, jako posiadaczka cery suchej, lubię ten efekt. Jedyne co mi przeszkadza to to, że faktycznie ciężko pozbyć się białej warstwy kremu z brwi, ale nie jest to niemożliwe. Makijaż trzyma mi się na nim bardzo dobrze. Nie zauważyłam aby kolidował z jakimkolwiek podkładem z mojej kolekcji. Nie podrażnia, nie zapycha, ma lekko wyczuwalny, chemiczny zapach, ale szybko się ulatnia. Na rynku istnieje wiele lepszych kremów z spf 50, ale jeżeli ktoś ma cerę suchą, a krem akurat będzie na jakiejś fajnej promocji za "grosze" to polecam przetestować na sobie :)

Kupując serum z tej serii zaopatrzyłam się również w ten krem. Przypadł mi do gustu. Ładne opakowanie. Ma specyficzny ale bardzo delikatny zapach. Konsystencja jest dosyć gęsta i ciężko się go rozprowadza ale lubię go. Po nałożeniu trzeba dłuższą chwilę odczekać żeby się wchłonął. U mnie pod makijaż sprawdza się świetnie i daje mojej bardzo suchej skórze odpowiednie nawilżenie. Cena też jest okej. Używam go dopiero ponad miesiąc ale wiem, że zostanie ze mną na dłużej. Uważam, że produkt jest mało wydajny bo przez jego konsystencję trzeba nałożyć go więcej.

Miałam nadzieję, że Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja okaże się świetnym kremem ochronnym na dzień, jednak niestety moje doświadczenie z tym produktem było rozczarowujące. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to jego ciężka konsystencja. Krem jest dość gęsty, przez co trudno go równomiernie rozprowadzić na skórze. Zostawia tłusty film, który nie wchłania się szybko, co sprawia, że czułam się niekomfortowo, zwłaszcza w ciągu dnia. Drugą wadą jest biały nalot, który pozostaje na skórze po aplikacji. Niestety, nawet po dokładnym wklepaniu kremu, skóra wygląda na lekko białawą, co nie wygląda estetycznie, zwłaszcza gdy próbujesz nałożyć makijaż na ten produkt. Choć ochrona SPF 50 jest na pewno dużym plusem, niestety inne wady tego kremu sprawiają, że nie mogę go polecić do codziennego użytku, zwłaszcza jeśli zależy Ci na wygodzie aplikacji i ładnym wykończeniu. Dla mnie Bielenda Hydro Lipidium to produkt, który spełnia swoje zadanie ochrony przed słońcem, ale jest zbyt ciężki i bielący, by cieszyć się jego regularnym stosowaniem.

Kupiłam ten spf zachęcona obietnicami producenta, składem oraz wysoką ochrona przeciwsłoneczna. Krem ma dość zbita konsystencję, rozprowadza się nierównomiernie na twarzy tworzy smugi i co najważniejsze bieli. Trzeba dość długo czekać aż kosmetyk choć trochę się wchłonie, jednak krem pozostawia świecąca lekko tlustawą warstwę na twarzy. Potrafi wchodzić w zmarszczki i rozszerzone pory, co wygląda bardzo nieestetycznie. Trudno wykonać na nim makijaż, krem bb jakby odkleja się od niego i roluje. Efekt bielenia bardzo wyraźnie widać na linii brwi i włosów, nie da się tego rozetrzeć. Producent obiecuje odbudowę bariery hydrolipidową, no cóż w moim odczuciu ten spf nie przyczynił się do poprawy stanu skóry. Trudno jest go używać stosując wielowarstwowa pielęgnację. Na plus to, że rzeczywiście chroni przed UV oraz że nie szczypie i nie podrażnia oczu. Nie da się go replikować w ciągu dnia. Wydajność średnia, zużyłam opakowanie w miesiąc. Cena około 35 zł. Zdecydowanie nie kupię go ponownie.

Krem spełnia swoją funkcję wysokiej ochrony przeciwsłonecznej na twarz. Nie sprawdza się za to pod makijaż. Zaraz po nałożeniu uwydatnia na niego podkładu uwydatnia suche skórki, przez co makijaż nie wygląda estetycznie. Do tego bieli, co mi osobiście zbytnio nie przeszkadza, ale wiem że to rzadkość. Dużym plusem jest to, że nie ma zapachu, dzięki czemu jest mniejsza szansa na podrażnienie skóry substancjami zapachowymi.

Kupiłam go, ponieważ seria Hydro Lipidium jest dosyć dobrze polecana w social media. Markę Bielenda bardzo dobrze znam i produkty zazwyczaj mi się sprawdzają, lecz tutaj coś poszło nie tak. Swoją sztukę zakupiłam online na Hebe, ponieważ w moim Rossmannie nie ma dostępnego tego kremu, za ok.18zl na promocji. Opakowanie ma bardzo ładne, białe, minimalistyczne. Stojąca do góry nogami tubka jest od razu gotowa do wyciśnięcia produktu, nie trzeba czekać aż spłynie. Konsystencja kremowa, porównałabym go takiego zwykłego kremu, jednak trochę bardziej treściwego np.na noc. Kolor ma biały i niestety tą biel zostawia na twarzy. Bez makijażu to bardzo rzuca się w oczy. Dodatkowo twarz jest mega świecąca, klejąca, a produkt średnio się wchłania (praktycznie w ogóle). Producent wskazuje ten krem jako idealny pod makijaż, więc to był dla mnie kolejny powód do zakupu go, ponieważ ja używam tylko filtra przeciwsłonecznego (cały rok) jako właśnie krem/baza pod makijaż (+krem pod oczy - ot to cała moja pielęgnacja z rana ;)). Podkład się dobrze nakłada, po przypudrowaniu wygląda świeżo oraz naturalnie. Jednak moja tłusta cera bardzo szybko zaczyna się wyświecać, do tego podkład wchodzi mi w moją lwią zmarszczkę przez co bardziej ją uwydatnia. Puder jakby zanika i zostawia tylko tą lepką warstwę, przy czym podkład również ma tendencję do wycierania się. Na plus jedynie, że czuć dobre nawilżenie, więc może do cer suchych bardziej by się nadał, jeśli oczywiście akceptujecie takie świetliste wykończenie i bielenie twarzy. Wspomnę jeszcze o zapachu, który mnie totalnie odrzuca. Ja wiem, że to może produkt naturalny (w miarę) i jest skierowany do cer wrażliwych, dlatego może nie pachnie, ale to czemu śmierdzi? Chyba można byłoby w jakiś inny sposób zrobić produkt bezzapachowy? Podsumowując zużyję go do końca, bo tak zazwyczaj robię z kosmetykami, nawet jak mi się średnio sprawdzają, ale niestety na pewno do niego nie wrócę :(

Używam spf codziennie niezależnie od pory roku, a ten spf zdecydowanie spełnia moje oczekiwania. Ma fajne opakowanie, nie bieli, nie roluje się, można go nakładać pod makijaż.

Produkt kupiłam na promocji, poszukiwałam jakiegoś wysokiego SPF i padło właśnie na ten, zwłaszcza że bardzo lubię markę Bielenda. Mam cerę suchą, wrażliwą i skłonną do niedoskonałości. Muszę bardzo uważać na produkty, które stosuję aby nie pogarszały stanu mojej cery. Produkt zawarty jej w małym opakowaniu z zakrętką. Jest dość wygodny, nie brudzi się i nie wycieka. Kolor - lekko żółtawy - jak większość produktów z SPF Zapach - delikatny, ledwo wyczuwalny Konsystencja - lekko lejąca się, ale nie przeszkadza to Produkt wygodnie nakłada się na twarz, trzeba go dobrze rozprowadzić, żeby nie zrobić sobie smug. Mały minus za to, że lekko bieli. Wydajność - dość duża, wystarczy niewielka ilość na całą twarz. Jeśli chodzi o opis producenta, to nie jestem przekonana czy produkt nawilża, zostawia fajny efekt na skórze. Twarz wydaje się świetlista, skóra zdrowa, taki naturalny glow, ale nie powiedziałabym, że na dłuższą metę nawilża. Produkt nie podrażnia, nie powoduje alergii i nie zapycha mnie. Stosunek produktu do makijażu niestety nie jest zbyt dobry. Jak wiele produktów z SPF, produkt lekko się roluje przy nakładaniu podkładu lub korektora. Z moim różem w kremie też się nie polubił - róż wyglądał na zważony na twarzy. Podsumowując - produkt jest wart swojej ceny. Ma duży SPF, dobrze prezentuje się na twarzy. Jedyne co to nie lubi się za bardzo z makijażem. Jeśli ktoś stawia na naturalność i ogranicza makijaż to ten produkt super się sprawdzi.

