Bardzo dobra maskara, potrzebuje jednak nieco czasu na pokazanie pełni swoich możliwości
Tak się złożyło, że wygrałam miniaturę tej maskary w jednym z konkursów na Instagramie. Markę Estee Lauder znam, ale jest dla mnie lekko zaporowa cenowo. Tym bardziej ucieszyłam się, że będę miała okazję przetestować coś, do czego na co dzień raczej nie sięgam.
Opakowanie wizualnie jest piękne. W kolorze ciemnego grafitu, praktycznie czerni, ze złotymi napisami i aplikacjami przypominającymi długie rzęsy. Napisy ani samo opakowanie się nie rysuje. Jest wykonane z plastiku, ale jakiegoś takiego twardszego, błyszczącego, bardzo miłego w dotyku. Zakręcanie i odkręcanie przebiega sprawnie i gładko, nic się nie zacina. Trzymając tusz w dłoni czuje się po prostu, że jest to marka wysokopółkowa. Jeśli zaś chodzi o szczoteczkę, jest zwykła, jak ja to mówię „włochata”, dosyć cienka i precyzyjna. Ja nie jestem jakoś uprzedzona do tego typu szczoteczek; zdarzają mi się buble i sztosy zarówno wśród sylikonowych, jak i właśnie tych włochatych. Z tą szczoteczką pracuje mi się dobrze, szczególnie podoba mi się fakt, że jest dość długa i zakończona cienko, co pozwala mi na bezproblemowe dotarcie do kącików oczu i pokrycie tuszem nawet tych najtrudniej dostępnych rzęs. Jednak duży minus ode mnie poleci za fakt, że na szczoteczkę nabiera się zbyt dużo formuły. Nie ma opcji malowania rzęs bez uprzedniego usunięcia nadmiaru. Ja to robię o brzegi opakowania, zgarniając potem wszystko szczoteczką do środka, ale na pewno sprawia to, że tusz szybciej się psuje i wysycha. Wolałabym jednak jakieś zabezpieczenie środku opakowania, które podczas wyjmowania szczoteczki skutecznie usuwałoby nadmiar formuły.
Jakie są właściwości tuszu? Mój ocień to 01 Black i rzeczywiście, że jest to fajna, głęboka czerń. Zapach jest typowy dla tuszy, ale raczej delikatny i nie wpływa negatywnie na komfort użytkowania go. Nie zauważyłam, by tusz mi się osypywał. Większa pochwała za to, że się nie odbija, zarówno na górnej, jak i dolnej powiece. Miewam z tym problemy i bywa strasznie uciążliwe, bo jednak łatwiej usunąć pojedynczy osyp niż odbitkę tuszu na skórze. Formuła jest dość rzadka, szczególnie na początku, jednak z biegiem czasu staje się optymalna do pracy. Tusz jest dość trwały, więc do demakijażu potrzebujemy jakiegoś dobrego płynu micelarnego lub olejku. Samym żelem niewiele zdziałamy. Dostępność wiadomo, raczej drogerie typu Douglas czy Sephora. Natomiast cena dość wysoka, jednak w przypadku takich marek sami indywidualnie musimy zadecydować, czy jest dla nas do przyjęcia.
Z ręką na sercu przyznaję, że pierwsze kilka użyć rozczarowało mnie, i to bardzo. Szczoteczka była calutka oblepiona produktem, więc nie dało się jej używać. Dopiero po usunięciu nadmiaru jakoś to szło, ale efekt pogrubienia był marny, a tusz powodował straszne opadnięcie rzęs (pomimo wcześniejszego użycia zalotki). Zbyt długa praca z nim skutkowała też sklejeniem rzęs. Miałam wielką nadzieję, że nie jest po prostu gotowy do użycia i trzeba z nim odczekać. Odłożyłam więc na jakiś miesiąc na bok, w międzyczasie denkując inny produkt. Po miesiącu powróciłam do tego (mogłam sobie na to pozwolić, ponieważ mam miniaturę, wiec nie musiałam się martwić, że mi się zepsuje i nie zdążę go zużyć). I stał się cud. To znaczy tusz całkowicie, o 180 stopni zmienił swoje oblicze. Konsystencja stała się gęstsza, co pozytywnie wpłynęło na szybkość wykonywania makijażu. Zniknął problem opadania rzęs, wręcz zaczął przepięknie trzymać skręt, od rana do samego wieczora. Czasem noszę makijaż przez ponad 12 godzin i po takim czasie skręt rzęs, stopień czerni i pogrubienie wyglądało dokładnie tak, jak rano. Strasznie mi się podoba, że formuła po dojrzeniu pozwala na „dokładki”. Możemy pomalować rzęsy raz, odczekać do podeschnięcia tuszu i dołożyć warstwę. Nie ryzykujemy sklejania, czy nieestetycznych grudek. To się bardzo ceni, szczególnie przy moich cieniutkich, marnych rzęsach, kiedy potrzebuję od tuszu mocniejszego efektu. Niemniej jednak tę właściwość tusz zyskuje po jakimś czasie od otwarcia. Na samym początku bardzo lubi te rzęsy posklejać. Nie podrażnia wrażliwej okolicy oczu, nie szczypie. Podsumowując to całkiem dobry tusz, jestem pozytywnie zaskoczona. Jeśli kiedyś będę miała jakiś przypływ gotówki, albo tusz ten będzie w fajnej promocji, to może się na niego skuszę :)
Zalety:
- piękny, głęboki, czarny kolor
- nie osypuje się
- nie odbija się na dolnej i górnej powiece
- pięknie utrzymuje skręt rzęs (oczywiście po pewnym czasie, jak dojrzeje)
- wydłuża,pogrubia i dobrze rozdziela rzęsy (jednak również nie od razu)
- jest bardzo trwały
- przepiękne, trwałe opakowanie
- dobra, włochata szczoteczka, która pozwala na dużą precyzję
Wady:
- nie jest od razu gotowy do użycia; początkowo bardzo mało pogrubia, skleja, powoduje opad rzęs. Wolałabym, żeby od razu pokazywał pełnię swoich możliwości
- zbyt dużo formuły nabiera się na szczoteczkę; trzeba ją usuwać przed użyciem
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie