MBeauty Coconout Milk Cream Mask with Probiotics Kokosowa maska do twarzy

Maseczka zamknięta jest w opakowaniu na którym widzimi element kokosa i mleczka, które imitują nawilżenie jakie ma dawac produkt. W składzie maski mamy probiotyki i mleczko kokosowe. Płachta jest dobrze nasączona esencją, jednak delikatnie musiałam ją przyciąć, żeby dobrze przylegała do mojej buzi. Maseczka ma subtelny, delikatny zapach. Moja skora po użyciu maseczki stała się nawilżona i odżywiona, to taki poziom odżywienia jakiego sie spodziewałam. To naprawdę dobry produkt.

Maseczki od MBeauty wzięłam sobie na celownik jak tylko wypróbowałam pierwszą z serii kokosowej - Coconut Water Bomb Mask (na bazie wody kokosowej), która stała się moim absolutnym, nawilżającym hitem i od tamtej pory regularnie do niej wracam. W serii kokosowej są jeszcze dwie maski w płachcie: olejowa (na bazie oleju kokosowego) oraz recenzowana kremowa (na bazie mleczka kokosowego). Płachta zamknięta jest w solidnej, dość twardej saszetce w żółtym kolorze. Jak przystało na tę serię znajduje się na niej zdjęcie połówki kokosa skąpanego w mleczku kokosowym, co dodatkowo sugeruje nam konsystencję kosmetyku. Błyskawiczne otwarcie umożliwiają nacięcia na bokach w górnej części saszetki. Maska skąpana jest w duuużej ilości esencji o wyglądzie prawdziwego mleczka kokosowego :) Przyjemny, subtelny, kokosowy aromat wzmaga tylko to wrażenie. Lubię rozkładać i nakładać na twarz płachty z kremową esencją, bo są bardziej miękkie, delikatniejsze, wręcz aksamitne w kontakcie ze skórą. Płachta jest dobrze wycięta na długość i szerokość twarzy - tak na styk. Otwory na oczy i usta są w porządku, natomiast jest za mało materiału nachodzącego na nos - zakrywa on go tylko do połowy. Świetnie przylega do twarzy i nie odkleja się przez cały czas noszenia. Ze względu na mocne nasączenie tkaniny i komfort użytkowania wydłużyłam czas aplikacji do 30-stu minut. Nie czułam żadnego podrażniania skóry w formie mrowienia czy pieczenia, a jedynie otulające nawilżenie i relaksujący zapach kokosa :) Po zdjęciu maski z twarzy pozostaje na niej już chyba typowy dla masek w płachcie lepki film, który wmasowałam w skórę i pozostawiłam do wchłonięcia przez ok. 10 minut, zanim nałożyłam cienką warstwę kremu na noc. Producent obiecuje nam przede wszystkim: * odżywienie - składniki zawarte w INCI na pewno nam to zapewniają; * rozświetlenie - jest raczej typowe dla masek w płachcie i wynika bardziej z odżywienia skóry - skóra wygląda na zdrową, ale nie jest to rozświetlenie, które dają maski na bazie np. ekstraktów owocowych; * naprawę skóry dzięki probiotykom - żeby to ocenić potrzebowałabym dobrego mikroskopu, ale wierzę na słowo ;) * ujędrnienie - oj tak, czuć to wyraźnie - skóra po użyciu tej maski stała się bardziej napięta i sprężysta; * odbudowę mikrobiomu skóry i wsparcie bariery hydro-lipidowej - znów nie mam powodu, żeby nie wierzyć. Skóra jest miękka, gładka, nawilżona i odżywiona o poranku. Nie jest to, co prawda efekt wow, jaki towarzyszy mi po użyciu jej niebieskiej siostry, ale jest bardzo dobrze. Szczerze mówiąc sceptycznie podeszłam do kremowej formuły esencji tego produktu. Tego typu maski są zbyt obciążające dla mojej skłonnej do trądziku cery. Najczęściej kończy się to zapchaniem porów i niedoskonałościami na drugi dzień, ale nie tym razem, za co chwała i ogromny plus ;) Dzięki tej masce czuję się jeszcze bardziej zachęcona do sięgnięcia po kolejne kosmetyki marki MBeauty. Polecam i Wam :)

Maskę znalazłam w pudełku subskrypcyjnym. Uwielbiam maski w płachcie. Najważniejsze na co zwracam uwagę w tego typu produktach to ilość esencji, dopasowanie płachty oraz ostateczne nawilżenie. Maseczka jest mocno nasączona esencja co bardzo mnie ucieszyło. Dobrze dopasowuje się do twarzy. Mogłam nałożyć ją na 20 min i wykonywać inne czynności. Nie spadała z twarzy. Buzia po jej użyciu była widocznie nawilżona, miękka w dotyku. Jak dla mnie na tak, z pewnością wrócę :)

Meseczka na delikatnej, miękkiej i bardzo przyjemnej tkaninie. Tencel, z którego jest wykonana to włóknina celulozowa pochodzenia roślinnego w 100% biodegradowalna Jest bardzo dobrze skrojona - tak w sam raz. Nie spływa i można wykonywać w niej obowiązki domowe. W składzie : gliceryna, pantenol, arginina, betaina, olej kokosowy, hydrolat oczarowy, probiotyki. Esensja jest kremowa i jest jej całkiem sporo. Maseczka ma delikatny, kokosowy zapach naturalnego kokosa - bardzo ładny, nie przesłodzony. Maseczkę trzymałam na twarzy 20 min, po tym czasie płachta była jeszcze odrobinę mokra. Nadmiar esensji starłam wacikiem i wklepałam resztę. Skóra była po niej przyjemnie nawilżona i miękka, czuć też kojące właściwości maseczki. Posiadam cerę mieszaną i nie miałam już potrzeby nakładania po niej innej pielęgnacji. Zdecydowanie sprawdziła mi się, jest przyjemna w użyciu, ma dobrze skrojoną płachtę, ładny zapach i widoczny nawilżający efekt - taki w sam raz jak na moją mieszaną cerę :) Z chęcią do niej wrócę.