Krem jest dostępny w poręcznej tubce o pojemności 50 ml, która jest łatwa do zabrania w podróż czy stosowana podczas codziennego użytkowania. Krem ma średnio gęstą konsystencję, która łatwo się rozprowadza na skórze. Dzięki obecności filtru SPF 50, produkt delikatnie bieli skórę, aczkolwiek szybko się wchłania. Po aplikacji skóra jest miękka, nawilżona, ale bez uczucia tłustości. Krem wchłania się stosunkowo szybko, pozostawiając delikatną, ochronną warstwę, która jednak nie jest zbyt ciężka ani lepka. Krem opiera się na połączeniu składników lipidowych, które intensywnie regenerują i odbudowują barierę ochronną skóry, z filtrami UV, które zapewniają skuteczną ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB. Krem nie tylko chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV, ale również dba o jej regenerację i wzmocnienie. W efekcie skóra staje się bardziej elastyczna, gładka i wygląda zdrowiej. Krem jest idealny do codziennego stosowania, zarówno jako produkt ochronny na dzień, jak i na bazę pod makijaż. Jest odpowiedni dla wszystkich typów skóry, choć osoby z cerą tłustą mogą preferować lżejsze formuły, zwłaszcza w upalne dni. Jest to produkt, który nie tylko spełnia swoje funkcje ochronne, ale także aktywnie dba o regenerację i nawilżenie skóry. Dzięki swojej wszechstronności i skuteczności jest to doskonały wybór dla osób, które szukają kompleksowej ochrony w codziennej pielęgnacji. Wysoka ochrona SPF 50 sprawia, że krem ten stanowi solidny element każdej rutyny pielęgnacyjnej, szczególnie w okresie zwiększonej ekspozycji na słońce. Osobiście się totalnie sprawdził!

Kupiłam w ramach poszukiwań lekkiego kremu spf, rezultat jest trochę inny. Krem nie jest zły, dobrze się rozprowadza, dobrze zgrywa się z podkładem. Nie jest to jednak krem lekki, ale też nie jest zupełnie tłusty i ciężki. Nie szczypie w oczy. Zapach jest neutralny, aplikator wygodny. Myślę że jeszcze do niego wrócę, jednak szukam bardziej lekkich spf.

Krem ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, nie jest tłusty, ale to już koniec zalet. Jeśli nałoży się za dużo to bieli. Za każdym razem mi się roluje, nawet jak świeżo po nałożeniu jest ok, to po kilku godzinach i tak się zroluje, bez względu na to jak nakładam resztę pielęgnacji. Zdecydowanie nie spełnia swojego zadania jako spf. Jeśli by się nie rolował to byłby to zdecydowanie mój ulubiony spf, ale niestety jest to obecnie jeden z najgorszych jakie używałam.

