Holika Holika Pig-nose, Clear Blackhead 3-step Kit Oczyszczające plasterki na nos

Kupiłam plasterki zachęcona pozytywnymi opiniami. Użyłam produkt według instrukcji. Niestety wielkie było moje rozczarowanie! kilka porów się oczyściło resztę zostało nienaruszone! Więcej nie kupie.

Produkt ma zabawne opakowanie, można się nim pobawić naklejając plasterki na nos, jednak nie zaobserwowałam spektakularnych efektów. Nie oczyszcza tak by się tego spodziewało.

Kupiłam ten produkt, dla swojego chłopaka sprawdzić jak to działa, i nie robi kompletnie nic za taką cenę nie jest wart nawet złotówki na prawdę nie wiem do czego to służy.

Już jakiś czas czaiłam na ten produkt, ale zawsze znajdowałam jakieś zamienniki- tańsze, bardziej wydajne, ciekawsze. W końcu jednak weszłam do Kontigo i patrzę, a tutaj przecena, to wzięłam z czystej ciekawości. Drugi raz tego nie powtórzę, bo są beznadziejne. Co skłania do zakupu? Ładne opakowanie i znana marka. Co sprawia, ze ludzie rezygnują? Zdecydowanie cena. Niby trzy plastry, ale to tylko jedno użycie, szału nie ma. Pierwszy plaster. Przesada z esencja. Ścieka z niego, a przy okazji rozlewa się. Zapach całkiem ladny. Ciekawy w ogóle do aplikacji. Plaster za mały, przesuwał się, cieknie z niego nadal, cholery trochę szło dostać, ale jak ma działać, przemecze się. Drugi plaster- równie maly. Niby ma odrywać zaskórniki, ale wyrwał może z dwa albo trzy. Te najmocniej wystawione. Te większe zostawione bez żadnych zmian. Zdarł warstwę sebum, ale to był krótkotrwały efekt. Trzeci plaster- całkowita pomyłka. Przesadnie nasączony, ciekło z niego podczas całego używania. Mały, zimny, przesuwa się. Efekt- żaden. Całość trwała może z 45 minut, a efekt jest gorszy niż po plasterku węglowym z Bielendy- niedość ze tanszy, to jeszcze wydajniejszy. Nie za bardzo rozumiem, jak to się dostało na rynek, jeszcze bardziej nie rozumiem, kto to jeszcze na tym rynku trzyma.

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z plasterkami na nos, które obiecywały tak wiele. Trzy kroki mocno kusiły. Pomyślałam, że dzięki tak dokładnej pielęgnacji efekt będzie genialny. No cóż...nie był. Pierwszy plasterek, który znajduje się w opakowaniu jest bardzo mały. Nie mam dużego noska, a plaster nie zakrył całej jego powierzchni. Dodatkowo był bardzo mokry i ,,ześlizgiwał" się z nosa. Po odczekaniu tych 10/15 minutek pory ładnie się otworzyły. Drugi etap był tym ,,decydującym". Bowiem własnie na tym etapie usuwani są nasi nieprzyjaciele. Przynajmniej tak miało to wyglądać. Po zerwaniu plasterka nosek wyglądał jak przedtem. Dosłownie. Usuniętych zostało kilka wągrów, a cała reszta pozostała na swoim miejscu. Przeżyłam tutaj lekki szok i rozczarowanie. Ale widzę, że nie tylko u mnie totalnie się nie sprawdził. Trzeci etap to plasterek regenerujący i kojący. Jak dla mnie także bubel. Lekkie nawilżenie i nic więcej. Produkt kosztuje nie mało, bo aż 20 złoty. Nie robi nic, także pieniądze zostały wyrzucone w błoto.

Plastry zachwyciły mnie opakowaniem. Śmieszne świńskie ryjki i kolorystyka - super. W opakowaniu znajdziemy 3 plastry. Najpierw zakładamy na nos plaster nr 1 i trzymamy około 15 minut. Plaster jest mocno nasączony, także musimy uważać, by nie spadł. Drugi plaster zakładamy na 15-20 minut. Przy ściąganiu musimy się przygotować, bo lekko ciągnie. Trzeci plaster trzymamy około 10 minut. Efekty? Nos jest rzeczywiście ładnie oczyszczony, wągrów jest o wiele mniej. Po kilku dniach ,,zabieg" trzeba powtórzyć.

Plastry holika pig-nose dostałam w gratisie do żelu aloesowego i chętnie je wypróbowałam, bardzo łatwa aplikacja wszystko rozpisane jak dla dziecka u mnie dość dużo ściągała zaskurników aż było je dokładnie widać na plasterku lecz dużo też zostało, za drugim razem gdy już kupiłam pewna oczyszczenia całego nosa ok okolic niestety nie podział się nic znowu tylko kilka wongrów mniej niestety moim zdaniem słabe jest działanie tych plastrów

Kuzynka zachęciła mnie do zakupu podczas wycieczki do Korei. Skusiłyśmy się na prześliczne opakowanie i trzystopniowy zabieg, bo z takimi jeszcze się nie spotkałam. Zabieg w miarę przyjemny, ale działanie znikome. Plasterek wyciągnął bardzo niewiele zanieczyszczeń, a żelek, który nakłada się po nim, był nieprzyjemny i denerwował, zamiast koić.

Jak dla mnie to totalny kit. Skusiło mnie kolorowe opakowanie i pomysł... Stosowałam wiele maseczek w płacie jednak żadna nie była tak słaba jak ta. Kolejny z Azjatyckich bubli. Efektu żadnego, totalne 0. Zmarnowane 17zł...

Plasterki te zdobyłam dzięki jednej z wymianek na Wizażu. I - spoilerując Wam już całą treść mojej recenzji - super się z tego cieszę, bo gdybym wydała na ten produkt te 15-20zł, najprawdopodobniej bym się zapłakała. Ale zacznijmy od początku. Plastry mają fajny dizajn, kolorowe opakowanie. Wiadomo - kusi. Mnie te 3 kroki zdecydowanie bardziej zachęciły niż zniechęciły, bowiem uznałam, że pewnie dlatego wszelkie plastry na nos u mnie nie działają, bo jest to zabieg robiony pobieżnie, a teraz proszę - najpierw otwieranie porów, potem wyłapywanie dziadów, żeby na sam koniec ułagodzić ewentualne podrażnienia? Dla mnie brzmi super! Pierwszy plasterek był dość mokry. Kiedy przylepiłam go na nos okazało się, że tak średnio przykrywa on wszystkie miejsca, gdzie mam czarne kropki (a mam je na całym nosie, jego czubku i skrzydełkach). Nie tylko materiału było mało, ale i przy samych skrzydełkach w ogóle nie dotykał on skóry, więc przyleganie było słabe. Ale - nie powiem - pory faktycznie się otworzyły i można było przejść do kroku drugiego, czyli do standardowego plasterka, który ma nam wyciągnąć wszystkie wągry. Nałożyłam, zwilżyłam lekko woda by dobrze przylegał, odczekałam, ściągnęłam. I nic. Jedyne co plasterek wyciągnął z mojej skóry to delikatny meszek gdzieś z okolic policzków pewnie. Jeżeli chodzi o wągry to nie oczyścił mi ani jednego pora w nosie. Nic. Zero. Null. Dla czystej przyzwoitości nałożyłam jeszcze plasterek trzeci, który był mokry, zimny i oślizgły. Milion razy lepsze efekty daje zrobienie "parówki", nałożenie maski z glinką, a potem - dla zamknięcia oczyszczonych porów - przyłożenie kostki lodu bądź wacika nasączonego zimną wodą. Kurtyna.

Mój pierwszy azjatycki bubel. Zakupiłam od razu 3 paczki by zauważyć jakieś efekty, miały być przeznaczone dla mojego chłopaka jednak po jego nie udanej próbie sama się skusiłam by nałożyć je na mój nos. Plastry składają się z 3 etapów. Pierwszy : otwiera pory i oczyszcza, drugi zasadniczy wyrywa wągry i trzeci zwęża pory i koi skórę po zabiegu. Wszystkie kroki podobnie pachną, ładnie, kwiatowo, jeden krok pachniał dla mnie nawet różą, co bardzo na plus. Niestety drugi krok to plaster, który w ogóle nie trzyma się na nosie, ledwo się klei i gdy przez pierwsze 5min trzymałam go dłonią by po prostu się nie odkleił coś tam przylgnęło do nosa, jednak to było słabe. Nie wiem czemu ten klej jest jakiś do dup... Zarówno taka sytuacja gdy "zabieg" robiliśmy u chłopaka i również u mnie. Nic nie wyrwało z syfków. Jestem zawiedziona pierwszy raz,że taką pierdołę można kupić nawet za 15zł i nic nie działa, także ja nie polecam kompletnie tego szajsu.

Dziadostwo jakich mało. Co mi to dało? Dosłownie nic. Absolutnie żadnego efektu

Graficznie? Nie ma się do czego przyczepić. PasteLOVE kolory zawsze mile widziane ;). Tylko, że chyba nie o to w tym chodzi, wydaje mi się że producent tak bardzo skupił się na kolorach, że zapomniał o funkcji jaką ma spełniać ten kosmetyk. Szczerze mówiąc nie zauważyłam aby spełniło jakąkolwiek funkcje. Jestem na nie. A mogło być tak fajnie :(

Jak w tytule recenzji. Pierwszy plasterek rzeczywiście rozpulchnił cerę, koreańskie noski są chyba mniejsze niż nasze, przydałby się większy plasterek (posiadaczką jakiegoś wybitnie dużego nosa to nie jestem ;)) Drugi plasterek mocno się przykleił, liczyłam więc na mocny efekt. Niestety, efekt taki sobie, kilka czarnych kropek i świeże jeszcze niezanieczyszczone wągry. Plusem dwóch pierwszych plasterków było to, że skóra naprawdę mocno się rozpulchniła i samo mechaniczne usunięcie kolejnych czarnych kropek było dość proste, no ale nie tak to miało wyglądać z założenia producenta, o takiej ingerencji nie było mowy, to tylko moja zawziętość w tej sytuacji. Ostatni plasterek ma chyba zawężać pory i łagodzić, z pierwszym dał sobie radę, łagodzenia zbytnio nie odczułam.

Bardzo urocze opakowanie. Metoda aż 3 plasterków,jest to dosyć dużo,ale ok. Pierwszy przygotował skórę,drugi miał wyciągnąć zaskórniki,ale raptem jednego zauważyłam na plasterku,a trzeci miał złagodzić i ok nawet nawilżył,ale troszkę zjeżdżał z nosa. Szkoda pieniędzy na ten produkt,spróbuję jeszcze na mężu,ale moim zdaniem są lepsze specyfiki,choćby z L'biotica z Hebe.

Opakowanie urocze i to by było na tyle. Maseczka jest baaardzo czasochłonna i to zmienianie 3 plasterków upierdliwe. Pierwszy plaster szczypie/piecze w nos. Drugi nie robi kompletnie nic a trzeci ześlizguje się z nosa. Kupiłam kilka opakowań i z każdym było to samo. Bubel.

Kupiłam bezpośrednio na chińskiej stronie i to działa cuda. Zamówiłam dwie jedynie bo sądziłam, że będzie to tak samo słabe jak te czarne maski. + wyciąga syfki + ładnie pachnie (oprócz 1 kroku) + przemyślana część (krok 3) do zakmnięcia porów -/+ cena dobra jeśli kupujecie prosto z azjatyckiej storny, ale niestety czeka się długo

Absolutnie urocze opakowanie. Miałam duze oczekiwania co do tego produktu. Niestety nie spełnił ich. Maseczka ta ma az 3 kroki pielęgnacyjne. Wydawało mi sie ze zwykle plastry na wągry nie działają wlasnie przez to ze pory sa zamknięte. Ta maseczka ma w sobie plasterek otwierający je , czyszczący oraz zamykający pory. Nie mam problematycznej cery. Kilka czarnych kropek na nosie wymagających usunięcia. Plasterek po oderwaniu niestety był czysty a w nosie pozostały nieczystości. Zawiodłam sie niestety bardzo.