Esfolio Peptide Energy Facial Cream Energetyczny Krem z Peptydami

Będąc na zakupach w Lidlu, zrobiłam sobie przystanek na dziale - a właściwie przy koszu - z pielęgnacją koreańską. Moją uwagę zwróciło uwagę kilka produktów, m.in. kartonik, w którym została ukryta tubka tego kremu. Moją twarz lubi zarówno działanie peptydów, jak i niacynamidu, a ponieważ oba te komponenty są obecne w kosmetyku, to bez większego namysłu wzięłam krem ze sobą. Po powrocie z zakupów otworzyłam kartonik. Tubka robi wrażenie medycznego specyfiku: cała biała, wykonana z miękkiego plastiku, opatrzona różowymi napisami oraz wzorem acetyl hexapeptydu-8 50ppb wygląda to estetycznie i... profesjonalnie. Jeżeli nie znasz języka koreańskiego, zachowaj kartonik - jest bardzo przyjemny dla oka (najbardziej podoba mi się ten cieniowany ombre fragment, pokryty drobniutkim brokatem oraz tłoczone napisy także posypane tymi drobinkami), a ponadto na jednej ze ścian nosi naklejkę z napisami w języku polskim i to jest powód, dla którego jeszcze go nie wyrzuciłam. Produkt spisał się całkiem nieźle. Zachwycił mnie przede wszystkim przyjemną i całkiem interesującą niemalże 'piankową' formułą, która szybko się wchłonęła i zapewniła skuteczne, długotrwałe wygładzenie skórze mojej twarzy, oraz piękny zapach, który przypomina jakąś owocową gumę do żucia z mojego dzieciństwa. Fakt, że wolę gdy kremy do twarzy nie zawierają aromatów (są delikatniejsze), ale ten mi nie zaszkodził, a dodatkowo aplikacja stała się znacznie przyjemniejsza. :) [DOPISEK] Trochę szkodzi, bo potrafi zapchać. Jestem młodą osobą, jednak walkę ze zmarszczkami warto podjąć zanim się jeszcze pojawią - tak jest łatwiej. Peptydowy krem od Esfolio wygładza twarz, poprawia jej jędrność, sprawia, że staje się ona miękka, pachnąca (zapach jest wyjątkowo intensywny!). Dzięki obecności niacynamidu, krem pomaga zwalczać wolne rodniki, ma zatem właściwości przeciwstawieniowe. Nie mam przebarwień, więc obietnicy Producenta na temat wyrównania kolorytu nie potwierdzę, ani jej nie zaprzeczę. Podobno w kremie wykorzystany został nawilżający skwalan, trehaloza, kolagen, ale jakiegoś supernawilżenia tu nie zastałam. Na drugim miejscu w składzie jest gliceryna, więc nie jest to kosmetyk, który mogę stosować codziennie, regularnie, gdyż ten składnik lubi pozatykać mi pory, co skutkuje kilkoma miejscowymi wypryskami, a więc pogorszeniem się stanu skóry. Wegan informuję, że krem zawiera śluz ślimaka... Jeśli jednak nie masz oporów przed stosowaniem składników pochodzenia zwierzęcego, masz cerę dojrzałą, suchą, pozbawioną jędrności, być może odwodnioną, to na pewno odczujesz zbawienne działanie tego kremu. Dla mnie to ciekawy dodatek pielęgnacyjny, a nie żaden niezbędnik. Do ideału mu trochę brakuje... ale nie jest źle. Moja ocena to naciągana trójka. [DOPISEK] Za to że sporadycznie zapycha, postanowiłam nie naciągać tej trójki i ocenić na sprawiedliwą dwójkę. Gliceryna odczuwalna.