Ziaja Płatki róży, Maseczka młodości z kwasem hialuronowym (nowa wersja) 

Maseczki Ziaji traktuję raczej jako jednorazowe saszetki z kremem, idealne na wyjazdy — wygodne i poręczne. Nie kupiłam jej z nadzieją na ujędrnienie czy wygładzenie zmarszczek, bo po prostu nie wierzyłam, że taki efekt jest możliwy. I faktycznie, zgodnie z oczekiwaniami, tego nie doświadczyłam. Aplikacja była banalnie prosta. W ciągu pierwszych 15 minut maseczka wchłonęła się na tyle, że mogłam resztę wmasować w skórę i spokojnie pójść spać. Nie podrażniła moich oczu, a zapach — delikatnie różany, ale nienachalny — uprzyjemniał aplikację. Rano obudziłam się z cerą dobrze nawilżoną i przyjemną w dotyku. Czy dodała mi jędrności? Nie sądzę. Ale spełniła swoje zadanie jako szybka forma dodatkowego nawilżenia podczas podróży. Mimo bogactwa składników odżywczych obecność syntetycznych substancji może być wadą dla zwolenników bardziej naturalnej pielęgnacji.

Lubię kosmetyki Firmy Ziaja, ale do maseczek bez zmywania podchodzę z obawą o zapychanie i obciążanie cery. Mimo to opakowanie z piękną różą przykuło moją uwagę i postanowiłam zaryzykować :) Saszetka mieści dużą ilość kosmetyku, także plus za wydajność. Maseczka ma kremową konsystencję bladoróżowy, niemalże biały kolor oraz delikatny zapach. Nie miałam problemu z jej aplikacją i po nałożeniu większość kosmetyku się wchłonęła, a resztę wklepałam i wmasowałam w skórę. Nie wystąpiły u mnie żadne niepożądane reakcje, typu uczulenie, pieczenie, swędzenie, jak również maseczka nie spowodowała u mnie zapychania i obciążenia. Oczywiście nie było efektu w postaci spłycenia zmarszczek, ale cera nabrała zdrowego blasku, miękkości i została nawilżona. Po wchłonięciu wyczuwałam film (nie był on nieprzyjemny, tłusty czy klejący), więc stosowałam ją w domu, nie pod makijaż.

Maseczka nawilżająca w postaci kremu. Dostępna wszędzie za niską cenę. Konsystencja jest okej. Łatwo się rozprowadza na skórze. Nie ma żadnego zapachu lub jest mało wyczuwalny ale to jest okej. Maseczka nie podrażnia skóry i działa nawilżająco

Maseczki od Ziaji są tak tanie, że nie umiem się im oprzeć będąc w drogerii lub nawet zwykłym hipermarkecie. Fakt, że są dostępne praktycznie od ręki w różnego rodzaju sklepach i nawet aptekach jest mega super. Według mnie to ich bardzo duża zaleta. O ile w przypadku niektórych rodzajów maseczek (szczególnie serie z glinkami) jakość nie idzie w parze z ceną, bo jest po prostu bardzo dobra jak na tak tanie produkty, tak tutaj, w maseczce młodości zabrakło mi wiele. Nie zrobiła mi tego, czego obiecuje producent, ani na chwilę. No cóż... Opakowanie Maseczka jest malutka (7ml), cienka, zamknięta w plastikowej torebce. Ah, będę już nudna, ale estetycznie jak zwykle wszystko jest cacy. Biała etykieta, napisy w pięknych czcionkach, wszystko czytelnie opisane. Serio, jak zwykle nie mam się tutaj do czego doczepić pod kątem wizualnym. Opakowanie warto przeciąć, bo rozrywając je możemy trochę zmarnować produktu. Poza tym czynność siłowania się z nim może być trochę problematyczna, więc polecam od razu ciach nożyczkami i po problemie ;) Mimo małej pojemności wystarczyła mi na dwie aplikacje (i to na dość grube warstwy maski), a mam dość sporą powierzchnię twarzy. Konsystencja i zapach Maseczka pachnie delikatnie, różanie, nie jakoś mega mocno i nie tak, że po 10ciu minutach ma się ochotę ją zmyć. Jest kremowa, delikatnie różowa. Ja lubię ją zmyć, a nie zostawiać do wchłonięcia, bo po 1. nie wchłania się całkowicie i zostawia mocno lepką warstwę, której nie lubię, a po 2. jakoś już się nauczyłam, żeby wszystkie maseczki zmywać, jest mi tak o wiele wygodniej. Działanie Ziaja obiecuje tutaj sporo, ale no niestety nie mogę się z tym zgodzić w 100%: 1) Jest to niby maseczka "młodości", która powinna zmniejszać głębokość zmarszczek - nie wiem jak płytkie musiałyby być to zmarszczki, żeby coś tu zauważyć. Niestety nie zauważyłam żadnej poprawy pod tym kątem po jej zużyciu 2) Ma poprawić elastyczność i jędrność skóry - czy ja wiem... zdecydowanie ładnie ją odżywia, niweluje drobne przesuszenia i zostawia skórę miękką. Ale czy jędrną? Nie odczułam tego tak, żeby napisać "tak, było super jędrnie". 3) Nadaje się też do regeneracji naskórka - maseczka ma w składzie kwas hialuronowy, który ładnie wpływa na nawilżenie skóry również w tym przypadku. Skóra nawilżona = zdrowiej wyglądająca (przynajmniej w mojej opinii). Punkt 3. odhaczam jako "prawda". Maseczka posiada całą masę witamin, zaczynając od witaminy C, E, B5, B6 - za tak niskie pieniądze naprawdę warto ją wypróbować, ale z drugiej strony nie ma co się nastawiać na jakieś efekty wow.

Maseczka mieści się w niewielkiej saszetce, którą łatwo otworzyć bez użycia nożyczek. Na białym tle znajduje się minimalistyczna grafika róży, sugerując nam, co jest głównym składnikiem produktu, oraz ozdobna czcionka. Zapach kosmetyku jest oczywiście różany. Delikatny, ale niestety z chemiczną nutką. Sama maseczka jest w kolorze różowym. Ma kremową, gęstą konsystencję, która bardzo łatwo się rozprowadza. Ilość produktu w saszetce wystarcza na pokrycie kosmetykiem twarzy i szyi. Będzie to dobra propozycja dla osób zabieganych bądź leniuchów, ponieważ po kilkunastominutowej aplikacji należy wmasować resztki w skórę lub można je zebrać wacikiem nasączonym wodą. Wspomnę, że mam cerę mieszaną - lekko przetłuszczająca się strefa T oraz suche policzki, a do tego jest wrażliwa, skłonna do zaczerwienień. Po usunięciu resztek maski mogłam zaobserwować, jakie efekty zapewnił mi produkt. Niestety nawilżenie zostało zapewnione w minimalnym stopniu, ale za to otrzymałam całkiem solidną dawkę odżywienia. Cera stała się mięciutka oraz rozświetlona, dzięki czemu skóra wygląda na zdrową i zadbaną. Nie mam zmarszczek na twarzy, natomiast sprawdziłam działanie maseczki na liniach na szyi. Efekty były średnie, produkt nie zmniejszył ich widoczności, aczkolwiek skóra była o wiele gładsza w dotyku. Ta maseczka nie jest jakimś wybitnym kosmetykiem. Zapewnia nawet fajne, ale takie podstawowe efekty. Można jej użyć jako wsparcie dla innych kosmetyków, szczególnie przy tej cenie, ale nie jest to remedium na wszystko.

Maseczke kupiłam bo zachęciły mnie płatki róży w składzie . Uwielbiam róże a najbardziej jej zapach. Maseczka zamknięta jest w saszetce o pojemności 7ml o prostym designie w białym kolorze , z rysunkiem czerwonej róży i czerwono czarnymi napisami. W składzie znajdziemy ekstrakt z płatków rózy, masło różane, kwas hialuronowy, hydroxyprolina, NNKT z oleju oliwkowego i palmowego, trójglicerydy KT - kaprylowego i kaprynowego, olej canola, witaminy E, C, B3, B5, B6. Ciekawy skład napewno nawilżający ale nie do końca jestem zadowolona z nawilzenia. Kosnystencja kremowa, lekko różowa o bardzo delikatnym zapachu róży ale także wyczuwamy jakich chemiczny zapach. Maseczkę nałożyłam na oczyszczona cerę a po 20 minutach ja zmylam. Można pozostawić ja na noc ale jednak nie byłam do niej przekonana. Maseczka fajnie się wchłonęła , pozostawiając tłusta warstwę. Po jej zmyciu cera była nawilżona ale nie jakos bardzo . O redukcji zmarszczek możemy zapomnieć. Maseczka poprostu nawilzyla cerę i tyle. Lekkie wygładzenie i żadnych innych efektów nie dostrzegłam.

Maseczkę kupiłam w drogerii Rossmann na promocji. Mimo że mam cerę mieszaną z tłustą strefą T regularnie używam produktów nawilżających, a że Ziaję lubię, to nie zastanawiałam się nad zakupem. Skład jak na Ziaję jest nawet ciekawy. Wysoko w składzie mamy olej rzepakowy i palmowy, glicerynę, masło shea, a dalej trochę niacynamidu, witaminę C i E. Producent obiecuje nam redukcję zmarszczek i regenerację skóry, a jak jest w rzeczywistości? Maseczka ma dziwny zapach, da się wyczuć różane nuty ale jest chemiczny i średnio przyjemny. Jest bardzo wydajna - wystarczyła mi na 3 użycia! Po wchłonięciu się maseczki twarz jest nawilżona, miękka w dotyku, pozostaje na niej śliski film, jak po dobrym kremie na noc. Rano buzia jest miękka w dotyku, nawilżona. Oczywiście nie widać żadnej redukcji zmarszczek, ale kto oczekuje tego od maseczki za 3 zł? Jest to dobra maseczka, zwłaszcza dla cer dojrzałych bądź suchych. Osoby z trądzikiem powinny uważać, bo olejowe wykończenie maseczki może nasilić wypryski.

Maseczka jest bardzo tania i wydajna. Wystarcza na dwa razy, przy czym tu niestety mam zarzut do opakowania, bo wtedy część maseczki zasycha, niewygodnie się to potem wyciąga. Zapach delikatny, bez szału. Jeśli chodzi o działanie to jest bardzo oszczędne, lekko nawilża, ale na pewno nie jest maseczką młodości, jak sugeruje producent. Skład też mógłby być lepszy. Maseczkę tą możemy stosować jako krem na noc, ma praktycznie taką konsystencję, nie zasycha na skórze, wchłania się.

Maska ziaja płatki róży zaciekawiła mnie tym, że w swoim składzie zawiera kwas hialuronowy, który jest dla mnie niezbędnym składnikiem maseczek do twarzy, zwłaszcza w momencie gdy moja skóra jest przesuszona. Konsystencja maski jest gęsta, ma taki ni to pomarańczowy, ni to różowy kolor. Łatwo zaaplikować ją na skórę za pomocą pędzla do masek, ja mam taki silikonowy. Pozostawiłam równomiernie nałożoną maskę na czas zalecany przez producent, a potem zmylam jej nadmiar wacikiem, dobrze nasączonym wodą. Moje główne zastrzeżenia to, to że ta maska nie zastyga, nie zmienia postaci, od nałożenia aż do zmycia daje tłustą, nieprzyjemną warstwę. Gdyby nie to, że jest tania, ma kwas hialuronowy i nawilża to w życiu bym jej nie kupiła.

Maseczka z Ziaji zapakowana jest w schludną saszetkę w kolorze białym z rysunkiem róży. Z tyłu opakowania znajdują się wszystkie czytelne informacje. Pojemność saszetki 7 ml idealnie nadaje się na jedną aplikację. Po oczyszczeniu twarzy i zrobieniu peelingu czas na maseczkę. Z łatwością się rozprowadza i wchłania w czasie jaki podał producent 10-15 minut, produktu wystarczy na obfite posmarowanie twarzy, szyi i dekoltu. Moja sucha skóra wypija maseczkę do ostatniej kropli jedynie niewielka ilość została na grzbiecie nosa i to wmasowałam. Zapach jest subtelny, prawie niewyczuwalny, a szkoda miałam nadzieję, że będzie różany...no trudno. Konsystencja jest treściwa przypomina krem na noc. Stosuje regularnie kilka miesięcy dwa razy w tygodniu i sprawdza się jako krem na noc. Zero efektów podrażnia skóry wrażliwej, wysypu, zaczerwienienia skóry, ukojenie szczególnie suchych partii twarzy u mnie zdaje egzamin. Cena poniżej 2 zł również na plus, dostępność.

Uwielbiam różane produkty, ale ta maseczka niestety mnie rozczarowała. Niemiłym zaskoczeniem był już sam zapach, który z różą według mnie nie ma nic wspólnego. Po nałożeniu przez moment trochę piekła mnie skóra. Maska nie wchłonęła się, tylko zostawiła na skórze tłusty, jakby parafinowy film. Efektów obiecanych przez producenta nie zauważyłam. Jedynym plusem może być niska cena, ale i tak nie kupiłabym tej maski ponownie.

Z Ziaji mam kilka maseczek "z tych starych serii", które bardzo lubię i wracam do nich co jakiś czas. Z tą miałam styczność po raz pierwszy i niestety, ale ta nie będzie należeć do grona ulubieńców. 1. Nie zauważyłam ani nie odczułam, by maska jakkolwiek zregenerowała moją skórę. 2. Nawilżenie wręcz zerowe. Jedyny efekt to oblepiona skóra, ale tylko powierzchniowo. Nic nie nawilżyło głębszych warstw, po spłukaniu wodą nałożyłam i tak krem, bo cera była ściągnięta. 3. Uelastycznienia skóry także nie odnotowałam. Nie mam nic więcej do dodania, po prostu maseczka u mnie się nie sprawdziła. Moja bardzo sucha skóra nie odczuła w ogóle, żeby cokolwiek przez X czasu na niej leżało i się wchłaniało. ;)

Jestem ogromną fanką maseczek Ziaji, są w przystępnych cenach, przyjemnie się je aplikuje i dają fajne efekty. Z maseczką z płatkami róż również bardzo się polubiłam. Maseczka ma cudowny różany zapach, który osobiście uwielbiam, ma delikatną, lekką konsystencję kremu. Nie klei się, nie spływa z twarzy, łatwo się zmywa. Fajnie odświeża i nawilża skórę. Jestem jak najbardziej na tak.

Średnio mi podeszła choć nie była zła. Polubiłam się z tym że nie trzeba jej zmywać, nakładana oszczędnie wystarczyła mi na dwa razy, wchłaniała się ładnie i nie musiałam jej doklepywać xD Konsystencja fajna gęsta, o ładnym lekko różanym zapachu. Skóra po niej ładna nawilżona choć jak dla mnie zbyt nawilżona. Mam skórę trądzikową i dla takiej nie polecam. Zbyt nawilża i potem może to nasilić wypryski. Nakładając można omijać strefę wyprysków by ich nie nawilżać za bardzo. Bardzo się nie lubie z takimi opakowaniami maseczek, zazwyczaj nie nakładam ich grubo i muszę tak zostawić otwarte i resztki z góry wysychają i zastygają trzeba je zdjąć i nie jest to praktyczne i marnuje produkt. Opakowaniu daje jedną gwiazdkę.

Wg producenta to: kremowa maseczka bogata w składniki odżywcze przeznaczona do odnowy każdego rodzaju skóry. Jej działanie : - redukuje głębokość zmarszczek - poprawia elastyczność i jędrność skóry - aktywnie regeneruje naskórek Maseczka ma gęstą, kremową konsystencję w delikatnie różowym kolorze. Nie spływa z twarzy i łatwo się aplikuje. Nałożona grubszą warstwą wystarczyla mi na jedną aplikację na twarz, szyję i dekolt. Ma przyjemny zapach, z delikatnie wyczuwalną nutą róży. Maseczkę trzymałam na twarzy 15 min, ponieważ nie wchłonęła się całkowicie zmylam letnia woda. Twarz po jej użyciu jest miękka w dotyku i nawilżona. Zadnego wpływu na głębokość zmarszczek czy elastyczność i jędrność skóry nie zauważyłam, choć zapewnia o tym producent na opakowaniu. Ogólnie to fajna maseczka o przyjemnym zapachu, bez efektu wow jeśli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe. Maseczka dobrze nawilzyla moja skore, nie podrażniła jest tania i łatwo dostępna

Maseczka kosztuje przysłowiowe grosze, dlatego pokusilam się o jej nabycie i przetestowanie.... A że akurat potrzebowałam czegoś intensywnie nawilżającego, byłam pełna nadziei ;) Niestety okazała się bubelkiem. I to jakim! Nie dość, że nie nawilża, to w zasadzie nie robi nic. Skóra jest taka sama jak przed aplikacją. Dodatkowo wywołuje zapychanie porów. Moja skóra choć sucha, następnego dnia "odwdzięczyła" mi się wysypem niedoskonałości.. Nie wrócę...

Choć mam cerę tłustą, od czasu do czasu sięgam również po maseczki odżywcze. Szczególnie zimą lubię ten efekt głęboko odżywionej i zregenerowanej skóry. I ta maseczka poniekąd taki efekt zapewnia. Jak określa producent to maseczka młodości i raczej tę obietnicę można włożyć między bajki, bo jedna taka zmarszczek nie wypełni. Ale nawilży i odżywi- już tak. A to przecież również działanie stymulujące i zachowujące młodość. Choć peanów pochwalnych zdecydowanie nie będzie. Nie mogę sią nią zachwycić, bo ma swoje wady a działanie nie jest wielokierunkowe. To takie maseczkowe basic. Raczej nie sięgnęłabym po nią sama. Otrzymałam ją w prezencie od życzliwej osoby, która zdecydowanie nie zna moich kosmetycznych preferencji. Ale oczywiście ją zaaplikowałam. Maseczek nawilżających nigdy dość, zwyciężyła również ciekawość :) Otrzymujemy 7 ml produktu w szczelnej saszetce, co wystarcza powiedzmy na w sam raz na zaaplikowanie na całą twarz. To maseczka kremowa, gładkiej konsystencji, dzięki czemu ultrałatwo się ją rozsmarowuje- otrzymujemy cienką białą warstewkę na twarzy. Producent zaleca 10-15 minut czasu jej aplikacji i ta chwila wystarcza do uzyskania pewnych efektów. W czasie jej działania na skórze maseczka się nieco wchłania. Resztkę można wmasować do całkowitego wchłonięcia, można ją również zmyć zwilżonym wacikiem. Ja oczywiście wybrałam opcję zmycia- z racji mojego typu cery takie ciężkie formuły nie do końca mi służą. Ale nawet zmycie jej z twarzy nie uchroniło mnie przed wysypem niewielkich niedoskonałości następnego dnia. Ma więc działanie komedogenne, któryś ze składników tłuszczowych spowodował zablokowanie porów. I nareszcie słówko o jej działaniu: natychmiast po zmyciu skóra wydaje się jakby wypełniona, nawilżona i odżywiona. Zdecydowanie w strefie komfortu, jeśli chodzi o suchość. Jednak wspomniałam na początku: nie działa wielokierunkowo. nie daje uczucia ukojenia, nie łagodzi podrażnień i zaczerwienień. To takie maseczkowe basic, jeśli zależy nam na podstawowym nawilżeniu. Skład jakby nie patrzeć mamy tu bogaty. To kompozycja wielu substancji tłuszczowych i innych składników aktywnych. Mamy tu również mikroplastik, parabeny, donor formaldehydu. To nie byłaby Ziaja, gdyby takich ulepszaczy tu zabrakło. Jestem raczej przekonana, że do niej nie wrócę, w moim odczuciu nie warto. Znam inne, znam lepsze :)

Saszetka wystarczyła mi na dwie obfite aplikacje, choć dałoby radę i z trzema, ale zbyt się rozpędziłam. Ma bardzo ładny zapach. Nie wchłonęła się całkowicie: za pierwszym razem wmasowałam ją całkowicie w twarz, ale niestety po chwili musiałam zmyć pozostawioną warstwę przy pomocy mokrego wacika, bo skóra była bardzo tłusta i okropnie się spociła. Za drugim razem niestety przetrzymałam maseczkę na twarz, bo zaczytałam się i przesiedziałam z nią ponad 40 minut, więc przy wmasowywaniu zrobiły się okropne gluty. Musiałam więc znowu posłużyć się zwilżonymi wacikami. Po użyciu maseczki kryjącej się w tak prostej i niepozornej saszetce, skóra była wygładzona, nawilżona, zregenerowana i jędrniejsza. Nie mam zmarszczek, więc nie wypowiem się na temat ich zredukowania.