Bielenda Bronzing Coco, Nawilżające masło brązujące do ciała 

Jestem bardzo zaskoczona tym produktem. Liczyłam bardziej na delikatne działanie, takie praktycznie niewidoczne. Jednak tutaj mamy do czynienia z prawdziwym samoopalaczem, który da nam zasadniczo natychmiastową opaleniznę. Jeśli go dobrze i umiejętnie rozprowadzimy kosmetyk po skórze to wygląda to jak prawdziwa opalenizna i nie jest ona przekoloryzowana. Nie pozostawia nierówności i smug. Dodatkowo skóra pozostaje nawilżona. Stopniowo znika po kilku dniach, jeśli nie będziemy ponawiać aplikacji. Nie wywołał żadnego uczulenia lub podrażnienia. Należy jednak zachować uwagę i dobrze umyć ręce po jego zastosowaniu, bo pozostawił lekkie smugi na palcach. Posiada przepiękny zapach. To jeden z hitów kosmetycznych, które odkryłam i mnie naprawdę zaskoczyły.

Odnoszę się w swojej recenzji do karnacji bardzo jasnej, wręcz w typie „córki młynarza" - białej jak ściana. Jest to krem brązujący, a nie samoopalający. Trzeba to jasno podkreślić. Krem kompletnie nie spełnia moich oczekiwań, dlaczego? Otóż po pierwsze, pomimo bardzo jasnej karnacji, efekt jest ledwie widoczny po dwóch aplikacjach produktu (ledwo, ledwo co, ale jednak widać różnicę), przy czym opaleniznę widać dopiero po trzeciej warstwie. Stąd też wydajność produktu jest niska. Po drugie, wraz z wieczorną toaletą produkt całkowicie się zmywa i w zasadzie wieczorem jest się w punkcie wyjścia, w moim przypadku znów jestem blada jak ściana.Owszem można na wieczór znów aplikować, ale istnieje możliwość, że produkt zostanie przypadkiem wtarty (starty) w poduszkę. Można ewentualnie rano nakładać, ale jakbym musiała trzy warstwy rano nakładać, plus jakiś podstawowy makijaż, to chyba o czwartej nad ranem musiałabym wstawać, aby tak przed siódmą wyjść do pracy, więc nie, ja podziękuję Bielendzie. Na rynku pełno jest kremów brązujących innych firm, dużo tańszych (przykład - Action), z efektem „od razu” widocznym po pierwszym nałożeniu. Plusy: Ładne kolorystycznie dobrane opakowanie, pudełko zamykane na wieczko bardzo solidne. Sam krem jest gęsty, ma zapach (mdły zapach babcinego mydła), ponieważ produkt to nie samoopalacz, to nie ma więc zapachu typowego dla samoopalacza. Krem czy jak to Bielenda nie wiadomo dlaczego nazywa "masło", jest gęsty, łatwo się rozprowadza. Na bardzo duży plus - nawilżenie. No i przede wszystkim bardzo, ale to bardzo dobry skład.

Masło do ciała które sprawia że skóra po kilkunastu godzinach rzeczywiście jest opalona. To masło z Bielendy ma jak dla mnie idealny odcień który sprawdzi sie u osób z jasną karnacją. Nadaje skórze taki chłodny odcień opalenizny , bardzo naturalnie wyglądający. Lubie w nim też to że szybko sie wchłania i mogę w nim spać nie odczuwając uczucia dyskomfortu, czując że mam cos na sobie. Produkt głownie nakładam wieczorem godzinę przed snem , aplikując za pomocą rękawicy tak jest mi znacznie wygodniej. Opalenizna wychodzi zawsze bez plam i smug. Opakowanie wygodne, nie trzeba niczego wyciskać tylko otwierasz słoiczek i nakładasz masło. Jedyny minus to zapach ale on szybko się ulatnia.

Przetestowałam już setki balsamów brązujących, które nie dawały żadnego efektu. Jednak niedawno skusiłam się kupić te cudowne masło brązujące. Daje piękny efekt opalenizny, a jeszcze lepiej wyglada nałożony już na poprzednią opaleniznę. Ja z natury mam blade nogi więc, gdy nie jestem opalona tego balsamu muszę nałożyć kilka warstw. Po upływie kilku godzin mamy prześliczną opaleniznę. Dodatkowo to masło pachnie tak cudnie!!! Polecam całym serduszkiem ❤️

Wcześniej zużyłam inną wersję masła z Bielendy i też było fajne ale ten produkt to naprawdę cudo. Lekka, kremowa konsystencja, piękny kokosowy zapach, łatwa aplikacja, zero smug i świetne nawilżenie. Nałożone wieczorem, rano mamy piękną, naturalną opaleniznę i mega nawilżona skórę. Przepiękny zapach kokosa i brak specyficznego zapachu typowych "opalaczy". Jeden z najlepszych produktów jakich używałam z balsamów brązujących.

Masełko poleciła mi koleżanka,kiedy po zapytaniu gdzie się tak pięknie opaliła odpowiedziała,że używa tego masła. Już pare dni później było w moich rękach ;) posmarowałam się nim na noc twierdząc,że za pierwszym razem pewnie nie będzie widać wielkiej różnicy. Rano było widać skutki nierównomiernego rozprowadzenia i plamy,no i przekonałam się ze masło jednak daje efekty. Po kolejnych 2/3 użyciach byłam zachwycona wyglądem opalenizny która wyglądała jak naturalna ;) Zawsze miałam problem z opaleniem tylnej części nóg,a teraz mogę to mieć od zaraz bez męczenia się w słońcu i niszczenia sobie skóry,mega polecam!

Po dniach zauważyłam już pierwszą oliwkową opaleniznę! Balsam świetnie nawilża i szybko się wchłania. Minus jest taki, że brudzi dłonie i trzeba nakładać rękawicą lub po aplikacji umyć dokładnie ręce. Choć z drugiej strony jest to zaleta produktu, bo to dowód jak szybko działa taki kosmetyk. Zapach jest delikatnie wyczuwalny kakao. Opakowanie jest przyjemne w użyciu. Nie zostawia plam, ani marchewkowego odcienia. Skończył mi się ten balsam około tygodnia temu i opalenizna pięknie się utrzymuje. Na pewno zakupię drugie opakowanie. Cena ok 25 zł, ale często można spotkać w promocji. Plus za całkiem naturalny skład.

Szczerze mówiąc jestem dość zaskoczoną ilością pozytywnych komentarzy tego produktu. Sama też kupiłam go sugerując się opiniami. Niestety co najgorsze masło zaczyna okropnie śmierdzieć w kontakcie ze skórą. Bardzo mocno, intensywnie jak spalona skóra. Gdy zawiał wiatr moja córka zapytała ,,mamo co tak śmierdzisz?,, Lekko zdezorientowana nie wiedziałam o co chodzi.. Wieczorem po kąpieli ponownie wysmarowałam się masłem, ledwo usiadłam na kanapie a młoda mówi ,, mamo , znowu śmierdzisz jak na dworze,,. Wówczas już wiedziałam o jaki smrodek jej chodzi. Ponadto zazwyczaj na początku sezonu opalania jestem mocno opalona z przodu , słońce szybciej łapię siedząc na balkonie, czytając , pijąc kawę, więc nogi z przodu mam opalone. Nie leżę jeszcze plackiem na plaży więc tył blady ???? kupiłam masło aby wyrównać ten tył i niestety muszę stwierdzić że pół opakowania za mną a efektu żadnego nie mam. Blade nogi z tyłu jak były tak są. Dlatego dla mnie produkt kompletnie nie spełnia swojej funkcji, nie robi zupełnie nic.

Masełko przyciągnęło mój wzrok swoim pięknym opakowaniem, nie będę kłamać. Miałam już ze 2 samoopalacze w domu, jeden z nich nawet nie otwarty, ale od razu wrzuciłam ten produkt do koszyka. Miałam nadzieję, że będzie to łatwy w użyciu samoopalacz niewymagający rękawicy i zostawiający delikatny efet idealny na wiosnę. I się nie zawiodłam. Zostawia piękną naturalną opaleniznę już po pierwszym użyciu. Kolor jest praktycznie identyczny jak moja własna opalenizna, lekko oliwkowy. Efekt można stopniować używając kilka dni z rzędu. Ja używam co drugi dzień. Nie schodzi też w placki tylko równo się wypłukuje. Trzeba jednak uważać żeby nałożyć masło dokładnie, ja raz przeoczyłam pasek skóry na nodze i na drugi dzień miałam biały ślad. Powtórzyłam aplikację i wszystko się pięknie wyrównało. Jednak poza tym 1 przypadkiem nigdy nie miałam nigdzie smug. Koniecznie też trzeba umyć dłonie, inaczej bardzo mocno barwi skórki i wchodzi pod paznokcie, co nie wygląda estetycznie. Konsystencja tego produktu jest w punkt. Jest to lekko lejące masełko, które daje wystarczające nawilżenie wyczuwalne jeszcze rano. Zostawia tłusty film na skórze jak każdy dobry produkt pielęgnacyjny do ciała. Zapach jest przepięknie kokosowy i intensywny. Moim zdaniem pachnie jak dużo droższy kosmetyk pielęgnacyjny. Niestety na drugi dzień czuję od siebie ten charakterystyczny zapach samoopalacza. Mimo, że używam masełka co drugi dzień, zapach jest wyczuwalny cały czas aż do następnej aplikacji, szczególnie jak skóra jest mokra. Nie jest mocno intensywny, nikt obok go nie czuje, ale ja sama go czuję. Za taką cenę jednak jest to więcej niż hit: nie trzeba bawić się w rękawice, wystarczy dokładnie nasmarować się balsamem przed snem, umyć ręce, a rano budzimy się z pięknie opaloną i nawilżoną skórą. Na pewno po skończeniu tego opakowania kupię kolejne. Będzie idealny nawet na letnie wyjazdy, kiedy chcę być muśnięta słońcem, ale nie mam czasu na peelingi i nakładanie tradycyjnego samoopalacza.

Zazwyczaj boję się używać tego typu produktów ze względu na plamy jakie pozostawiają na ciele, natomiast to masełko jest cudowne, pięknie pachnie, stosując regularnie pozostawia delikatną opaleniznę, a co najważniejsze bez plam. Jak najbardziej polecam.

Nie pokładałam dużo nadziei w tym maśle, kupiłam go bo poleciła mi go przyjaciółka, a że akurat był na promocji to długo się nie zastanawiałam. Szata graficzna etykiety na pewno pozytywnie wpłynęła na decyzję. Pudełeczko jest na pewno bardzo wygodne, można swobodnie ręką nałożyć produkt, nie wylewa się z niego i można liczyć na mocne dokręcenie słoika (w podróży na pewno można liczyć na to że nie otworzy nam się w walizce). Już po otwarciu byłam zaatakowana zapachem kokosa. Zapach utrzymuje się długo, a na pewno w pomieszczeniu w którym nakładamy produkt ???? działa lepiej niż niejedna świeczka zapachowa. Masło bardzo dobrze nawilża skórę, nie pozostawia smóg, białych śladów. Efekty zauważyłam już po drugim nałożeniu produktu na skórę, widoczny efekt opalenizny. Oczywiście nie było to wielkie wow, ale było widać jakby nasza skóra była już wystawiona na promienie słoneczne. Po trzecim użyciu była jeszcze bardziej widoczna. Efekt nie jest typowo sztuczny, jest to bardzo ładny kolor. Trzeba natomiast uważać jeśli nakładamy produkt ręką i dobrze umyć później dłonie, aby uniknąć efektu również na nich ( u mnie było to głównie między palcami i żółte ślady pod paznokciami). Zaskoczyłam się tym produktem i od razu poleciłam kilku koleżankom, które również były zadowolone z efektu. Nie pokładałam dużych nadziei w maśle do ciała, ale okazał się trafionym produktem, który nie uczula, nie robi smóg i krzywdy na skórze, a przy tym fantastycznie nawilża.

Jestem totalnie zakochana w tym masełku, co prawda jest to mój pierwszy w życiu brązujący kosmetyk do ciała, boję się używać samooplaczy, bo nie chce zrobić krzywdy i dlatego właśnie wybrałam masełko nawilżająco brązujący coco bronzing. Kosmetyk mamy w słoiku z ładna szafą graficzna zielono - złotym, przykuwa oko i elegancko prezentuje się na półce w łazience. Gdy otworzymy słoik oczywiście jest folia zabezpieczającą aby masełko się nie wylało oprócz tego zapach, zapach to cudno. Pachnie kokosowo - kakaowo, co prawda mam bzika na kokosa w każdej postaci to akurat to pachnie mi kakao niż kokosem. Efekt można już zobaczyć po 3-4 dniach i utrzymuje się dość długo jeśli smaruje się systematycznie, trzeba uważać na wewnętrzną stronę dłoni! Konsystencja jest lekka, szybko się wchłania, zapach utrzymuje się długo i przesiąka na ubrania i nie bruzi ich. Nie będzie to mój ostatni zakup i mam w planach kupić z tej samej serii mgiełke.

Bielenda, Bronzing Coco, Nawilżające masło brązujące do ciała - kupiłam je z zamiarem przedłużenia opalenizny ,którą zazwyczaj uzyskuje samoopalczami . Znudziło mi się już wylegiwanie na słońcu plackiem . A zresztą dostałam nawet raz jakichś plam białych na ciele gdy przesadziłam ze słońcem (:o ) . Samoopalacz mi tego nie robi . Ale do brzegu:) Masło w sobie ma na prawdę bogatą konsystencję. Od razu po aplikacji czujemy, że coś nałożyliśmy na ciało. Na szczęście dość szybko to uczucie mija . Masło nie pozostawia na ciele żadnych smug brązowych czy nieestetycznie wyglądających ciemnych plam czy kropeczek . Radzę smarować okręznymi ruchami i mniejsze ilości na odstające miejsca na naszym ciele. Tj. Łokcie, kolana , nadgarstki , wystające obojczyki ,wszelkiego rodzaju załamania, np. Dłonie, palce itd. Masło działa tak samo jak i samoopalacz, ma dać pigment koloru naszej skórze, więc musimy zadbać od dobrą aplikację:) W składzie mamy tutaj olej kokosowy - dzięki czemu Masło nie pachnie kurczakiem, jak typowy produkt brązujący , tylko ma delikatną woń kokosu . Aczkolwiek czuć nutkę zapachu kurczaczka :)mi to nie przeszkadza :) Mamy tutaj również masło karite- nawilża skórę, jest odżywion i wygładzona. Aby wzmocnić efekt koloru na naszej skórze dostawowo producent wzbogacił produkt o ekstrakt z orzecha włoskiego oraz olej z nasion marchwi. Nic dodać,nic ująć! Przedłużenie opalenizny nigdy nie było takie proste! Polecam !

Balsamów brązujących stosowałam już w swoim życiu wiele. Niestety moja skóra rzadko ma styczność ze słońcem więc próbuje nadrabiać tego typu produktami. Balsam od Bielendy ma bardzo gęstą konsystencję. Jest wydajny bo produktu potrzeba niewiele aby pokryć ciało. Ma formę masełka i jakiś czas czuć po nim nawilżenie i wygładzenie skóry. Co z efektem brązującym? Jak dla mnie go nie ma albo jest zbyt subtelny bo ja niestety nie widzę efektu mimo dość długiego zastosowania, więc z tego względu raczej nie sięgnę już więcej po niego.

Masełko dosyć lekkie, przez chwilę po nałożeniu czuć jednak że coś leży na skórze. Zapach dosyć standardowy dla kosmetyków brązujących jednak z nutką kokosa. Efekt bardzo ładny, pojawia się po jakimś czasie noszenia. Polecam nakładać na noc i ewentualnie dla nawilżenia i wzmocnienia efektu nałożyć rano. Skóra jest zdrowo, naturalnie zabarwiona na brąz, bez efektu pomarańczki.