Odżywkę, czy tam maskę, jak kto woli, otrzymałam w pudełku subskrypcyjnym. Sama bym jej nie kupiła, bo marka nie jest wolna od okrucieństwa, więc dla mnie odpada.
Kosmetyk wykorzystałam, bo taki był zbieg okoliczności: przesuszyłam włosy źle dobranym szamponem. A że nie miałam w domu nic do pielęgnacji włosów, stwierdziłam, że już trudno. Jest w moim domu odżywka już wyprodukowana, zużyć trzeba. Bez przyjemności (choć skutecznie), bez wiązania z nią przyszłości. Wykorzystam co mam, ale nie wrócę. Zresztą mam jeszcze w zapasach kosmetyki marek testujących na zwierzętach, które muszę po prostu zużyć bo wyrzucanie to też nie jest dobry pomysł.
- OPAKOWANIE: butelka wykonana z przeźroczystego, ale z czarnym zabarwieniem plastiku opasana jest naklejką w czarnych również barwach. Znajdziemy tu szczątkowe informacje o kosmetyku, chociaż niewiele więcej trzeba. Jest przeznaczenie do suchych i zniszczonych włosów, jest wyszczególniony skład i rysunkowa instrukcja obsługi (do której ja się nie stosuję). Jest też podziałka, która wskazuje zużycie kosmetyku co 20 ml, a w zasadzie odmierza dawki. Nie korzystam z tego więc nie oceniam.
Butelka zakończona jest aplikatorem w formie nakręconego dzióbka, który odkręcam o kilka milimetrów i ukazuje się malutki otwór, przez który dozuje kosmetyk.
- APLIKACJA: producent sugeruje nakładać kosmetyk bezpośrednio na włosy, ale mi to nie odpowiada. Myję włosy i dozuję odżywkę w pozycji z głową spuszczoną w dół nad kabiną prysznicową, poza tym nie widzę ile dokładnie nakładam – wylewam kosmetyku na włosy. Dlatego najpierw nalewam troszkę na dłonie, rozcieram i dopiero wmasowuję we włosy. Dzięki temu jestem w stanie kontrolować ilość aplikowanego produktu by nie przesadzić, bo za dużo odżywki to oblepione i tłuste włosy.
- KONSYSTENCJA: kosmetyk posiada płynną formułę, odczuwalnie tłustawą, ale nałożony w odpowiedniej ilości łatwo się spłukuje i nie obciąża włosów, nie zostawia ich tłustych.
- ZAPACH: nie trzeba czytać składu by się przekonać, że mamy tu alkohol bo uderza w nos w pierwszych sekundach aplikacji kosmetyku i szybko się ulatnia by pozostawić przyjemne nuty kremowo – kwiatowe. Ta druga odsłona mi się podoba.
Osobiście alkohol w składzie mi nie przeszkadza. Po pierwsze, nie stosuję odżywki po każdym myciu. Po drugie, nie zauważyłam efektu przesuszenia jaki mógłby ów składnik spowodować. Rozumiem, że jest tu zastosowany jako nośnik substancji aktywnych i konserwant, więc pełni ważne funkcje, ale nie każdy toleruje i dobrze znosi obecność takiej substancji w kosmetykach. Ja jednak nie odnotowałam złego wpływu na włosy.
- DZIAŁANIE: z pewnością jest to wygodny i szybko w użyciu kosmetyk. Po chwili masowania kosmyków zmywam go ciepłą wodą i cieszę się wygładzonymi włosami, które bez problemu się rozczesują, są miękkie w dotyku. Produkt niweluje szorstkość i przesuszenie dodając włosom blasku. Nie można odmówić mu skuteczności. Już po pierwszym użyciu naprawił to, co zepsuł źle dobrany szampon.
Gdy uszkodzę włosy, przesuszę je, najchętniej sięgam po odżywki bez spłukiwania lub olejki by nie musieć pilnować ich zmywania. Tu działam szybko, co mi odpowiada, i skutecznie. Chętnie wracałabym do kosmetyku, ale skoro marka toleruje testy na zwierzętach, to ja podziękuje. Jest mnóstwo na rynku produktów wolnych o okrucieństwa, którymi godnie zastąpię te i inne kosmetyki tej firmy.
Zalety:
- niweluje przesuszenia
- pozostawia włosy miękkie i sprężyste
- kosmyki łatwo się rozczesują
- nałożona w odpowiedniej ilości nie obciąża włosów
- a także bez trudu spłukuje
- ładnie pachnie, gdy nuta alkoholowa się ulotni
- wygodny dozownik
- NEUTRALNE CECHY:
- aplikacja kosmetyku zgodnie z zaleceniem producenta jest dla mnie niewygodna
Wady:
- łatwo nałożyć za dużo kosmetyku co obciążą i przetłuszcza włosy
- marka testuje na zwierzętach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie