Guerlain Parure Gold, Radiance Foundation SPF30 Rozświetlający podkład w płynie (nowa wersja)

Bardzo chciałam mieć ten podkład, bo sporo moich znajomych go zachwalało. Regularna cena jest trochę zaporowa, ale udało mi się go kupić w promocji jakiś czas temu. Zacznę od buteleczki- skoro gold, to cała jest złota oczywiście :) wygląda pięknie- jak większość kosmetyków Guerlain zresztą. Taka ozdoba półki z kosmetykami. Dozownik działa idealnie, nic się nie zacina. Kosmetyku wydobywa tyle, ile potrzeba na pokrycie buzi cieńką warstwą. Sam podkład pachnie- dosyć intensywnie i jest to zapach różany. Mi odpowiada średnio, ale to rzecz gustu rzecz jasna. Ważne, że nie uczula. W konsystencji podkład jest dość gęsty i treściwy. Ale świetnie się rozprowadza. Używałam do nakładania zarówno pędzla jak i gąbeczki i w obu przypadkach było ok. Jednakże w jego przypadku najbardziej istotne jest NA CO się go nakłada. Cera musi być naprawdę porządnie nawilżona- wtedy robi co ma robić, daje piękny glow. Jeszcze lepiej wygląda nałożony na bazę dedykowaną. Super bluruje pory wówczas i trzyma się jakieś 3-4h dłużej. Bo niestety, bez tej bazy, na mojej skórze, mieszanej- przetłuszczającej się w strefie T, wytrzymuje tylko jakieś 4-5h w dobrym stanie. A dodam, że z sebum ten podkład nie lubi się bardzo. Zaczyna dziwnie pracować, wyświeca się, ale nie zdrowo, tylko tak jak byśmy położyli cieńką warstwę tłuszczu. Patentem na to jest nałożenie dodatkowo matującego kremu w tej okolicy. No ale, wychodzi na to, że żeby przez 8-9h wyglądał dobrze, to ja muszę nałożyć krem nawilżający, matujący w strefie T i jeszcze bazę, która do najtańszych nie należy. Czyli dużo na twarzy i drogo. Nie mogę powiedzieć, że to zły podkład. Ale raczej na niewielu cerach będzie wyglądał super, bez takiego kombinowania. Z drugiej strony wygląda ładnie na mojej buzi po tych wszystkich zabiegach. Nie przesusza na pewno, nie podkreśla zmarszczek. Cera wygląda zdrowo. Tyle, że no sam w sobie nie jest jakimś wielkim woow.

Na podkład czaiłam się kilka dobrych lat (wcześniejsze wersja). Przeczytałam masę opinii i na polskich stronach i na zagranicznych, oglądnęłam recenzję na YT i zawsze był dla mnie podkładem, który na pewno okaże się świętym gralem. Tylko ta cena... Na początku : cera mieszana w kierunku odwodnionej. Uielbiam rozświetlenie, produkty z pielęgnacją. 31 lat. Często sięgam po produkty, który polecają Panie z cerą dojrzałą, jeśli chodzi o makijaż, ponieważ tego wymaga moja cera i w takich produktach dobrze się czuję. Podkład kupiłam, w trzecim miesiącu pandemii. Pamietam, że wyskoczył mi na Notino za połowę ceny ! Była jakaś mega promka na Guerlain, ponieważ wtedy zakupiłam również meteoryty. Na paczkę czekałam, jak dziecko na gwiazdkę, przebierając nogami ???? Tym bardziej, że były to produkty w niedostępnych dla mnie cenach, nawet na promocji 20%, były po prostu mega drogie, ale tak bardzo wymarzone. Jak tylko przyszła, od razu pobiegłam do lustra i zaczęłam testować. Pierwsze nałożenie było kosmicznym rozczarowaniem i to tak bardzo, że było mi przykro. Przecież wymarzony... miał być idealny, rozświetlać, pielęgnować... A tutaj podkład, który wchodził u mnie w mat i uwydatniał zmarszczki, których na codzień nie było widać ! najgorsze rozgoryczenie wręcz, którego obawia się osoba szukająca rozświetlenia. Kolejny dzień, znów szansa i kolejny powtórka. Rozczarowanie. Byłam tak wściekła, że odłożyłam go w kąt na dobre dwa miesiące. Po dwóch miesiącach, z opuszczoną głową- znów podeszłam do próby. Niczego już nie oczekując i oceniając jego wady i zalety. Odcień 00 okazał się dobry, w żółtych podtonach. Wiem, jak bardzo podkłady Guerlain potrafią oksydować, dlatego wzięłam odcień jaśniejszy. Jak dołożę do niego bronzer, róż itp, jest ok. Na zimę odcień idealny, na lato, mimo że używam spf50 będzie za jasny. Kolor dla typowych bladziochów ???????? Podkład nałożyłam na filtr spf50 z firmy Nuxe (fluid, który miał być matujący, a robił glow, tak swoją drogą, kolejny gagatek). I tutaj ten duet po prostu zaskoczył. Było odpowiednie wręcz odżywienie pod podkład i nie robił się już tępy mat. Bez czegoś konkretnego, dla mnie jest nie do przejścia ! Ten duet mi się sprawdza, co nie zmienia faktu, że producent nie wywiązuje się z obietnic. Produkt ma być rozświetlający i pielęgnacyjny, a niestety nie jest. Możliwe, że wcześniejsze wersja była istną petardą, czego już niestety nie stwierdzę. Możliwe, że mogła by być moim świętym gralem.

Kupiłam ten podkład na zeszłorocznych około-sylwestrowych promocjach w przypływie pozytywnych opinii i ogólnego otumanienia. Lubię podkłady wysokopółkowe i jestem skłonna wydać dosyć sporo, ale zwykle proszę o próbki lub oceniam produkt w perfumerii - to był zakup w ciemno. Opakowanie na żywo nie powala, lepsze wrażenia wizualne wywołuje u mnie klasyczne szkło i jakaś ozdobna nakrętka. Niemniej jak gold to gold - rozumiem zamysł. Niestety po roku podróżowania złote opakowanie ukazuje już odpryski i zadrapania i nie jest takie luksusowe. Ta forma buteleczki uniemożliwia też ocenę jej zawartości, nie mam pojęcia ile podkładu jest w środku. Na plus wygodna pompka która pozwala dozować nawet mikro ilości podkładu. Posiadam kolor 31, to taki żółtawy, jasny odcień na poziomie Healthy Mix 51 czy MAC NC20. Oklaski na stojąco za to że nie ciemnieje nawet w minimalnym stopniu. Z kuszących informacji producenta które w mojej głowie usprawiedliwiły ten zakup mamy np. filtr przeciwsłoneczny SPF30, kolagen, złoto, 24h trwałości, blask, młodość, macica perłowa... Ogólnie ujmując - ma być piękny, trwały i pielęgnujący. Do właściwości pielęgnacyjnych bardzo ciężko jest się odnieść kiedy ma się dwadzieścia-parę lat, cerę w dobrym stanie, a recenzja dotyczy podkładu. Naprawdę nie umiem ocenić czy zrobił coś dobrego, na pewno nie zrobił nic złego. Po dokształceniu się z zakresu filtrów wiem natomiast, że ten SPF należy potraktować z przymrużeniem oka. Pozostała tylko podkładowa strona podkładu. Ma płynno-kremową konsystencję, rozprowadza się przyjemnie i pędzlem i palcami, po chwili wchłania się w skórę i pozostawia ją przyjemnie gładką, satynową. Krycie jest doprawdy niezłe, tym bardziej w kategorii podkładu pielęgnacyjnego. Przy jego używaniu potrzebowałam jedynie średnio kryjącego korektora pod oczy, wszystkie przebarwienia i niewielkie niedoskonałości skutecznie znikały pod warstewką "płynnego złota". Nie ma tu żadnego oczywistego rozświetlenia, ani w formie drobinek, widocznego pyłku, ani efektu mokrej skóry. Wręcz bliżej mu do matu. Widziałam już takie wykończenie w tańszych podkładach, trzeba mu jednak oddać że jest na cerze wyjątkowo lekki, jakby w ogóle go nie było. Pachnie jak różany krem do rąk. Z tą trwałością ktoś popłynął, na mojej suchej cerze która lubi się przetłuszczać przy nosie i na czole daje radę przez max 8h. Po tym czasie widać już że podkład się ściera i pracuje na twarzy tam gdzie napotkał sebum. W miejscach przetłuszczonych lubi się rozwarstwiać, ale na suchych partiach wygląda bardzo ładnie. Myślę, że ta formuła po prostu nie lubi się z sebum, co przywodzi mi na myśl odwodnione, dojrzałe cery. Jeśli na takiej buzi utrzyma się tak jak na moich policzkach no to doskonale. Generalnie można go potraktować bibułką matującą, można dołożyć korektora, przypudrować - dobrze znosi poprawki. Niezbyt dobrze radzi sobie z pandemicznymi realiami. To nie jest podkład odporny na dotykanie w związku z czym chętnie wędruje na maseczkę. Ze względu na filtr źle wygląda na zdjęciach bo daje białe odbicie. Obecnie można go kupić za jedyne 419zł, ja kupiłam go za niespełna 300zł i nie rozumiem swojej decyzji. Jeśli nie robi cudów pielęgnacyjnych to nie jest wart tych pieniędzy. Naprawdę można znaleźć inny podkład który dobrze wygląda na dojrzałej, suchej cerze - to nie jest aż tak trudna grupa docelowa. Jeśli moje odczucia są w miarę obiektywne, to odpuśćcie go sobie.