Isana Year of the Dragon, Maska w płachcie 

Kupiłem 1 szt. na promocji, żeby wyrpóbować. Zapach łagodny, brak pieczenia ani podrażnień powyżej normy w przypadku maseczki kwasowej. Jest to produkt, który należy zmyć!! Ważne, jeśli ktoś szuka maseczki, którą można wetrzeć w skórę i zapomnieć. Tej nie polecam zostawiać na długo, bo porządnie złuszcza w te 10-15 minut, które zaleca opakowanie. Za tę cenę, jest to dobry produkt, natomiast dla mnie zbyt mocny, żeby używać go w formie maseczki w płachcie. Przyzwoita alternatywa dla peelingu kwasowego/enzymatycznego na podróż lub wolny wieczór. Cera: sucha ze skłonnościami do podrażnień i wyprysków, potrądzikowa (20+).

+ w składzie kwasy AHA i BHA, hialuron i ekstrakt z papai + fajna szata graficzna ???????? - brak jakiegoś fajnego zapachu + produkt wegański ???? + płachta mocno nasączona ???? + maseczka nie zsuwa się z twarzy + po zdjęciu maseczki skóra jest miękka i dobrze nawilżona - wchłania się szybko, ale pozostawia lepką warstwę

Jak w tytule ;). Oczywiście skusiłam się na kolejną nowość od Isany. Tym razem opakowanie zainspirowane kulturą Chin i nadchodzącym Rokiem Smoka. Papierowe lampiony i wielobarwny smok. Sama płachta jest pólprzezroczysta, bez nadruków, z delikaynej tkaniny, jak zawsze mocno nasączonej esencją. Zapach jest taki, jakby go w ogóle nie było, prawie nic nie czułam, na siłę mogłabym powiedzieć, że przypomina woń pudru dla dzieci, ale tylko po wyjęciu z opakowania. Gdy maseczka jest na twarzy nic nie czuć. Podczas aplikacji płat daje uczucie ukojenia. Po zdjęciu maseczki skóra jest nawilżona i bardzo mia w dotyku. Resztki esencji, które zostały na twarzy bardzo szybko się wchłonęły, nie pozostawiając lepkiej warstwy, jak to często bywało. Do doraźnego nawilżenia jak najbardziej polecam.