Eveline Cosmetics Magic Mask, Matująca maska w płacie 3D `Lama Queen` 

Urocza szata graficzna opakowania z lamą przyciągnęła moją uwagę, poczytałam i postanowiłam kupić na wszelki wypadek gdy będzie potrzeba zmatowienia cery. Długo leżała w szafce i w końcu przyszedł czas na zużycie. Szata graficzna lśni w słońcu, uroczy pyszczek lamy z tymi oczkami chwyta za serce ;) Z tyłu opakowania znajdują się wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu w kilku językach + niewiarygodnie długi skład produktu - litania jak nic ;) Produkt przebadany dermatologicznie, pochodzi z Korei. No zapowiada się wspaniale...z łatwością można było otworzyć opakowanie bez konieczności użycia nożyczek. W środku znajdziemy płachtę, wykonana ze sztywnego materiału, ciężko ją rozłożyć i "przymocować " do twarzy, odkleja się, nawet boczne nacięcia nie wiele pomogły. Płachta jest wąska, otwory na nos i oczy są dobrze dopasowane. Zaczynam siedzieć 15 minut jak zaleca producent, w tym czasie zapach alkoholu mnie drażni, skóra nieco piecze, szczególnie miejsca gdzie mamy drobne ranki i otarcia. No cóż po upływie 10 minut płachta wyschła na wiór. Skóra wypiła esencję do ostatniej kropli. Efekt końcowy był średni, pory nie zmniejszyły się, drobne niedoskonałości nieco zbladły. Zmatowiona cera utrzymuje się przez dwie godziny po czy zaczyna się świecić. Całe szczęście nie wystąpiły skutki uboczne typu uporczywe pieczenie, oprócz początkowej fazy. Więcej przeuroczej lamy od Eveline nie kupię.

Dostałam ją w zestawie jaki udało mi się wygrać w konkursie. Dostałam wtedy cały karton kosmetyków od Eveline. Maseczka ma za zadanie oczyścić, zmniejszyć widoczność porów i zmatowić skórę twarzy. Ma bardzo ładne opakowanie i sam nadruk na maseczce uważam za uroczy. I tyle z plusów. Maseczka ma bardzo twardą i sztywną fakturę. Ciężko się ją nakłada i nie chcę trzymać się twarzy. Jest dość sucha i samej esencji jest bardzo mało, co powoduję, że po 3-4 minutach maską jest całkowicie sucha. Po zdjęciu twarzy nie była oczyszczona i zmatowiona. Za to bardzo się kleiła, w dość nie przyjemny sposób. Wywoła u mnie delikatne podrażnienie i krostki.

Maska posiada urocze opakowanie, kolorowe, fikuśne, modne teraz z wizerunkiem zabawnej lamy. Płachta która znajduje się w środku jest tragiczna, gruba, źle docięta, za mała nie wystarczyła mi na pokrycie boków twarzy, natomiast dół jest za długi i sięgał prawie do szyi, dobrze nasączona bezbarwną esencją o dziwnym chemicznym zapachu. Przez cały czas trwania aplikacji czyli ok.15 minut płachta cały czas się odklejała, a skóra piekła, nie był to dla mnie relaks. Po zdjęciu maski na twarzy pozostało niewiele kosmetyku , który szybko się wchłonął nie pozostawiając nieprzyjemnej lepiącej warstewki. W składzie maseczki znajdziemy: *wyciąg z zielonej herbaty-bakteriobójczy, ściągający, odświeżający, chłodzący, łagodzący, nawilżający i tonizujący, *wyciąg z listownicy japońskiej- wyrównuje pH, oczyszcza, uniemożliwia zatykanie się porów, *wyciąg z undarii pierzastodzielnej- tonizuje, oczyszcza, nawilża, pomaga w leczeniu trądziku, egzemy, a także w leczeniu blizn, *sól dwupotasowa kwasu glicyryzynowego- nawilża, łagodzi podrażnienia, redukuje obrzęki, zmniejsza produkcję sebum, przyśpiesza gojenie ran, zapobiega przebarwieniom. Niestety w składzie jest też sporo substancji mogących podrażnić skórę i tak się stało, po ściągnięciu płachty twarz była zaczerwieniona i widocznie podrażniona, musiałam natychmiast ratować się kremem nawilżającym i to jedyne efekt jaki zauważyłam. Mam cerę mieszaną z małą skłonnością do podrażnień i na dzień dzisiejszy oceniam, że jest w dobrej kondycji, boję się myśleć co zrobi ta maska komuś kto ma bardzo wrażliwą skórę. Zdecydowanie nie polecam!

Po recenzjach widzę, że niestety nie tylko u mnie ta maseczka się nie sprawdziła. Opakowanie jest przeurocze, nie sposób go nie wziąć! Ale płachta jest gruba i odklejała mi się od policzków i brody, twarz piekła mnie podczas aplikacji i nie zauważyłam żadnych efektów. Szkoda.

Zarówno u mnie, jak i u mojego chłopaka. Nie dawałam tej masce wiele szans, a jednak sprawdziła się bardzo dobrze. Niestety sam nadruk i jakość materiału pozostawia wiele do życzenia. Lamę cieżko rozpoznać, a płachta jest bardzo gruba i odkleja się od skóry. Jest dobrze nasączona i szybko wchłania sie w cerę, delikatnie szczypiąc. Po zdjęciu, cera jest widocznie rozświetlona, odżywiona, ożywiona i młodzieńcza. U mojego chłopaka zminimalizowane pory. Kolory wyrównany. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z działania i raczej kupię ponownie.

????Maseczka ma dość grubą płachte z wesołym wzorem lamy. ????Niestety płachta nie chciała trzymać się na mojej twarzy i odklejała się od skóry. ????Po nałożeniu na twarz czuć było nieprzyjemne pieczenie, przez co potem skóra była zaczerwieniona. ????Zapach maseczki nie należy do ładnych i przyjemnych - jak dla mnie jest chemiczny. ????Po zastosowaniu moja skóra była nawilżona i zmatowiona, ale i zaczerwieniona i podrażniona. ????Niestety nie mogę wam polecić tej maseczki, ponieważ u mnie wypadała kiepsko. Jednak jeśli macie ochotę ją przetestować to czemu nie, może u kogoś sprawdzi się zupełnie inaczej niż u mnie. Zapraszam na mój profil na Instagramie: https://www.instagram.com/prze.znaczenie/ Może wam się spodoba ????

No niestety MOCNO się zawiodłam. Na ogół mam dobre doświadczenie z marką Eveline, dlatego jak w drogerii zobaczyłam maseczkę w płacie z tej firmy to bez zawahania kupiłam ją. Pierwsze wrażenie? Że jest bardzo urocza i zapach jest nawet przyjemny. Niestety po nałożeniu jej mniej więcej po 5 minutach cała twarz zaczęła mnie piec, a po ściągnięciu skóra była zaczerwieniona. Nie dałabym rady wytrzymać w niej 15 minut jak zaleca producent. Z tego powodu niestety nie polecam maseczki.

Mojej cerze ta maseczka bardzo przypadła do gustu. Bardzo ją lubię i chętnie do niej wracam. Zacznę od szaty graficznej, ktora jest śmieszna i śliczna. :) po drugie zapewnia mi nawilżenie. Naprawdę cera jest bardzo nawilżona i odżywiona. Lubię używać ją z rana wtedy twarz się pobudza :) jednak na skalę długiego używania nie polecam, ponieważ eveline ma szeroką gamę i możemy testować do woli.

Zacznę od wad bo tych jest więcej. Płat grubay i mało plastyczny. Po za tym maska za mała i źle wycięta. Zapach farby do ścian , taki właśnie chemiczny i ostry. To nie relaksuje. Szczypala mnie też okolica oczu. Esencji mało. Ledwo na szyję a gdzie dekolt i ręce:( efekt nawilżenia jest ale i szczypanie i podrażnienia... No nie. Ostra i za mocna a cerę nam odporną.

