Nie mam aż takich problemów z naczynkami, ale niestety zdarza mi się rumienić w żenujących sytuacjach towarzyskich, a i ta moja cera jest wrażliwa, a do tego mieszana, ze skłonnością do niedoskonałości, więc korzystając z okazji, że znalazłam ten krem u mojej Mamy w łazience, wzięłam go do przetestowania na sobie.
I...
Nie polubiłam tego kremu. Coś jest z nim nie tak.
Być może powoduje redukcję widoczności naczynek, ale jeśli tak – to po bardzo długim czasie stosowania, a ja musiałam z niego zrezygnować już po kilku dniach, i – tych kilka drobniutkich żyłeczek, jakie u siebie płytko pod skórą zauważyłam, było w tym czasie równie widocznych, jak przy stosowaniu kosmetyków nie przeznaczonych do cery naczynkowej.
Już od początku aplikacji krem budził u mnie pewne obawy.
Z miękkiej, zwyczajnej tubki w skromnej estetyce produktów La Roche-Posay, wydostaje się aptecznie bezwonny dość treściwy krem o specyficznej konsystencji. Niby gładki, i dobrze wmasowujący się w cerę, ale – nie dający mi żadnego poczucia nawilżenia, a sprawiający ulotne wrażenie, jakby jedynie powierzchownego pokrycia skóry, przy czym jednocześnie kosmetyk skutecznie matowił mi cerę. Lubię na dzień matujące specyfiki, bo odstawiłam pudry, ale miałam wrażenie, że ulotnie dziwna tekstura tego kremu – już po nałożeniu na twarz nie zgrałaby się z innymi kosmetykami – np. z podkładem. Podkreślam, że to tylko moje wrażenie – sama nie próbowałam.
Już pierwszego dnia aplikacji, kilka godzin od zastosowania, zauważyłam w strefie T nieładnie rozszerzone pory, który to efekt niestety z każdym kolejnym dniem testowania kremu się nasilał, i nasiliło się też pojawianie się drobnych zaskórników.
Miałam wrażenie, że ten krem nie nawilża mi cery, a "tynkuje" – dosłownie - ją po wierzchu – być może w celu "zamalowania" naczynkowej, zaróżowionej cery. Jeśli tak – to słabo, a przy okazji zapycha pory, wywołując niedoskonałości.
Dłużej zatem nie ryzykowałam, a i wrażenia Mami, spytanej o stosowanie kremu, w zasadzie były tożsame z moimi, przy czym okazało się, że specyfiku przestała jakiś czas temu w ogóle używać, bo nie czuła, żeby nawilżał, a i nie koił jakoś szczególnie Jej lekko naczynkowej cery.
Zalety:
- wydajność,
- zmatowienie cery (choć koniecznie proszę poczytać o wadach poniżej),
- zapach – bezwonny, bez "aptecznych" nut,
- opakowanie – poręczna, miękka tubka w skromnej estetyce produktów La Roche-Posay
Wady:
- brak skuteczności – krem nie niweluje widocznych naczynek,
- uczucie jedynie powierzchownego działania,
- uczucie zapchania skóry,
- przy mojej mieszanej cerze, w czasie kilku dni testowania kremu z każdym dniem nasilało się pojawianie niedoskonałości – rozszerzonych, zapchanych porów,
- cena - wysoka, przy czym tubka nie ma nawet 50 ml, tylko 40 – przy dość dobrej wydajności
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie