Sera obecne są w mojej pielęgnacji już od wielu lat. Bardzo lubię również te z witaminą C, więc nie zastanawiałam się zbyt długo, kiedy zobaczyłam powyższy produkt na biedronkowej półce. Mam cerę mieszaną, walczę z przetłuszczaniem strefy T, ale jest też odwodniona oraz wrażliwa.
Opakowanie, jak na tę cenę jest całkiem udane. Początkowo byłam przekonana, że jest szklane, okazało się jednak dobrej jakości plasikiem. Nic złego mi się z nim nie stało. Jest przezroczyste, dzięki czemu na bieżąco widać poziom zużycia. Niestety sprawia to, że nijak nie jest chronione przed światłem, co przyspiesza proces utleniania. Nie mam w zwyczaju trzymać tego typu produktów w kartonikach czy chować po szafkach. Etykieta w ładnej, biało-żółtej kolorystyce, napisy jasne i czytelne. Dozujemy produkt dzięki szklanej pipecie, która jest bardzo dobrej jakości. Dobrze zasysa płyn, nic się nie rozlewa. Pojemność to 30 ml.
Serum jest praktycznie bezzapachowe, co jest jak najbardziej w porządku. Ma kolor jasnożółty. Jak pisałam w tytule- po kilkunastu dniach się utleniło, zmieniając go na wręcz pomarańczowy. Podobno utlenione serum powinno się wyrzucić, bo już nie działa, a wręcz może szkodzić skórze. Więc to duży minus. Konsystencja dość rzadka, fajnie się rozprowadza na skórze. Niestety formuła jest turbo tłusta. Początkowo myślałam, że nakładam jej po prostu za dużo, ale nawet przy niewielkiej ilości lepi się niemiłosiernie. Kolejny minus. Następny leci za fakt, że serum strasznie brudzi mi poszewki. Ciężko je nawet doprać. Wydajność oceniłabym na czwórkę. Dostępność dobra, ja kupiłam w Biedronce. Ceny nie pamiętam, kojarzę jedynie, że jest w przedziale 15-20 zł, więc to niewiele. Data ważności dość krótka, bo należy go zużyć w ciągu 3 miesiecy od pierwszego otwarcia.
Nawet przy dobrym działaniu ciężko byłoby mi przeboleć powyższe mankamenty. Niestety tutaj serum też się nie popisało. Stosowałam wyłącznie w pielęgnacji wieczornej, tak jak zaleca producent. Ani rozjaśnienia przebarwień nie widzę ani rozświetlenia skóry. A na obu efektach mi akurat zależało. Nie wyrównuje kolorytu, nie dodaje blasku. Trochę odżywia, albo to po prostu jedynie wrażenie po tej oblepiającej konsystencji. Tyle dobrze, że w żaden sposób mnie nie podrażniło, nie uczuliło ani nie zapchało. Również nałożone w okolicy oka nie wywołało łzawienia ani szczypania. Przyznam szczerze, że tak mnie zmęczył ten produkt, nie czułam się też pewnie używając coś, co zmieniło kolor, że zmęczyłam jedynie połowę buteleczki i resztę wyrzuciłam. Przestrzegam przed zakupem go, niby niewielkie pieniądze, ale wyrzucone w błoto.
Zalety:
- nie podrażnia
- wygodne opakowanie z pipetą
- dostępność
- cena
Wady:
- efektów rozświetlenia i rozjaśnienia za bardzo nie zauważyłam
- bardzo tłuste, nawet przy niewielkiej zastosowanej ilości skóra nieprzyjemnie się lepi
- brudzi ubrania, poduszki i pościel
- strasznie szybko (po kilkunastu dniach) się utleniło
- opakowanie przezroczyste, co zapewne przyspieszyło proces uleniania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie