Garnier Fructis, Hair Food, Watermelon Revitalizing Mask Rewitalizująca maska do włosów cienkich

Mam długie włosy, które wymagają sporo produktów, by rozczesać je po umyciu. Po użyciu tej maski moje włosy lepiej się rozczesują. Nie obciąża włosów jak to robią inne maski, które miałam okazje testować. Dobrze nawilża moje włosy. Stają się sypkie i błyszczące. Uwielbiam arbuza, a ta maseczka przypomina mi zapach lata.

Lata temu uległam szaleństwu na maski z serii Hair Food i sięgnęłam najpierw po wersję bananową. Jakież wielkie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że na moich włosach nie robi nic specjalnego. Na długo odpuściłam testy innych, aż rok temu na wyprzedaży w Rossmann złapałam tę arbuzową. Stwierdziłam, że za 10zł dam szansę, choć sporo czasu przeleżała w zapasach. Jako że już jest zdenkowania, mogę śmiało napisać to i owo na jej temat! Zacznijmy od tego - jakie są moje włosy? Średnioporowate, gęste i proste, choć z tendencją do puszenia. Maska: +/- w konsystencji jest lekkim, dość rzadkim kremem, więc trzeba uważać, aby nie uciekła z dłoni, jednak bardzo łatwo się rozprowadza i spłukuje, + pachnie bardzo przyjemnie arbuzem z lekką nutą ogórka, tak słodko-świeżo, + stosowałam ją jako maskę bądź odżywkę na kilka/kilkanaście minut, bo forma bez spłukiwania do mnie nie przemawia, + nawilża, nadaje miękkości i ułatwia rozczesywanie, +/- czasem ładnie wygładza, ale często też powoduje puch - zwłaszcza na końcach, - niezbyt dobrze dociąża, a czasem nawet przeciąża, + bardzo wydajna. Maska jest typu HE, zawiera glicerynę i olej kokosowy. Do kupienia m.in. w Hebe za 27,99/400ml. Podsumowując: jak widać miłości między nami nie było. Zapach mnie oczarował, efekt podobnie jak w przypadku bananowej wersji - rozczarował. Mam inne wersje do przetestowania w zapasach i liczę, że sprawdzą się lepiej.

Ta jest najlepsza to co robi z włosami to armagedon niewiedzialam ze mogę aż tak odbudować moje zniszczone włosy która były suche łamliwe i nie chciały się rozczesywac od kiedy używam tej maski oraz drugiej w wersji bananowej to moje włosy nagle odżyły i wyglądają świetnie

Kolorowe maski Fructis szturmem wdarły się na rynek i obecnie są chyba najpopularniejsze w kraju, każda z nas miała lub ma jedną sztukę. Mam za sobą wersję bananową oraz aloesową, a mój apetyt ciągle rósł, dlatego też ucieszyłam się, gdy dostałam w prezencie arbuza. + Opakowanie: wariant ten, jak i pozostałe, otrzymujemy w plastikowym słoiku. Jest solidnie wykonany, szczelny, brakuje w nim jednak pazłotka zabezpieczającego, przez co każdy może sobie w sklepie go otworzyć i poniuchać. Świetna szata graficzna! Jest owocowo, kolorowo, dziewczęco, zachęca do kupna. + Zapach: uwielbiam arbuzy, dlatego też chętnie kupuję kosmetyki o takim zapachu. Tutaj faktycznie czuć, że to właśnie ten owoc, choć jak dla mnie to nie jest soczysty, świeży owoc, a raczej w połączeniu z czymś mlecznym i śmietankowym. Nie ukrywam, że zapach ten uprzyjemnia pielęgnację i zachęca do regularnego stosowania. Szkoda tylko, że nie jest tak trwały, jak w przypadku maski bananowej, która miała długotrwały zapach. + Działanie: maska ma lekką, dość rzadką konsystencję, przypominającą mi jogurt lub lotion do ciała. Bez problemu się aplikuje i spłukuje, nie jest to produkt, który całkowicie zostaje "wypity" przez włosy, ja zawsze mam co zmywać. Maska nawilża włosy, pomaga w rozczesywaniu i stanowi świetną pielęgnację na co dzień. Po pierwszym użyciu byłam zadowolona, ale na zasadzie "Maska, jak maska, jest ok", dopiero po kilku użyciach zauważyłam konkretną różnicę, a pozytywnie zaskoczyłam się na drugi dzień po umyciu. Zauważyłam wtedy, że włosy są bardzo zbite, gęste, zdyscyplinowane. Myję włosy co drugi dzień i to właśnie drugiego dnia odczuwałam, że są niewiarygodnie gładkie, sypkie i takie "mięsiste". Po zużyciu całego słoika mogę powiedzieć, że mniej się puszą, są zdyscyplinowane i nawilżone, końce są w dobrej kondycji, mimo, że minęło trochę czasu od mojej ostatniej wizyty u fryzjera. Doceniam także wydajność maski, jej niską cenę oraz świetną dostępność - jest do zdobycia we wszystkich popularnych dyskontach i drogeriach. Daję zasłużoną, najwyższą ocenę - to produkt, który łączy skuteczność i świetne efekty wraz z przyjemnością stosowania.

Maska do włosów jest bardzo wydajna, duże fajne opakowanie, piękny zapach, konsystencja jest gęsta przyjemna. Cenowo jest ok. Włosy są nawilżone i miękkie lecz taki efekt wow nie jest.

Na Hair Foody było wielkie parcie na początku mojej przygody z włosingiem. Przetestowałam wersję kakaową (moim zdaniem najlepsza, a teraz ma nowy skład - więc to chyba jedyny na który skusilabym się ponownie), makadamia, bananowa, goji, aloes, papaja i jeśli miałabym zrobić ranking to wyglądałby następująco: 1. Cacao 2. Papaya 3. Bananowa, makadamia 4. Arbuzowa 5. Goja 6. Aloes Opakowanie: Jak na hair foody przystało - ładna szata graficzna z grafiką "dominującego zapachu" na zakrętkę o pojemności 400 ml. Lubię nawet takie formy (bo da się wykończyć produkt do końca, a potem można w nim robić mieszanki do laminacji. Zapach: Bardzo dobry atut wszystkich Hair Foodów i arbuzowa wersja również nie odstaje Konstystencja: Kremowo-maślana, bardzo ładnie się rozprowadza i spłukuje Wydajność: bardzo przyzwoita Cena: Przystępna i do tego częste promocje Dostępność W sumie chyba w każdej drogerii a nawet super/hipermarketach Skład: Typowa maska HE. Z emolientów mamy m.in. olej kokosowy, sojowy, alkohol cetylostearynowy i mirystynian izopropylu. Z humektantów mamy glicerynę, aloes czy sok z owoców arbuza zwyczajnego. Działanie: Przyznam, że włosy moje już tak nie reagują na glicerynę (albo akurat w tej wersji jakoś tak nie zrobiły) czyli bardzo spuszonymi włosami. ALE! Niestety końcówki pod koniec dnia są spuszone - nie pomaga fakt, że mamy teraz porę roku jaką mamy. Także nie jest to efekt, który oczekuję. Wprawdzie są nawilżone, mają ładny blask ale brakuje mi sypkości ale równocześnie dociążenia i tej "mięsistej" struktury włosa - którą jestem w stanie osiągnąć innymi odżywkami. Jednak nie jest też tak, że zrobiła mi ta maska masakrę - i też trochę usprawiedliwiam ją, bo końcówki powinny pójść niedługo do cięcia. Niemniej jednak użyłam odżywki Only Bio SOS i miałam to co chciałam. Także da się. Czy polecam? Szczerze mówiąc z recenzji nigdy się w 100% nie dowiecie co jest super, a co nie dla Was. Jednak z perspektywy czasu wiem, iż bardzo uległam modzie na hair food'y, dlatego teraz trochę bardziej analizuję. Żeby Wam nieco ułatwić to moje włosy to średniopory+, niefarbowane, proste (choć gdy wilgoć to potrafią się niektóre pasma buntować) i długie do pasa.

Fructisy pojawiają się u mnie bardzo często. Moim ulubionym jest wersja z papają, ale i systematycznie sięgam po inne warianty tych masek. Watermelon na moich włosach spisuje się bardzo dobrze, ale jednak nie poprawia ich kondycji tak jak papaja. Opakowanie charakterystyczne dla całej serii Garnier Fructis, mamy tu duży plastikowy słoiczek z zakrętką co umożliwia nam wybranie całej zawartości. Grafika jest kolorowa i zawiera nadruk arbuza nawiązujący do zawartości maski, dodatkowo znajdziemy tu w wyszczególnienie zawartości 97% substancji naturalnych, oraz szczegółowy opis dotyczący sposobu stosowania i składu. Pojemność jest bardzo dużo bo 400 ml i należy ją zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia opakowania. Konsystencja jest gęsta, maślana w białym kolorze Zapach przyjemny, owocowy z mocno wyczuwalna nutą arbuza. Długo utrzymuje się na włosach po zastosowaniu maski. Skład jest wegański w 97% naturalny, zawartością: oleju sojowego, soku aloesowego, oleju z nasion słonecznika, ekstraktu z owoców granatu, oleju kokosowego, ekstraktu z arbuza, emolienty i delikatne konserwanty. Maskę można stosować na trzy sposoby, jako odżywkę nałożoną na krótki czas, jako maskę nałożoną na kilka kilkanaście minut, lub jako odżywkę nałożoną na suche lub wilgotne włosy bez spłukiwania. Przetestowałam wszystkie trzy sposoby, jednak najczęściej stosowałam ją jako maskę pozostawiając na włosach kilkanaście minut a następnie spłukując. Na moich suchych włosach działanie jest całkiem dobre i w zasadzie nie mogę jej nic zarzucić. Włosy po zastosowaniu maski są wygładzone i ujarzmione. Nie puszą się i nie elektryzują. Są sypkie, lekkie i mają ładną objętość. Są łatwe w rozczesywaniu u i bardziej podatne na stylizacje. Działanie nawilżające jest dobre, choć nie ukrywam że spodziewałam się tu mocniej widocznych efektów, ale nie narzekam bo moje włosy po użyciu maski wyglądają zdrowo, świeżo i taki stan utrzymuje się dwa, trzy dni. Kosmetyk nie ma wpływu na szybsze przetłuszczenie włosów, nie obciąża ich i nie powoduje ich oklapu. Wydajność jest bardzo dobra, skoncentrowana formuła sprawia że niewiele potrzeba produktu na jedno użycie. Biorąc pod uwagę dużą gramaturę opakowania maska posłuży nam bardzo długi czas. Podsumowując Watermelon to kolejna fajna propozycja pielęgnacji włosów od Garniera. Zapach jest przyjemny i bardzo ciekawy skład jak najbardziej na plus i działanie może nie wybitne ale dobre. Lubię moje włosy po jej zastosowaniu. Zakupie ponownie.

Maskę do włosów Garnier zakupiłam ze względu na cenę i super komentarze w internecie. Opakowanie - trochę uciążliwe odkręcanie pod prysznicem. Jestem zwolenniczką produktów z pompką. Zapach - cudowny arbuzowy. Konsystencja - bardzo przyjemna, kremowa. Co do samej maski nie widziałam poprawy komdycji włosów. Według mnie maska nadmiernie obciąża włosy. Jeden plus - bardzo fajnie się rozczesywały. Myślę, że na rynku jest dużo lepszych produktów, które działają, a nie tylko mają ładny zapach.

Maski,odżywki i szampony są u mnie w codziennym użytkowaniu,mimo suchej czupryny i tak myję włosy i stylizuję każdego poranka.Lubię kiedy są świeże,czyste i pachnące,ostatnio zmieniłam drastycznie kolor włosów i z szatynki stałam się blondynką. Moje włosy są wysokoporowate często też się puszą,mają tendencję do łamania, kruszenia i rozdwajania.Stres,nerwy,hormony tez ich nie oszczędzają dlatego każdy włos jest u mnie na wagę złota ;). Opakowanie to wygodny plastikowy słoik o pojemności 400 ml oklejony etykietą na której znajdziemy niezbędne informacje jak skład,działania i właściwości produktu. Maska w działaniu przypomina mi wersję aloesową od Garniera,ma bardzo przyjemną śliską konsystencję,cudownie świeżo pachnie,nie spływa z dłoni ani z włosów podczas aplikacji,po spłukaniu włosy są wygładzone ale nie przylizane za to bardzo miękkie,sypkie i jednocześnie zwarte,fryzura pięknie się układa i dodaje pewności siebie ;).

Maska ma konsystencję mocno wodnistą, spływającą przez palce, co może wpływać na jej wydajność. Zapach ładny choć nie jest to taki słodki arbuz a bardziej chemiczny. Maska pięknie nawilża, wygładza i nadaje miękkości włosom. Świetnie również sprawdza się do zmywania oleju z włosów. Opakowanie ok ale pokrywka mogłaby mocniej się zakręcać bo czasem potrafi się z niej wylać.

Bardzo ciekawa propozycja, do której podeszłam z niemałym zainteresowaniem. Wersje masek Papaja i Banan sprawdziły mi się przyzwoicie, ta również mnie nie zawiodła. Tylko ten zapach arbuza... No cóż, moim ulubionym nie jest. Ale nie było też tak, że jakoś wybitnie mi przeszkadzał. Przetrwałam, maska sprawdziła mi się w pielęgnacji włosów, a jeśli macie ochotę dowiedzieć się, na jakie sposoby jej używałam, zapraszam do lektury dalszej części recenzji. Zacznę może od tego, że nie używałam jej jako produktu bez spłukiwania. Zazwyczaj produkty tego typu obciążają moje włosy i powodują strączkowanie. Nie eksperymentowałam więc i pozostałam przy produktach silikonowych przy pielęgnacji końcówek. Bywało, że używałm jej jako maski z zalecaną aaplikacją na 20-30 min, ale zrezygnowałam z tej metody, gdy zrozumiałam, że przynosi podobne efekty co metoda aplikacji jako odżywka, na kilka minut. Cenię sobie czas i niestety rzadko wystarcza mi go na takie włosowe szaleństwo jak maska na pół godziny (zazwyczaj myję włosy przed wyjściem do pracy). Ale nie ma strat, efekty nakładania produktu na kilka minut są równie zadowalające. Co się działo z włosami ? Ten produkt był moim pewniakiem, gdy były w gorszej kondycji. Pięknie wzmagał błyszczenie, ułatwiał rozczesywanie. Sprawiał, że były miękkie i sypkie. Nie było to może zawsze szalone Good Hair Day, ale efekt był zazwyczaj satysfakcjonujący. A to wszystko dzięki takiemu skłądowi, który lubią moje włosy. Emolientowo-humektantowy. Dużo w tek masce ekstraktów, ale nade wszystko, dużo emolientów, których moje włosy potrzebują dużo. Średnioporowate, gęste, bujne. Olej sojowy, słonecznikowy, kokosowy w nawilżającej otoczce i uwaga! Z dużą ilością gliceryny. Używałam jej z częstotkiwością co około 3 mycia i moim włosom tak się podobało. Okazała się przy tym bardzo wydajna. Maska zamknięta jest w plsatikowym słoiku zakręcanym również plastikowym wieczkiem. Wieczko ma dużą średnicę i sam słoik ma dużą objętość, co nie zawsze jest najbardziej komfortowym wyjściem pod prysznicem. Bywało, że wyślizgnęła mi się z dłoni...Na szczęście zakręcona :) Maska pachnie bardzo intensywnie, co mnie osobiście zaskoczyło, bo zapach jest na końcówce listy składników. To podrasowany chemicznie zapach arbuza, za kórym ja osobiście w kosmetykach nie przepadam, ale nie jest to też zapach nie do zniesienia. Maska ma formę średniogęstej pasty, którą łątwo aplikuje się na włosy. Ma dobrą przyczepność i do skóry dłoni (nie spływa) i do samych włosów. Raczej bezproblemowo się spłukuje a do tej czynności nie potrzeba zwiększonej ilości wody. Podsumowując, ta maska to może nie jest produkt Wonder wywołujący cuda na głowie, zle zdecydowanie więcej niż typowy przeciętniaczek. Daje dobre rezultaty :)

Producent obiecuje odżywienie włosa i faktycznie się nie myli ;) Ja zawsze aplikuję maskę po umyciu włosów na 20-30 minut i dodatkowo otulam je turbanem bądź czepkiem pod prysznic. Włosy są odżywione, nawilżone, pięknie pachną i co trzeba podkreślić - dobry produkt za niską cenę :)

Kolejny z bardzo znanych produktów, który nie zrobił na mnie większego wrażenie. Zacznijmy od plusów. Maska na dużą pojemność i ładnie pachnie. Jest to mocny zapach, kojarzący się z dzieciństwem i lizakami. Może być używana na trzy sposoby: jako odżywka, maska i bez spłukiwania. Ta ostatnia metoda obciążała i strączkowała moje włosy, niezależnie od tego, jak dużo jej użyłam. Jako maska sprawdza się dość dobrze, wygładza i nawilża, powoduje, że włosy dość są miękkie i miłe w dotyku. Mówiąc o wadach muszę powiedzieć, że efekty nie są tak spektakularne jak się spodziewałam, patrząc na ilość poleceń na różnych platformach społecznościowych. Produkt posiada ogromną rzeszę fanów i często jest trudno go dostać. Niestety u mnie efekty są raczej średnie. Każdy z wymienionych powyżej był przeciętny i nie wystarczający, abym zakupiła produkt ponownie.

Jakoś zawsze było mi nie po drodze z Garnierem jeśli chodzi o pielęgnację włosów, zawsze było coś innego, coś ciekawszego. Zapewne gdyby nie baardzo atrakcyjna 'cena na do widzenia' w Rossmanie, to pewnie dalej nie poznałabym tego kosmetyku. Tak czy owak bardzo się cieszę, że ją kupiłam, przetestowałam. Dzisiaj przychodzę do Was z wielką radością, bo podzielę się z Wami moją, mam nadzieję przydatną opinią :) Mam włosy średnioporowate, baardzo cienkie, ale też bardzo gęste. Jakiś rok temu postanowiłam je rozjaśnić, a teraz jestem na etapie naprawiania tej katastrofy. Nie powiem, faajnie czułam się w blond włosach, ale ich kondycja pozostawia wiele do życzenia ! Maski są moim must have jeśli chodzi o włosy ! Mam ich całą szafę... a oczywiście jest masa pozycji zapisana jeszcze na mojej słynnej ' Liście życzeń. Mój mąż po prostu załamuje ręce jak widzi mnie radosną z kolejną siatką z Hebe czy Rossmana. Uwielbiam maski, bo można je stosować na masę sposobów- jak odżywka, pozostawić dłużej na włosach, niektóre z nich można stosować bez spłukiwania. Od masek oczekuję przede wszystkim działania! Wygładzenie, dociążenie, ogólna poprawa kondycji łodygi włosa... no i oczywiście moje maski muszą ładnie pachnieć ! ❤OPAKOWANIE Opakowanie to prosty, plastikowy słoiczek z zieloną nakrętką, sprawiającej wrażenie bardzo masywnej. Na etykiecie mamy niezbędne informacje, bardzo mi się podoba jak producent przedstawił nam skład. Dla osoby, która raczkuje czy średnio ogarnia analizę składów to mega duże ułatwienie. Producent bardzo dosadnie zaznacza, że jego kosmetyk ma 97% składników pochodzenia naturalnego. Szata graficzna bardzo mi się podoba, bo jest czytelna, przejrzysta i od razu nam sugeruje, że po otwarciu maski na ziemię powali nas cudownie orzeźwiający zapach arbuza. ❤MASKA Pierwsze na co zwróciłam uwagę to oczywiście zapach! Jak zauważyłyście, dosyć mocno przywiązuję wagę do tego jak pachną moje kosmetyki. Nie ma opcji żebym używała coś co mi brzydko pachnie :). Tutaj jestem całkowicie usatysfakcjonowana, bo 'ten' arbuz pachnie jak prawdziwy arbuz. Nie czuję tutaj chemicznego, sztucznego aromatu. Po prostu delikatny, nienachalny arbuzik. Maska jest biała, gęsta, bardzo łatwo i przyjemnie nanosi się ją na włosy. Jeśli dobrze odciśniemy wodę z włosów maska nie będzie migrować w dół. Kosmetyk jest bardzo wydajny, męczę jedno opakowanie już trzeci miesiąc. Skład jest w 97% pochodzenia naturalnego, co mamy bardzo mocno i dobitnie zaznaczone na wieczku, a potem na etykiecie. W składzie dostrzegam aloes, olej kolosowy, olej słonecznikowy, soję. Jako osoba ucząca się składów wnioskuję że to maska o charakterze emolientowym. ❤MOJE ODCZUCIA I OBIETNICE PRODUCENTA Producent podsuwa nam trzy sposoby użycia jego produktu: - Jako odżywkę - nanosimy, po chwili spłukujemy - Jako maskę - nanosimy, pozostawiamy na kilkanaście minut i spłukujemy - Jako kuracja bez spłukiwania - niewielką ilość kosmetyku rozmasować w łapkach i delikatnie przenieść na włosy. Co powinniśmy zyskać stosując ten oto kosmetyk ? - rewitalizacja bez obciążenia - łatwiejsze rozczesywanie - wygładzenie Od razu przyznam się Wam, że przez większość czasu stosowałam maskę jako odżywkę. Nanosiłam na włosy, po minutce spłukiwałam. Jak spisała się na moich włosach ? Przyznam, że z efektów jestem bardzo zadowolona, jest nawet lepiej niż sama oczekiwałam. Maska jest niezwykle łatwa w użyciu, łatwo się też zmywa. Po zabiegu zauważyłam, że moje kołtuny dużo lepiej poddały się czesaniu, więc kosmetyk faktycznie pomaga rozczesywać. Po jakiś dwóch, trzech tygodniach zauważyłam ogólną poprawę kondycji łodygi włosa - stały się one bardziej elastyczne, mniej łamliwe. Już po jednym zabiegu moje włosy były wygładzone i było im bliżej do upragnionego efektu tafli. Jedyne czego mogę się doczepić, to maska mogłaby odrobinę lepiej dociążać włosy. Polecam tę maskę, zwłaszcza dziewczynom z cienkimi, gęstymi średnioporami. Ze względu na masę kosmetyków, które czekają na przetestowanie, nie wiem czy do niej jeszcze wrócę. Nie mówię nie ! :)

Moje włosy są średniej grubości oraz pofarbowane na dosyć wymagający kolor jakim jest czerwony. Dlatego ostrożnie wybieram produkty do włosów Muszę przyznać, że ta maska wyjątkowo przypadła mi do gustu. Już od pierwszego użycia się w niej zakochałam! Zacznę może od zapachu, który orzeźwia i rozpieszcza zmysły… jest naprawdę cudowny! Z przyjemnością nakłada się maskę na włosy ^^ Ma świetną konsystencję, nie za rzadką ani nie za gęstą dzięki czemu z łatwością można rozprowadzić produkt po włosach. Łatwo też jest ją spłukać. Nie ściąga z włosów koloru (: Na plus jest też opakowanie - wygodnie się go używa i można zużyć maskę co do ostatnich resztek. Włosy po użyciu tego kosmetyku są miękkie, sypkie i zrewitalizowane. Maska nie obciąża włosów, nie skleja ich ani nie powoduje „przyklapu” - a wręcz dodaje im objętości! Mi bardzo przypadła do gustu, to już moje 2 opakowanie i napewno jeszcze po nią sięgnę :)

Maskę do włosów Garnier Fructis Watermelon kupiłam za kilkanaście złotych w Rossmannie. Pojemność 390 ml i bardzo ładny plastikowy słoiczek - lubię, gdy maski są w takich pojemniczkach. Ta ilość produktu wystarcza mi na kilka tygodni stosowania. 97% składników pochodzenia naturalnego i piękny arbuzowy zapach. Polubiłam się z tym kosmetykiem od pierwszego użycia - a to za sprawą jego działania na moje pasma. Maskę tę można stosować zarówno jako zwykłą odżywkę, jak i w metodzie OMO, ale także - co lubię najbardziej: jako odżywkę bez spłukiwania. Moje - skłonne do puszenia się - włosy bardzo polubiły się z ARBUZIKIEM od Garniera. Po aplikacji, zmyciu i wysuszeniu włosów mam efekt gładkich i pachnących włosów, które wyglądają zdrowo. Olejki zawarte w tym produkcie służą mojej fryzurce. Jestem bardzo zadowolona z zakupu tej maski. Odkryłam kolejny bardzo dobry kosmetyk marki Garnier. Polecam!

Używam maski na mokre włosy, bez spłukiwania. Mam włosy średnioporowate, z tendencja do puszenia się. Maska ładnie wydobywa i podkreśla skręt włosów, są wygładzone i się nie puszą, jednak po nocy włosy robią się oklapnięte, również szybko się przetłuszczają. Wadą jest też lekkie sklejanie włosów. Maska ma przepiękny arbuzowy zapach !!

Maska niestety się u mnie nie sprawdzila, wlosy się po niej elektryzowaly, puszyly, nie bylam w stanie ich opanować :/ Zapach ladny, dodatkowo maska jest latwo dostępna niestety to by bylo na tyle z jej zalet :/ Z serii tych masek najlepiej sprawdzila mi się maska macadamia