Bielenda Cloud Mask Ice Ice Baby, Kremowo-żelowa chłodząca maseczka `Mroźne nawilżenie` 

Dla mnie te maseczka ma przede wszystkim konsystencje żelu, kremowej konsystencji tutaj nie wyczuwam. Ma jasnoniebieski kolor, który po nałożeniu na twarz daje fajne uczucie ochłodzenia, ale nie jest to mroźne ochłodzenie jak zapewnia producent, tylko takie delikatne. Zapach ma delikatny, nie pachnie niczym specjalnym. Po zmyciu nic się nie lepi, twarz jest przyjemna w dotyku, czuć, że została nawilżona i ukojona, dodatkowo jest lekko zmiękczona. Dla mnie to jest fajna maseczka na lato, kiedy chcę dać ulgę twarzy lub jako przygotowanie przed makijażem, takie ochłodzenie trochę sprawi zniwelowanie obrzęków przez co twarz będzie miała zdrowy wygląd.

Maska przeleżała u mnie w szafce, miała być na lato, ale tak się zakamuflowała że odnalazłam ją dopiero teraz. Niechętnie po nią sięgałam, bo w zimnych miesiącach raczej potrzebuję dogrzania, a tu... przyjemne zaskoczenie! Okazuje się że moja mieszana cera z niedoskonałościami i pierwszymi zmarszczkami potrzebuje całorocznego ukojenia, a to właśnie znalazłam w tym produkcie. Do tego nie szczypie i nie podrażnia. Najbardziej zaimponował mi moment zmywania maski wodą i następnie nakładanie kremu: czuję wtedy MEGA odświeżenie, chłodne ukojenie, normalnie cudowny efekt! Jest to coś, czego nie znalazłam w innych maskach i powód, dla którego będę do niej wracać regularnie. :-D

Byłam jej bardzo ciekawa w szczególności przez właściwości chłodzące i to dzięki nim mam teraz mieszane uczucia... Opakowanie rzuca się w oczy, maseczka ma średnio gęstą konsystencję, ładnie się ją nakłada na twarz, nie spływa z niej, wystarczy na dwa użycia. Od razu po nałożeniu odczułam owo chłodzenie i jak za drugim razem byłam na to przygotowana, tak za pierwszym - bardzo nie przypadło mi to do gustu. Odczuwałam je jeszcze przez około pół godziny po zmyciu maseczki. Twarz była schłodzona, ukojona, odświeżona, ale nawilżenia nie zauważyłam.

Maskę kupiłam jakiś czas temu i chętnie ją teraz wygrzebałam z koszyczka skuszona obietnicą ochłodzenia w te upalne dni. Saszetka łatwo się otwiera i zawartość wystarcza na całą twarz i szyję, nałożona dość obfitą warstwą. Maseczka ma biały kolor z lekkim błękitnym połyskiem. Ma minimalnie wyczuwalny zapach, ale znika on po chwili, nie czułam go później podczas trzymania maseczki na twarzy. Konsystencja jest bardzo przyjazna - na tyle gęsta, że nic nie spływa, dobrze siedzi na twarzy. Po kilkunastu minutach zebrałam pozostałość wacikiem i zmyłam resztki z twarzy wodą. Maska dobrze się zmywa, nie pozostawia żadnej wyczuwalnej warstwy, skóra po przemyciu jest matowa i czysta. To z czego w pierwszej kolejności trzeba rozliczyć producenta to ten zachwalany efekt chłodzący, a może raczej "mroźnego nawilżenia" cytując opis na opakowaniu. Nie ma co oczekiwać aż takiego chłodnego uczucia na skórze. Szczerze mówiąc, podczas trzymania maski na twarzy czułam jedynie minimalne ochłodzenie. O dziwo, nasiliło się ono po zmyciu maski i trzymało się przez kilka minut. Był to faktycznie przyjemny akcent, taki chłodny powiew na skórze, no ale producent tutaj mocno przesadził - chłodek jest delikatny, taki jakbyśmy weszli do pomieszczenia z klimatyzacją, na pewno żaden "mroźny efekt". Czy poza chwilowym efektem chłodzenia maska robi coś więcej? Niby tak, ale wielkich rezultatów pielęgnacyjnych nie ma się co po niej spodziewać. Liczyłam też na mocne nawilżenie, ale niestety tego nie było. To co fajnie maska robi to łagodzi i koi skórę, dlatego pewnie fajnie ją nałożyć gdy nas podrażni słońce. Myślę, że powinna pomóc zregenerować skórę po dużej dawce promieni słonecznych. Do tego delikatnie rozświetla, nadaje taki zdrowy błysk skórze, która pomimo tego, że matowa, to dostaje lekkiej promienności. Skóra nabiera miękkości, jest gładka i elastyczna. Brzmi dobrze, ale porównując ją z wieloma innymi maskami to efekty są takie powiedzmy "poprawne". Przyznam, że zapewne za chwilę zapomnę o tej masce, bo niczym nadzwyczajnym mnie nie zaskoczyła. Gdyby chociaż wywiązała się z obietnicy "mroźnego nawilżenia" to na pewno byłoby to coś wyjątkowego do zapamiętania, a tak to maseczka jakich wiele. Może być, na lato stanowi przyjemny dodatek do minimalistycznej pielęgnacji skóry.

Maskę otrzymałam w prezencie i od razu zwróciła moją uwagę pięknym, niebieskim opakowaniem. Przez zimę leżała na półce aż w końcu po treningu poczułam że to odpowiedni moment by po nią sięgnąć. Czułam na twarzy zmęczenie a chciałam dać jej zastrzyk energii. Maska zamknięta w saszetce, ilość idpowiednia na jedną, "bogatą" aplikację. Maseczka ma żelowo - kremową konsystencję, kolor biało- błękitny, jednak po nałożeniu na twarz, praktycznie niewidzialny. Zapach jak dla mnie nie jest zbyt wyczuwalny. Po nałożeniu, czuć od razu delikatne chłodzenie, chociaż spodziewałam się mocniejszego efektu. Mimo wszystko to całkiem przyjemne uczucie. Po 15 minutach należy zmyć maskę. Nie ma z tym problemu, łatwo zmywają się nawet resztki, co dla mnie jest ogromnym plusem. Po zmyciu cera jest widocznie odżywiona, bardziej promienna. Wydaje mi się że jest bardziej wygładzona. W dotyku czuć że jest delikatnie nawilżona. Jeszcze jakiś czas czuć chłodzenie (przestraszyłam się nawet że źle ją zmyłam), co dodatkowo pobudza. Jak do tej pory to jedna z lepszych maseczek jakie używałam a już trochę ich przetestowałam na sobie ;)

Zawsze pamiętam o stosowaniu filtrów, a do twarzy używam minimum spf 50. Mimo to, podczas obecnych wakacji, wycieczki na wielbłądach i wielogodzinne opalanie spowodowało, że mój nos i reszta twarzy były dosłownie spalone. Maseczkę używałam zamiennie z wodą termalną na twarz. Co mogę o niej powiedzieć? - maska ma ładny zapach, delikatny, odświeżający, ledwo wyczuwalny - konsystencja jest odpowiednia, nie jest zbyt rzadka, łatwo nałożyć ją na twarz, rozsmarowując ją, nie spływa z buzi - jednak najważniejsze - działanie - maseczka nałożona na twarz daje delikatne, stopniowe uczucie chłodzenia. Obawiałam się mocnego ściągnięcia skóry i szczypania, jednak to nie wystąpiło. Skóra była mila w dotyku, zregenerowana, ukojona, a podrażnienia nie powiem, że magicznie zniknęły w 10 minut, ale naprawdę uległy zmniejszeniu - cena - niewielka, zwłaszcza że maseczka nałożona mniejsza warstwa wystarcza na 2 użycia lub jedno użycie takie "od serca" :)

Muszę przyznać, że kupując tę maseczkę w ramach eksperymentu nie spodziewałam się, że będzie spełniała obietnice producenta. Tymczasem działanie "Ice, Ice, Baby" naprawdę przyjemnie mnie zaskoczyło. Maseczka ma formę kremowo-żelową i piękny, błękitny kolor. Rozprowadza się po twarzy z łatwością i stopniowo wchłania w skórę. Uczucie chłodzenia jest delikatne, ale wyczuwalne - przynosi ulgę w upalnie dni, koi i odpręża skórę. Cały zabieg umila świeży, orzeźwiający zapach maski. Maska bardzo łatwo rozpuszcza się w wodzie, więc jej zmywanie jest szybkie i bezproblemowe. Skóra jest po niej delikatnie nawilżona i miękka w dotyku. Z przyjemnością mogę polecić wypróbowanie tego kosmetyku każdej osobie potrzebującej latem chwili orzeźwienia.