Barr Cosmetics Centella Calming Barrier Cream Kojący krem do twarzy z Centella Asiatica

Mam 26 lat i cerę tłustą wyregulowaną, mocno skłonną do trądziku. Krem zakupiłam jako krem nocny, który łagodziłby moją jesienną kurację retinolem i niacynamidem w wysokim stężeniu. W sezonie jesienno-zimowym istotna też dla mnie jest okluzja, ponieważ po nocy przy ogrzewaniu często budzę się zapuchnięta, a nawilżanie skóry i powietrza ogranicza to z rana. Krem sobie grzecznie czekał na swoją kolej, ale niestety przypadkiem najadłam się swoich alergenów. Cera zrobiła się podrażniona i powstało dużo zmian zapalnych. Dodając do tego ten retinol (który oczywiście przerwałam stosować przy wysypie, ale jednak on wzmaga podrażnienie), masakra była gotowa. Cera piekła przy każdym produkcie i wiedziałam, że trzeba tu ją mocno załagodzić. Otworzyłam więc ten krem z barr z wielką nadzieją, że to będzie ta otulająca kołderka, która zgładzi wszystkie ranki twarzy. I to jest totalnie to. Krem jest mocno okluzyjny, ale nie tłusty. Zostawia właśnie taką kołderkę okluzyjną, a nie tłustą warstwę. Jest gęsty, zwarty, ale gładko się rozprowadza i nie pozostawia połysku. Momentalnie ukoił moją skórę i już następnego dnia twarz wyglądała lepiej. Kremy, które nie podołały w mojej sytuacji to etude house soon jung skin barrier 2x i stratia liquid gold. Najgorzej wypada etude house i trochę się męczę z jego skończeniem. Jest mniej okluzyjny, bardziej tłusty i mniej kojący niż ten z Barr. Przy Liquid Gold w sumie to samo, chociaż Liquid Gold radzi sobie z gojeniem i lepszym wyglądem cery na drugi dzień, to nie daje rady przy ukojeniu i jest brzydko tłusty. Barr spełnia wszystkie moje wymogi co do kremu na zimną porę roku na noc. Na pewno będę do niego wracać: ma świetny skład, respektujący cerę tłustą i wrażliwą (to ja ;_;), nie zawiera zapachu i nie obciąża cery. Ciężko znaleźć dobry nawilżacz do cery tłustej, tym bardziej (wbrew pozorom) taki okluzyjny. Barr spełnia każde z moich kryteriów, dodatkowo robiąc to w kosmicznie dobrym wydaniu :).