U mnie maseczka spisała się rewelacyjnie! Żadnego uczucia pieczenia skóry nie było. Aplikacja szybka, łatwa i przyjemna. Płat rewelacyjnie nasączony serum, który świetnie przylega to twarzy i ni zsuwa się. Po 15 minutach efekty były zadowalające. Cera świetnie zmatowiona, nawilżona i niesłychanie gładka w dotyku.

Zdecydowanie nie polecam tej maseczki. Po jej nałożeniu skóra zaczęła mnie mocno piec, nie byłam w stanie wytrzymać! Po zdjęciu skóra była zaczerwieniona... Oczywiście innych efektów nie zauważyłam :/ Niezależnie od tego, co obiecuje nam producent danego kosmetyku, pieczenie nigdy nie jest dobre! Wcale nie znaczy, że kosmetyk "działa"...

Lubię wszelkie maski w płachcie, ale po Lamę niestety na pewno już nie sięgnę. Sama płachta wygląda fajnie i wesoło, no ale przecież nie o to chodzi. Z plusów, to płachta jest dobrze nasączona, można jeszcze resztkę wklepać w skórę np. na szyi. I to by było chyba na tyle zalet, bo nie dałam rady wytrzymać z maską 15 minut, bo tak piekła mnie skóra, szczególnie w okolicach oczu! Na szczęście obyło się bez podrażnień, produkt wchłonął się, pozostawiając jednak na jakiś czas silne uczucie lepkości. Użyłam maseczki przed spaniem, następnego dnia skóra wydawała się miękka i przyjemnie napięta, ale nie doszukałam się jakiegoś specjalnego zmatowienia. Nie sięgnę ponownie po Lama Queen, wersja z jednorożcem jest zdecydowanie lepsza :)

Maseczka ładnie wygląda, ma śmieszny wygląd, jest dobrze wycieta i ładnie pachnie, ale... Nie mogłam jej trzymać przez 15 minut, tuż po nałożeniu twarz zaczęła mnie piec... Musiałam ja zdjąć... Przez chwilę twarz była rozowa, ale na szczęście po chwili wszystko ustąpiło...no i twarz była matowa... Ale... Nie wiem co by było gdybym trzymała ja zalecane 15 minut...

Jak idzie łatwo domyślić się po samym tytule produkt nie spisał mi się. Idąc od początku, sama aplikacja, jest prosta płat z podobizną lamy ( swoją drogą bardzo ładnie zilustrowaną :P) przykładamy do twarzy, w tym momencie można poczuć przyjemny efekt chłodzący. Jednocześnie też wyczuwalny jest lekko zapach maski, który jest w zasadzie nijaki (moim zdaniem lekko chemiczny). Producent zaleca zdjąć maskę po 15 minutach, w moim odczuciu było to zbyt długo, po około 7 minutach, czułam jak moja cera piecze. Było to niewątpliwie nieprzyjemne- stąd nie wiem czy to wina mojej cery ( która w żaden sposób nie ma tendencji do wrażliwości). - czy może, formuła produktu uległa zepsuciu podczas przechowywania. Po zdjęciu maski, wodnistą pozostałość łatwo idzie wmasować w cerę. Jednak po takim zastosowaniu, cera jest nieprzyjemnie lepka, ale trzeba przyznać że zregenerowana (miękka bez podrażnień), ale moim zdaniem NIE ZMATOWIONA (moja była raczej rozświetlona). Podsumowując nie polubiłyśmy się.

Uwielbiam maseczki w płachcie w swojej pielęgnacji. Po tą maseczkę sięgnęłam, przed wykonaniem makijażu. Mam cerę mieszaną i ta wersja spisała się świetnie jako pielęgnacja przez wykonaniem makijażu. Cera była świetnie nawilżona,a przy tym zmatowiona, ale bez płaskiego matu. Płachta jest idealnie nasączona, trzyma się dobrze i jest idealnie wycięta.