Produkt doskonale brązuje a efekt można stopniować od delikatnego po wyrazisty, brąz jest delikatny i naturalny, idealny dla osób o jasnej karnacji.
Jestem bladziochem i nawet latem ciężko złapać mi brąz na skórze, dlatego stosuję samoopalacze od których oczekuję nadania skórze zdrowego koloru, bez efektu pomarańczy, możliwie niepozostawiania smug i zacieków. Pianka od Body Boom to dla mnie przełom nie tylko pod względem konsystencji, ale również koloru jaki z jej pomocą uzyskujemy. Produkt doskonale brązuje a efekt można stopniować od delikatnego po wyrazisty, brąz jest delikatny i naturalny, idealny dla osób o jasnej karnacji.
OPAKOWANIE
Opakowanie to plastikowa butelka w ślicznym, pastelowym kolorze różu z roślinnymi motywami w kolorze złota oraz brązu. Dozownik w formie pompki jest praktyczny i funkcjonalny, dzięki niemu łatwo wycisnąć odpowiednią ilość produktu bez konieczności męczenia się z opakowaniem. Takie rozwiązanie pozwala ono na szybka i higieniczną aplikację, jest bardzo praktycznym dodatkiem. W opisie znajdziemy najważniejsze cechy produktu, przeznaczenie i wymienione składniki aktywne. Poszczególne składniki również zostały omówione. Podoba mi się to, ze producent zadbał o przejrzystość tekstu i łatwość odnalezienia informacji.
PIANKA
Piana dostępna jest jedynie w jednym odcieniu, według mnie odpowiednia będzie dla jasnych karnacji, ponieważ kolor jaki daje jest naprawdę delikatny i na ciemnej karnacji może być niezbyt widoczny. Pianka ma lekką, aksamitną wręcz puszystą konsystencję i kremowy, wpadający nieco w beż kolor. Zaskoczeniem jest bardzo przyjemny zapach owoców tropikalnych, który absolutnie nie kojarzy mi się z samoopalaczem, jest słodki niczym deser. Choć po kilku godzinach pojawia się w nim nutka samoopalaczowej woni, jednak jest to do przeżycia. Produkt łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania, wystarczy go równomiernie nałożyć i delikatnie wmasować okrężnymi ruchami. Używałam go zawsze po wykonaniu peelingu. Producent zapewnia, że pianka nie brudzi ubrań i tak jest, ale musimy pamiętać o tym, że produkt musi całkowicie się wchłonąć przed nałożeniem ubrań. Po kilku godzinach pianka nadaje skórze piękny, brązowy kolor, taki bardzo naturalny i subtelny, jakbyśmy spędzili popołudnie nad wodą. Po użyciu kolor jest bardzo delikatny, skóra jest odrobinkę muśnięta słońcem. Nie tworzy smug, choć nie nakładałam jej jakoś specjalnie uważnie, bo nie mam wprawy, używałam tylko dłoni, gdyż nie posiadam rękawicy do samoopalaczy. Niestety na kolanach, kostkach i miejscach gdzie skóra jest cieńsza pojawiały się odrobinę ciemniejsze plamy, które jednak szybko skorygował delikatny peeling (miałam tak w przypadku każdego samoopalacza, więc nie liczę tego jako wadę). Kolor równomiernie schodzi i utrzymuje się kilka dni, choć oczywiście zależy to od regularności stosowania produktu. Można stosować kosmetyk codziennie, w zależności od potrzeb. Niestety jak typowe samoopalacze nieco wysusza skórę, więc ważna jest tutaj pielęgnacja nawilżająca, aby zniwelować to uczucie, niestety typowe dla samoopalaczy. Jest dobrze dostępny, gdyż znajdziemy go w wielu drogeriach jak i online. Wydajność – miałam ją około miesiąc, więc całkiem dobra. Na plus zasługuje wegańska formuła z 97% składników pochodzenia naturalnego,
PLUSY
+ praktyczne opakowanie
+ delikatnie i stopniowo brązuje
+ możliwość stopniowania efektu
+ ładny zapach
+ szybko się wchłania
+ wydajność
+ cena
MINUSY
trzeba liczyć się z możliwością powstania plam i zacieków (łokcie, kolana, kostki), ale to standard przy samoopalaczach i balsamach brązujących, więc nie odejmuję gwiazdki
lekko wysusza skórę, więc należy pamiętać o nawilżaniu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie