Serię Slim Extreme znam i lubię, nie znam skuteczniejszego serum antycellulitowego/ujędrniającego, niż chłodzący w białej tubie. Przyznaję się bez bicia, że jakieś 10 lat temu kupowałam tego dużo i lubiłam testować różne produkty z linii, a to do biustu, a to do ciała. Nie wierzę w cuda, zawsze z dystansem podchodziłam do tego typu kosmetyków, a te 10 lat temu miały zdecydowanie łatwiejsze zadanie, niż dziś :D Od kremu do biustu wymagam dobrego nawilżenia, napięcia skóry, takiego efektu, że zrobiłam coś więcej, niż położyłam zwykły balsam i tego się trzymam, mimo, że po ciąży i karmieniu taki kosmetyk czasem jest już koniecznością.
Przewertowałam więc półkę w Rossmannie i w ofercie Eveline miało tylko ten produkt, więc wzięłam.
- Opakowanie typowe dla serii Slim Extreme. Wygodna tuba, kolorowa, z ładną modelką i oczywiście full opisów, obietnic, informacji, Eveline minimalistyczna raczej nie jest :D Łatwo się wyciska i dozuje, a cienki plastik bez problemu idzie rozciąć nożyczkami i wydłubać resztki. Mam małe zastrzeżenie do pojemności - kiedyś te balsamy były chyba większe, a cena jest ta sama lub wyższa ;)
- Zapach również taki, jak w większości produktów z tej linii, czyli chłodny, mentolowy, ciut morski. Bardzo go lubię i przyznaję, nie obrazilabym się za żel pod prysznic do kompletu ;)
- Jeśli chodzi o działanie... Nie wymagam od tego produktu powiększenia, ujędrniania, usunięcia rozstępów, z resztą ich nie mam. Za to obowiązkowo liczę na silne nawilżenie, wygładzenie skóry, może dodania jej nieco powera i zdrowego, wypielęgnowanego wyglądu po ciąży i karmieniu. Balsam ma gęstą konsystencję, z rozprowadzeniem nie ma problemu, szybko się wchłania, nie lepi się i nie klei, po aplikacji można się szybko ubrać co jest dla mnie ogromnym plusem. Właściwości nawilżające są, ale czy jest jakaś różnica między tym serum a zwykłym balsamem? Szczerze, nie zauważyłam, aby to serum dokonało czegoś więcej. Ot, nawilża, lekko wygładza, ale nie jest to pozycja obowiązkowa. Żadna różnica czy będę stosowała codziennie sumiennie, czy posmaruję się z doskoku.
Skład pełen ekstraktów, wyciągów, jest bogato, co tylko spotęgowało u mnie oczekiwania, że efekty mogą być większe, niż zakładano. Widzę też, że ze składu zniknęły parabeny, które były bardzo kontrowersyjne w produktach do biustu. Wydajność super, cena też typowo drogeryjna.
Jak w tytule, daję takie naciągane 4*, może z sentymentu, a może dlatego, że mimo braku rewolucji i tak się przyjemnie używało, a o to chyba też chodzi? Mam wrażenie, że te 10 lat temu, gdy miałam 20 lat te kremy były skuteczniejsze i dawały lepsze efekty, ale może po prostu "Kiedyś to było!" :D
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie