DevaCurl No-Poo Original Zero Lather CondCurl Cleanser Niepieniący płyn do mycia loków

Mam falowane włosy, nie są to typowe loki. Lubie myjące kremy, myje nimi głowę co drugie albo trzecie mycie, żeby nie używać cały czas szamponu. W moim odczuciu taka zmiana mi służy :) Ten krem był ok. Bardzo się sprawdzał w dniu, kiedy było dużo do zrobienia. Używałam tylko kremu do mycia i wychodziłam z domu. Włosy po nim ładnie się rozczesują i są dość nawilżone, bez odżywki po wyglądały całkiem ok :) Niestety krem okazał się dość obciążający, włosy były wygładzone ale na koniec dnia były oklapnięte. Na pewno ten produkt nie pasuje do mycia przez cały czas, tylko do wymiennego z szamponem. Mimo wszystko polecam spróbować ten krem do alternatywnego mycia. To ciekawy produkt, i moim zdaniem dużo osób może się z nim polubić :)

Kupiłam zestaw mini-produktów od DevaCurl - krem do stylizacji loków, odżywkę do włosów i owe myjadło typu no-poo, czyli niepieniące się. Wcześniej używałam łagodnych szamponów co drugi dzień i średnich lub mocnych raz na tydzień lub dwa, ale metody no-poo nie próbowałam i jakoś nie ciągnęło mnie do tego. Ogólnie rzecz ujmując no-poo to metoda mycia skóry głowy tak by przy tym nie wytwarzała się piana, bo według zwolenników tej metody piana to zło. Niekoniecznie się z tym zgadzam, ale postanowiłam przetestować, bo i co innego zostało mi zrobić...? Konsystencja to coś jakby niepieniące się mydło w płynie, zapach jest owocowy i przyjemny. Skład to głownie gliceryna, kilka ekstraktów roślinnych (czyli humektantów), olej z pestek winogron i liści mięty polnej, menthol i jest też Cocamidopropyl Betaine, ale daleko daleko na końcu. Moja skóra głowy bardzo nie lubi olejów obciążenia emolientami i reaguje na nie wypadaniem włosów, ale te nakładane są tylko na chwilę i mają działanie przeciwzapalne, są lekkie i w porównaniu z bogactwem ektraktów roślinnych i innych humektantów jest ich mało. CB też trochę się obawiałam, bo zdarza się, że mnie uczuli, ale jak wspomniałam jest na szarym końcu składu i nie robi mi krzywdy. Wolę kosmetyki z pianą, bo łatwiej się je domywa i też jest to metoda bardziej ekonomiczna (tak mi się wydaje - szampon się rozpienia, można go dłużej używać niż takiego myjadła). Tutaj muszę głowę zanurzyć kilka razy dopóki nie poczuję, że na mojej głowie już nic nie ma. Ale zaskoczona jestem i tak na plus, bo moja skóra głowy wydaje się być zdrowa i nawilżona, podobne efekty mam przy moich ulubionych łagodnych szamponach od Petal Fresh (które dużo mniej kosztują btw). Cena dość wysoka, bo to i w końcu DevaCurl, ale nie znam się na metodzie no-poo na tyle by stwierdzić czy stworzenie składu do niepianiącego się myjadła, które nawilży i nie obciąży skóry głowy jest tego faktycznie warte. Raczej wrócę do łagodnych szamponów od Petal Fresh, ale przyznaję, że kosmetyk jest porządny.