Bobbi Brown Weightless Skin Foundation SPF15 Nawilżający podkład do twarzy SPF15

Zacznę od tego,że dobranie idealnego podkładu w moim przypadku graniczy z cudem. Mam cerę mieszaną, dojrzałą z tendencją do przetłuszczania i zdiagnozowanym trądzikiem dorosłych. Moja skóra okresowo przechodzi trudne chwile, w okresie jesienno-zimowym jest wspomagana terapiami kwasami lub retinolem (zależy od sezonu). Wtedy lokalne przesuszenia czy skórki są widoczne,więc dobrze,żeby podkład nie podkreślał ich bardziej. Moja skóra potrzebuje zarówno nawilżenia jak i kosmetyków regulujących sebum,bo jako mieszaniec lubi uwydatnić pory lub miejscowo się błyszczeć. Podkład musi tutaj,z jednej strony matowić,ale i nawilżać partie bardziej suche. Dodatkowo filtry to mój must have, szczególnie że na twarzy mam świeżą bliznę, której nie mogę opalić,plus wiadomo retinole i kwasy wymagają wysokiej ochrony SPF. No i magiczna 4 z przodu wymaga ode mnie stosowania kosmetyków przeciwzmarszczkowych ;) Podkłady typowo matujące odpadają,typowo nawilżające też, bo te z kolei spłyną mi z twarzy w mgnieniu oka. Kompromisem są podkłady nawilżająco matujące,stąd mój wybór na Bobbi Brown. Będąc szczerą,mam kilka świetnych podkładów od dr Irena Eris,nie każdy jest przeze mnie lubiany tak samo,ale zdecydowanie są to faworyci ostatnich lat. Problem polega na tym,że kupowałam je w ciemno i wszystkie są w zbyt jasnym odcieniu. Dlatego odwiedzając drogerię Douglas tym razem metodycznie zaczęłam id odcienia. Tutaj ukłon w stronę producenta,bo po raz pierwszy spotkałam się z podziałem na odcienie: ciepły,zimny i neutralny. Bo przez 40 lat miałam problem z zaszufladkowaniem siebie,stąd wtopy w postaci podkładów zbyt żółtych lub zbyt bladych. Dopiero u Bobbi Brown okazało się że jestem neutralsem :) Podkład ma niby zwykle,ale przyjemne dla oka opakowanie z pompką,higieniczne i pozwalające utrzymać go w czystości. Kolejna rzecz: konsystencja i zapach. Podkład jest płynny,ale nie zastygający z prędkością światła,co bardzo mi się podoba. Jego zapach jest dość specyficzny jeśli chodzi o podkłady,mnie pachnie lekko ziołowo jakby lawendowo. Osobiście kupił mnie ten zapach. Formuła wodnista,początkowo po nałożeniu na skórę wygląda tak sobie. Serio - mam wrażenie że ten kosmetyk potrzebuje ok 5minut od nałożenia, żeby znaleźć swoje miejsce na skórze. I potem wygląda świetnie. Ważne,nie jest to kosmetyk,który mocno będzie kamuflować niedoskonałości, jego konsystencja jest lekka i powiedziałabym lekko/średnio kryjąca. Natomiast jeśli plusem jest dbanie o skórę w trakcie noszenia,bo naprawdę mam wrażenie że ten podkład również nawilża. Przypudrowany nie wymaga poprawek przez ok 3,4 h ,potem w moim przypadku w ruch idą bibułki matujące ale sam makijaż nie zmienia swojego położenia i wygląda ok to wieczornego demakijażu. Konsultantka w Douglas powiedziała mi, że marka jakiś czas temu zmieniła formułę i ona osobiście nie uważa,że podkład jest dużo lepiej dopracowany niż poprzednia wersja. Nie wiem na ile byka to gadka marketingowa (bo i tak bym go kupiła),ale faktycznie uważam,że jest to naprawdę dobry kosmetyk. Cena jest wysoka,niemniej idzie za nią jakość,więc warto .