Krem zakupiłam ze strony producenta po zdecydowanie niższej cenie niż regularna i dobrze, bo nie jest wart większych pieniędzy. Potrzebowałam dobrego spfa przy kuracji retinoidami, dlatego mój wybór padł na ten kremik, bo skład ma świetny i szerokie spektrum ochrony HEV i IR, a ja korzystam dużo z ekranów, które wytwarzają światło niebieskie. Mam cerę mieszaną, ale podczas stosowania retinoidów warto zadbać o zabezpieczenie BHL i też dlatego sięgnęłam po ten krem. Mała pojemność tubki po tylko 30 ml i PAO 4 msc, więc zużycie jest dosyć szybkie. Konsystencja lekkiego kremu, zapach typowy dla spf, kremowy i trochę chemiczny. Minimalnie żółtawo-zielone zabarwienie, co zwykle zwiastuje dobry filtr. Trzeba trochę nad nim popracować podczas aplikacji, nie roluje się, ale nie wchłania się do końca i pozostawia dosyć tłuste wykończenie. W ciągu dnia czuć pod palcami, że się ślizga. Natomiast lekko leży na twarzy, praktycznie w ogóle nie czuć go na skórze. Byłby nawet ok, gdyby nie tłusta formuła i to, że bieli. Może nie bieli jakoś okrutnie, ale daje efekt skóry jak u Japonek, lekki ghost plus świecenie - latem nie do przejścia, zimą może jeszcze tak. Niestety nie nadaje się pod makijaż, kiedyś użyłam go przed zdjęciami i to był wielki błąd, nie mogłam namalować sobie kreski na oku, bo tak mi ręka jechała po policzku i brodzie, cały makijaż dosłownie jeździł na tym kremie. Co ciekawe, tylko zapudrowany wygląda całkiem nieźle, puder trzyma go w ryzach przez długie godziny. Niby ok, ale nie dla mnie. Może dla bardzo suchej i wrażliwej skóry, czy podczas kuracji kwasami/retinoidami, kiedy skóra jest mocno podrażniona i potrzebuje solidnej regeneracji.

Z marką bielenda moja cera akurat się lubi. Od płynów micelarnych po kremy, zawsze na plus. Krem Hydro Lipidum SPF50+ kupiłam równolegle z dwoma innymi SPF z Bielendy w Rossmannie. Wzięłam je na próbę, bo wcześniej używałam tylko Holika Holika, który nadal jest #1. Od razu zaznaczę, że nie znam się kompletnie na SPF. Jak dla mnie, niestety, mimo iż ochronę ma podobno dobrą, to produkt nie nadaje się na dzień. Konsystencja jest gęsta, po nałożeniu na twarz staje się wręcz toporna i trudna do rozprowadzenia. Strasznie bieli twarz, w żaden sposób nie mogłam tego obejść - ani nakładając mniej, ani wolniej. Próbowałam wklepywać, delikatnie wmasowywać. Dosłownie żadna technika nie sprawiła, że rozprowadziłby się dobrze. Nawet nałożony na krem stricte nawilżający. Po nałożeniu i rezygnacji z ominięcia bielenia (miałam nadzieję, że biel zniknie po wchłonięciu) niestety jeszcze okazało się, że roluje się przy późniejszej próbie pozbycia się białych plam w strategicznych miejscach typu brwi, skronie. A jak już zroluje się tam, to trzeba z resztą twarzy też coś zrobić.. Po kilku próbach niestety zrezygnowałam z nakładania go na dzień. Zostawiłam sobie go jako krem okluzyjny na noc, bo okazuje się, że jego działanie hydrolipidowe jest na prawdę dobre. Miałam wtedy akurat zaburzoną przez kwasy barierę, dużo suchych i czerwonych plam i akurat ten krem sobie z nimi poradził. Trochę tylko męczące było klejenie się twarzy przed snem, bo krem jest strasznie tłusty po nałożeniu. Myślę, że ponownie go nie kupię, mimo, że pomógł mi z naprawą bariery hydrolipidowej. Zatem podsumowując: Do zalet samego produktu mogę zaliczyć: działanie hydrolipidowe, dobre nawilżenie, nie zapycha, ma działanie okluzyjne oraz brak zapachu. Opakowanie też jest ładne ale finalnie skupiam się na produkcie a nie jego okładce. Do wad natomiast całą resztę: konsystencja, toporny w nakladniu, tłusty, strasznie bieli, roluje się.

Kupiłam ten krem jako tańszy zamiennik barierowego kremu z spf 50 na zimę, jednak okazało się, że nie posiada on filtrów UVA (dla mnie najważniejszych). Żeby nie marnować produktu, używałam go do wieczornej pielęgnacji jako okluzję i w tej roli całkiem nieźle się sprawdził. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby stosować go na dzień pod makijaż, ponieważ: - nie ma filtrów UVA - jest bardzo, bardzo tłusty i w ogóle się nie wchłania - bardzo mocno bieli twarz