Yves Saint Laurent Tatouage Couture Velvet Cream Płynna pomadka

Odcień 206 przepiękna brudna czerwień, ładnie wygląda i to tyle. Nie użyłabym jej wiedząc, że będę jeść. Co do krycia również jest bardzo słabo, czerwony to kolor sam w sobie trudny do nałożenia a ta szkinka rozprowadza się nierównomiernie, trzeba dokładać kolejne warstwy. Moim zdaniem warta nie więcej niż 20 zł

W moim posiadaniu jest już kolejna pomadka o numerze 216. Lubię ją bardzo i po pewnym czasie stała się dla mnie pomadką, z której korzystam codziennie. Nie jest trwała, po około 2h sporo się wchłania (określiłabym ją mianem pół pomadki-pół balsamu pielęgnacyjnego najwyższych lotów), ale nie mam żadnego problemu z tym aby uzupełnić jej braki. Pielęgnacja tej pomadki jest wręcz fantastyczna - świetnie nawilża, zmniejsza widoczność skórek (choćbym wykonywała peeling codziennie, to i tak mam z tym problem), goi spierzchnięte i popękane usta, wygląd ust po prostu udoskonala przy okazji podkreślając ich wygląd przecudnym kolorem, jakim jest nr 216 Nude Emblem. Jeśli jesteś fanką zgaszonych róży w pięknych, nasyconych odcieniach, to ten odcień jest zdecydowanie dla ciebie. Opakowanie jest poręczne, aplikator śmiga, aczkolwiek jakość samego opakowania mogłaby być nieco lepsza.

Recenzowaną pomadkę kupiłam w zestawie z wodami Libre, gdyż było to zdecydowanie ekonomocznieksze rozwiązanie . Mimo iż preferuję szminki klasyczne, w sztyfcie to i od takich lubię sobie czasem zrobić odskocznie na rzecz płynnych tego typu wynalazków:) Posiadam odcień 208, czyli mocną, intensywną, niemalże strażacką czerwień idealnie wpisującą się w klimat okresu Bożonarodzeniowego. Produkt ma kremową konsystencję I bardzo przyjemnie nakłada się go na wargi, sunie po nich jak masełko . Nie zastyga jednak praktycznie w ogóle, muszę więc po jego aplikacji odcisnąć jego nadmiar na chusteczkę oraz delikatnie przypudrować w innym razie osadza się na zębach, migruje oraz zostawia ślad na wszystkim czego się dotknie ( np szklanki) ,nie mówiąc już o jedzeniu czegokolwiek ,zwlaszcza tlustego posiłku. Dopiero potraktowany w wyżej wspomniany sposób ( chusteczka oraz puder ) zostaję na swoim miejscu przez dłuższy czas ,choć nie jest to najtrwalsza pomadka jaką miałam w swym życiu ( a miałam ich dużo;)). Kosmetyk pozostawia na ustach satynow- kremowe, lekko świetliste wykończenie. Jest mocno napigmentowany i jedno pociągnięcie nim warg pokrywa je w stu procentach intensywnym kolorem. Nie czuć go praktycznie na nich, jest bardzo komfortowy, przyjemny w noszeniu, choć należy go nakładać na wypielęgnowane usta, gdyż zdarza mu się podkreślić suche skórki. Bardzo ładnie prezentuje się na twarzy, ale w związku z tym ,że lubi odbijać się na kieliszkach np, nie użyłabym go na imprezę czy uroczystość na której się je ,gdyż wiem, że nie przetrwałby próby czasu. Ogólnie jest to naprawdę przyjemna dla ust pomadka, ale nie na tyle abym wróciła do niej ponownie.