Zawiodłam się...
Dałam się nabrać na ekskluzywny, superestetyczny wygląd i wspaniały perfumeryjny zapach (odpowiednik "Olympii"), ale muszę przyznać, że mocno się zawiodłam... Jest to przeciętny krem do rąk pod względem działania – pozostawia delikatną okluzję, zapewnia raczej krótkotrwałe nawilżenie, przez co należy dopompowywać kolejną porcję kremu, co czyni produkt średniowydajny; tak naprawdę to tylko spora pojemność produktu (300 ml) optycznie zwiększa jego wydajność. Pomimo pięknego zapachu będącego mieszanką szlachetnego kwiatu pomarańczy, upojnego jaśminu, słodkiej gruszki, świeżo palonej kawy, otulającej wanilii, świętującego różowego pieprzu i kremowej paczuli, wcale nie wykazuję chęci do używania tego kremu... :/ Działanie nawilżające: niezłe - choć bez szału, o właściwościach pielęgnacyjnych się nie wypowiem, bo mam zadbane dłonie, ale muszę przyznać, że ten krem rzeczywiście pięknie wygładza i zmiękcza naskórek. Krótkotrwałe nawilżenie - nawet deklarowane jako długotrwałe - mogę jeszcze wybaczyć, ale bezczelnego kłamstwa – już nie! Czego dotyczy? Składu. Tak. Przede wszystkim nie podoba mi się jego skład – i nie mam tu na myśli masła shea, multiwitaminek, nienasyconych kwasów tłuszczowych, składników mineralnych, alantoiny, ekstraktu z migdałów (za pomocą których stroszy piórka szanowny Producent, a na które niczego nieświadomi klienci, jak widać, się nabierają), ale np. BRONOPOL. :/ niestety nie mam pojęcia, ile tego jest – a powinnam wiedzieć, skoro jest to substancja silnie alergizująca! (nie odczułam tego, ale nadal uważam, że ilość tego składnika powinna być uwzględniona) Ponadto w dużych stężeniach może uwalniać FORMALDEHYD!!! To chore, by w dzisiejszych czasach faszerować kosmetyki takim syfem i jeszcze taić stężenie! Krem zawiera także salicylan benzylu, czy kwas stearynowy, które wykazują spore działanie komedogenne, czy też BHA, lub alkohol cynamonowy, które nie są bezpieczne dla kobiet w ciąży oraz tych karmiących piersią – o czym Producent ma psi obowiązek wyraźnie poinformować! A dzie taaam... -,- Nie jestem matką, ale i tak się rzachnęłam na cyniczną postawę Producenta. Stempelki o wegańskiej stronie produktów, o procentowości składników naturalnych, o nietestowanu na zwierzętach, o testach dermatologicznych itp. istnieją i są chętnie naklejane na etykietkę, ale stosownych ostrzeżeń nie widać na żadnym! Oj, zła jestem, że Szanowny Producent ani słowa o tym nie pisnął. Ładnie! Przemiłe paniusie pracujące w Glantierze, w którym nabyłam to smarowidło, przechwały się naturalnymi składnikami i produktami nietestowanymi na zwierzętach – no świetnie, doceniam, tyle że ten wyrób nie ma za wiele wspólnego z naturą. :/ to petroleum...
Zużyję jakoś ten krem i więcej go nie kupię.
Przykro mi, ilekroć muszę ocenić dany produkt tak nisko, zawsze staram się cokolwiek docenić, dowiecić choćby jedną gwiazdkę więcej, ale niestety te kłamstwa, przemilczanie gównianego składu, a chwalenie się obecnością tylko tych dobrych, fajnych kompozytów jest nieakceptowalne! Strasznie się zawiodłam i wkurzyłam! Doceniam świetną pracę grafika, porządnie wykonane, wygodne opakowanie, które stanowi ozdobę toaletki, prezentuje się bardzo ekskluzywnie. Jestem pod wrażeniem również zapachu (szkoda, że szybko znika). Bardzo się cieszę, że kremu nie testowano na zwierzętach. Pozytywnie, że nawilża, że zmiękcza skórę, że jakimś cudem nie uczula, ale niestety nic więcej nie mogę pochwalić, a naprawdę, naprawdę, Naprawdę(!) bardzo bym chciała! Myślałam, że trafiłam na HIT, a tak negatywnie zaskoczył. Szkoda. Bardzo szkoda.
★ Postanowiłam dać mimo wszystko dwie gwiazdki, zamiast jednej – ale tylko dlatego, że krem w żaden sposób nie poszkodził ani mojej skórze, ani skórze domowników, chwilowo nawilżył i fajnie wygładził dłonie. Najwyraźniej stężenia wszystkich substancji zawartych w tym kremie nie przekraczają dozwolonej granicy, więc w sumie jest ok, nie ma co się czepiać... ale zdecydowanie jest na co się denerwować!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie