Lirene Dermoprogram Rewitalizująca maseczka glinkowa do twarzy `Energising Peach` 

Ciężko ukryć oznaki zmęczenia czy upływu czasu, ale mimo to systematycznie stosuję produkty, które wspomogą kondycję mojej cery :) Opakowanie przyciągnęło mój wzrok, bo jest ładne i w energetycznych barwach, a to może wróżyć rezultat skóry pełnej witalności! Maseczka ma również żywy, żółtopomarańczowy kolor i przyjemny zapach. Konsystencja jest odpowiednia, a zawartość wystarczyła mi na jedno użycie. Po nałożeniu nieco zastyga, ale nie powodowała nieprzyjemnego uczucia "ściągnięcia" czy zasychania "na skorupę ". Nie odczuwałam również szczypania, mrowienia i pieczenia. Obyło się bez problemów ze zmyciem, mimo że to produkt zawierający glinkę. Cera była optycznie jaśniejsza, wyraźnie odświeżona i wypoczęta, więc jestem zadowolona z jej działania. Kosmetyk nie spowodował również żadnych reakcji niepożądanych. Chętnie do niej wracam, zwłaszcza w bardziej pracowitych okresach, kiedy widać zmęczenie na skórze.

Mała, sprytna maseczka od Lirene to wybawienie podczas dni kiedy twoja skóra jest szara, matowa i pozbawiona blasku. Dzięki niej poprawia się mój stan cery ale także i humor za sprawą pięknie pachnącej, apetycznej maseczki która okazuje się być niebywale wydajna. Moja skóra bardzo lubi zieloną wersję z konopią dlatego postanowiłam iść w to jak dzik w szyszki i sprawić sobie kolejną wersję maseczki od Lirene. Tym razem złoto-brzoskwiniowe opakowanie od razu przykuło moją uwagę a obietnice producenta o nawilżeniu i dodaniu energii skórze dodatkowo podziałały na moją wyobraźnię. Maseczka jest odpowiednio wydajna- podobnie jak jej konopna siostra, starcza spokojnie na dwa rozsądne użytkowania. Dodam jeszcze, że zawsze aplikuję maseczki za pomocą pędzelka który ładnie rozprowadza produkt. Kolor maski to taka wyblakła żółć a zapach przyjemny, apetyczny, brzoskwiniowy. Osoby nie lubiące zapachowych kosmetyków nie będą jednak przytłoczone jej aromatem gdyż jest on mocno zrównoważony. Glinka dość dobrze rozprowadza się na skórze, równie dobrze idzie ją zmyć. Zastyga w stopniu średnim ale nie kruszy się w ogóle. Nie jest to typowa twarda glinka która ściągnie nam mocno twarz. Po trzymaniu kosmetyku przez około pół godziny (ja tak lubię), maska pozostawia skórę odżywioną i pełną blasku. Polecam używać ją przed wyjściem okazjonalnym gdyż potrafi ładnie rozświetlić twarz która nawet po zmyciu, pachnie brzoskwiniami. Ekstrakt z grejpfruta dobrze rozjaśnia i odświeża twarz nadając jej fresh looku jakby cera dopiero co wstała z łóżka po dobrze przespanej nocy. Kosmetyk uważam za bardzo udany a maseczki od Lirene to moje osobiste must havy. Nie wyobrażam sobie nie mieć ich zapasu w łazience gdyż działają za każdym razem wydobywając z mojej skóry to co najlepsze.

Maseczka w ładnej złoto żółto pomarańczowej saszetce. Konsystencja maski kremowa w kolorze żółtym. Dobrze się rozprowadza na twarzy. Dosyć szybko zastyga. Ma ładny brzoskwiniowy zapach. Nadaje cerze miękkość i rozświetlenie. Nie uczula. Opakowanie wystarcza na dwa użycia. Polecam całą serię.

Z maseczką zetknęłam się około miesiąc temu,szukając czegoś dla mojej zmęczonej wówczas skóry.Poleciła mi ją Pani w drogerii,za co jestem strasznie wdzięczna. Okazała się hitem! Cudownie nawilżyła oraz rozświetliła moją poszarzałą cerę jednocześnie nie powodując żadnego rodzaju podrażnień czy wysypu. Warto również dodać,iż Lirene jest marką cruelty free,za co ma ode mnie dodatkowy duży plus :)

Czerwona saszetka o pojemności 6ml zawiera glinkowa maseczkę o brzoskwiniowym kolorze i równie cudnym zapachu owocu ! Konsystencja jak na glinkę jest lekka i z łatwością się ją aplikowało. Jak na tego typu produkt przystało po chwili zaczął zastygać. Po około 10 minutach zmyłam w połowie zastygniętą produkt tak jak nakazał producent. Nie było z tym problemu. Maseczka pozostawiła cerę gładką, odżywiona oraz gotową do dalszych czynności pielęgnacyjnych. Kosmetyk mnie nie zapchał ani nie podrażnił. W ciągu dnia nie zauważyłam również nadmiernego wydobywania się sebum. Jestem z niej bardzo zadowolona i chętnie sięgnę po nią ponownie.

Niestety maseczka nie sprawdziła się na mojej cerze. Mam skłonności do zatykania porów i tak też się stało. Zapach jest przepiękny - brzoskwiniowy. I to mi się bardzo podobało. Co prawda skóra była bardziej miękka i w połączeniu z moim ulubionym kremem na noc, na drugi dzień była przyjemnie nawilżona, ale zaraz po zmyciu poczułam napięcie skóry i gdyby nie krem to efekty byłyby takie sobie. Oprócz nawilżenia nie zauważyłam nic więcej z tego co obiecuje producent na opakowaniu. Opakowanie starcza na dwa użycia oraz przyciąga uwagę, ze względu na kolorystykę. Daję 3 gwiazdki ze względu na zapach oraz działanie nawilżenia. Jednak jest to taki przeciętny produkt dla mojej buzi.

Maseczkę kupiłam w Rossmannie za około 3 złote. Metaliczne opakowanie przykuło mój wzrok. Maseczka umieszczona jest w opakowaniu o pojemności 6ml. - zapach - po otwarciu saszetki uderza w nasze noski przepiękny zapach brzoskwiń - konsystencja - produkt ma odpowiednio gęstą konsystencję, że dobrze się nakłada na twarz i nie spływa z niej - działanie - trzymałam produkt na oczyszczonej buzi tyle, ile zaleca producent - 10 minut. Po zmyciu maseczki skóra była widocznie gładsza, nawilżona, odżywiona i pełna blasku - wydajność - jedna maseczka wystarcza na pokrycie całej buźki - fajny skład

Maseczka Lirene dermoprogram rewitalizująca glinkowa zamknięta jest w foliowej saszetce o pojemności 6 ml. Opakowanie przyciąga wzrok. Maseczka ma kremową konsystencję o żółtawej barwie. Po otwarciu od razu czuć intensywny zapach brzoskwiń. Jest on bardzo przyjemny przy aplikacji maseczki na twarz. Maseczkę aplikowalam na oczyszczoną twarz. Kremowa konsystencja szybko i łatwo się rozprowadza. Maseczkę pozostawiamy jak zaleca producent na 10 minut. Po tym czasie gdy zmywamy skóra jest gładka miękka w dotyku i od razu zyskuje ładniejszy koloryt. Dodatkowo jest ładnie odświeżona i ukojona. Działanie maseczki jest natychmiastowe. W składzie znajdziemy : Olej z pestek brzoskwini Wodę grejpfrutowa Kunkuma Woda grejpfrutowa ma działanie tonizujące oraz oczyszczające na skórę . Kunkuma poprawia koloryt skóry a olej z brzoskwini ładnie wygładza skórę . Maseczka jest skuteczna i w niskiej cenie 4 zł. Testowana na skórze mieszanej sprawdziła się dobrze i przyniosła zamierzone efekty. Na odwrocie opakowania zawarte są najważniejsze informacje i wskazówki jak nakładać maseczkę .

Tak, jak nie przepadam za sproszkowaną glinką i samodzielnym robieniem z niej maseczek, tak wszelkie wersje z dodatkiem tego składnika jak najbardziej do mnie przemawiają. Moja cera z natury jest bardzo sucha, reaktywna oraz wrażliwa, ale i wykazuje zdolność do podskórnych zaskórników. Z wielką chęcią testuję kosmetyki z dodatkiem glinki, a ostatnio pojawiło się na rynku sporo nowości z tymże składnikiem. Na pierwszy ogień wybrałam dla siebie dwie nowości od marki Lirene Dermoprogram, która całkiem często gości w mojej pielęgnacji. Będąc bardzo ciekawa zapachu, zdecydowałam się najpierw na wersję brzoskwiniową o nazwie Energising Peach. Produkt został zamknięty w opakowaniu w formie saszetki o pojemności 6 ml. Jego cena regularna wynosi około cztery złote, jednak mnie udało się go kupić na promocji za około trzy złote. Formę tła stanowi tutaj złoto - pomarańczowy gradient. W centralnej części umieszczono najważniejsze informacje o kosmetyku, takie jak logo jego producenta, jego nazwę, zalecany sposób użycia, opis oraz rzecz jasna skład. Kosmetyk posiada przyjemną, kremową konsystencję i intensywną, żółtą barwę, trochę jakby był zafarbowany kurkumą. Pachnie naprawdę przecudownie, bardzo wyraźnie czuć tutaj świeże brzoskwinie. Nie ma co się dziwić, w końcu w jego składzie umieszczono nic innego jak olej z pestki brzoskwini, który działa pozytywie na poprawę kolorytu cery, wygładzenie i zmiękczenie skóry. Dalej znajdziemy wodę grejpfrutową, która tonizuje. Tak jak przypuszczałam, w składzie umieszczono także kurkumę o działaniu kojącym i wyrównującym pigment skóry. Maseczkę zaaplikowałam na oczyszczoną buzię, po zastosowaniu peelingu oraz toniku. Dzięki swojej kremowej konsystencji aplikuje się ona naprawdę przyjemnie i szybko, a obecność kurkumy całe szczęście nie sprawia, żeby brudziła czy farbowała skórę. Po zmyciu kosmetyku za pomocą wody po upłynięciu dziesięciu minut, czyli tak, jak zaleca producent, efekt na buźce jest wręcz niesamowity. Cera staje się bardzo miękka i elastyczna, ale także idealnie wygładzona. Nie brakuje tutaj uczucia nawilżenia oraz odżywienia. Wszelkie zaczerwienienia czy podrażnienia np. po całodziennym noszeniu makijażu zostają ukojone i uspokojone. Moim zdaniem maseczka glinkowa z brzoskwinią od marki Lirene jest naprawdę cudowną propozycją o szerokim działaniu, głównie nawilżającym oraz zmiękczającym. Świetne rozwiązanie dla osób, które nie przepadają za tradycyjną glinką. Zdecydowanie polecam, myślę, że tak naprawdę sprawdzi się w przypadku każdego typu cery.